Dziś pierwsze posiedzenie nowego Sejmu, Polskę czeka wyłonienie rządu. Prezydent Andrzej Duda zdecydował, o czym poinformował w orędziu, że próbę podejmie najpierw premier Mateusz Morawiecki. Arytmetyka sejmowa wskazuje jednak na to, że szefem rządu zostanie Donald Tusk - desygnowany na to stanowisko w kolejnej próbie przez mającą większość demokratyczną opozycję z poprzedniej kadencji.
Inflacja się nie zatrzymała. Ceny będą rosnąć
Nowy rząd będzie musiał zmierzyć się z wieloma wyzwaniami ekonomicznymi. Nie będą się różnić od tych, z którymi zmaga się obecna władza. Jednym z nich jest wysoka inflacja, w tym drogie (i narażone na dalszy wzrost cen) surowce energetyczne, drożejące paliwa i rosnące rachunki za energię. NBP w listopadowej projekcji inflacji prognozuje, że średnioroczna inflacja w tym roku wyniesie 11,4 proc., natomiast w przyszłym - 4,6 proc.
Ceny nadal będą więc rosnąć, choć ten wzrost będzie po prostu mniej przerażający. Na razie mamy do czynienia ze sporym wyhamowaniem - inflacja w październiku spadła do 6,5 proc. (z 8,2 proc. we wrześniu). Na ten wynik w największym stopniu wpłynęły paliwa, które potaniały aż o 14,4 proc. (do takiego zjawiska doszło przed wyborami, natomiast po nich nastąpił szybki wzrost). Żywność drożeje wciąż w tempie niemal 8 proc., a nośniki energii podrożały rok do roku o ponad 8 proc. Tu dynamikę wzrostu cen wciąż można uznać za wysoką.
Widać to, gdy przyjrzymy się poszczególnym kategoriom produktów. Znamy je dzięki pełnym danym GUS za wrzesień. Energia elektryczna podrożała przez rok o ok. 20 proc., a cieplna - o ponad 30. Żywność nadal drożeje wyraźnie - pieczywo podrożało o 10 proc., mięso o 7,6 (w tym wieprzowe o 9,6, ale już drobiowe staniało o 7 proc.). Aż 10,1 proc. wzrostu odnotowano w kategorii "mleko, sery, jaja", z czego same jaja były we wrześniu o 17,4 proc. droższe niż rok temu. Z kolei produkty z kategorii jogurt, śmietana, napoje i desery mleczne podrożały w rok o 11,3.
Bankowcy nie mają wątpliwości, że październikowy odczyt był swego rodzaju wyjątkiem. "Przestrzeń do zniżki inflacji w kolejnych miesiącach będzie jednak niewielka. Szczególnie że ceny detaliczne paliw będą musiały dostosować się do trendów na rynkach międzynarodowych, zwiększając wskaźnik inflacji konsumenckiej w ostatnich miesiącach tego roku. Na koniec tego roku inflacja powinna być zbliżona do 7 proc." - oceniają eksperci Banku Millennium.
W praktyce oznacza to, że produkty, które kupujemy na co dzień w sklepach i które dla wielu są miarą inflacji, długo jeszcze nie przestaną drożeć.
Dotyczy to też usług. Te, według ostatnich danych, podrożały o blisko 10 proc. rok do roku. Średnio, bo przegląd poszczególnych kategorii napawa jeszcze większym pesymizmem. O 14,7 proc. podrożały usługi związane z prowadzeniem gospodarstwa domowego, a turystyka zorganizowana - o 11,9 proc. O 12 proc. zdrożało korzystanie z restauracji i hoteli, a o 11,3 proc. - usługi fryzjerskie. To tylko wybrane przykłady.
Ważą się losy cen jedzenia. Co zrobi nowy rząd?
Paliwa już drożeją
Na inflację wpłyną też rosnące ceny paliw. Cena jednego litra benzyny na stacjach PKN Orlen już w zeszłym tygodniu przekroczyła poziom 6,5 zł. Na horyzoncie widać kolejny wzrost. Analitycy, z którymi rozmawiał money.pl, przewidują, że siódemka z przodu na pylonach może pojawić się jeszcze w listopadzie.
Tego samego zdania jest Dawid Czopek, zarządzający FIZ, analityk rynku paliwowego.
Na dzisiaj uczciwa cena oleju napędowego to ok. 7 zł za litr. Cena benzyny powinna być ok. 30 groszy niżej - mówi.
- Biorąc pod uwagę, że kategoria "transport" - która w większości zależy od cen paliw - ma około 10-procentowy udział w koszyku inflacji, oznacza to, że wzrost ceny oleju napędowego (70 proc. paliw płynnych) o około 15 proc. (z 6 zł na 7 zł) przełoży się na wzrost inflacji co najmniej o 1 punkt procentowy - prognozuje.
Koszty paliw odbijają się oczywiście też na innych kategoriach, choćby na ceny jedzenia. Dawid Czopek tłumaczy, że nie może być inaczej, skoro kombajn, traktor czy samochód dostawczy to wszystko urządzenia zasilane paliwem.
Rozmówca money.pl podkreśla, że ceny paliwa mają przełożenie na ceny większości dóbr, które konsumujemy. - Nie zawsze wprost, ale nawet kategorie związane np. z odzieżą czy obuwiem w jakimś stopniu związane są z cenami paliw - wylicza analityk.
Ceny energii wciąż zagrożeniem
Problemem, z którym będzie musiał zmierzyć się nowy rząd, są ceny prądu. Tu eksperci nie mają wątpliwości: jeśli w przyszłym roku nie zostaną wprowadzone tarcze solidarnościowe lub nie zostaną zamrożone ceny energii, a dodatkowo zostanie przywrócony VAT na energię, to łączny koszt energii może wzrosnąć o 70 procent w porównaniu do obecnych cen. To natychmiast przełoży się na ceny wielu produktów.
Jest szansa, że ten wzrost zostanie zahamowany. Andrzej Domański, polityk Koalicji Obywatelskiej, wskazał w rozmowie z PAP, że będzie dążyć do tego, by w 2024 roku ceny gazu i energii elektrycznej dla gospodarstw domowych i samorządów były zamrożone na poziomie zbliżonym do tego roku. Nie ma jednak pewności, jakie rozwiązanie przyjmie w tym zakresie nowy rząd - wzrost cen jest zatem możliwy.
Tak może drożeć żywność
Grzegorz Rykaczewski, ekspert Departamentu Analiz Makroekonomicznych z Banku Pekao SA podkreśla w analizie opracowanej dla money.pl, że spadek cen surowców rolnych na świecie oraz w Europie mocno wspiera dezinflację cen żywności.
- Od marca roczna dynamika spadku globalnych notowań głównych surowców pozostaje dwucyfrowa. Warto jednak zauważyć, że po okresie gwałtownych spadków ich tempo zaczęło się zmniejszać. W dodatku osłabienie cen poszczególnych produktów nie jest równomierne, co jest wyrazem zróżnicowanej sytuacji na konkretnych rynkach - podkreśla ekspert.
Wymienia też, jak zachowywać mogą się poszczególne kategorie produktów. Na ryzyko wzrostu narażona jest pszenica. - W przypadku pszenicy barierą, która obecnie hamuje spadki cen, jest wzrost napięć w światowym bilansie. W ostatnich miesiącach pogorszyły się projekcje globalnych zbiorów w sezonie 2023/24, przy dość stabilnym popycie. Niższe, niż pierwotnie oczekiwane, były też zbiory w Unii Europejskiej, gdzie odnotowano również problemy z jakością ziarna - mówi.
W segmencie roślin oleistych pozytywem są wysokie zbiory rzepaku i słonecznika w krajach Unii Europejskiej. Sprzyjają spadkom cen w tym sezonie. Jest jednak i zagrożenie. - Wysokie ceny amerykańskiej soi powodują pozytywną presję na notowania pozostałych roślin oleistych - podkreśla analityk.
Wieprzowina może tanieć wolniej
Jednym z najważniejszych produktów spożywczych jest też mięso. Jak tłumaczy ekspert, w kolejnych miesiącach osłabieniu cen będą sprzyjały czynniki sezonowe i istotnie niższe koszty pasz dla zwierząt niż rok wcześniej.
- Sytuacja będzie jednak zróżnicowana w poszczególnych segmentach produkcji. W drobiu możliwe są wyraźniejsze spadki. Jednak w przypadku wieprzowiny, czyli najbardziej popularnego mięsa w Polsce, ograniczeniem dla silniejszego osłabienia pozostają problemy strukturalne w produkcji trzody chlewnej w Polsce oraz w innych krajach Unii Europejskiej, związane z redukcją stad - przyznaje ekspert.
Produkty mleczne zaczęły drożeć
Grzegorz Rykaczewski odnotowuje, że ostatnie tygodnie przyniosły lekki wzrost globalnych notowań produktów mlecznych. Jego zdaniem sytuacja może utrzymać się do końca roku, a wsparciem dla wzrostu cen będą czynniki sezonowe.
Jest jednak nadzieja na spadki. Przez wiele ostatnich miesięcy wzrost produkcji mleka surowego w krajach będących największymi na świecie eksporterami produktów mlecznych był czynnikiem sprzyjającym spadkom notowań - podkreśla.
- Jeśli ta dynamika się utrzyma, to po nowym roku, czyli w momencie gdy oddziaływanie czynników sezonowych się zmieni na negatywne, możemy być w Europie świadkami powrotu spadków cen na rynku mleka - podkreślił ekspert.
Zagrożeniem dla cen jest natomiast potencjalna likwidacja tarczy antyinflacyjnej. Rozporządzenie, które przedłużyłoby działanie tarczy, wciąż nie jest podpisane. Likwidacja tarczy może oznaczać wzrost wielu cen o 5 proc., czyli tyle, ile wynosiła stawka VAT przed wprowadzeniem tarczy.
Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl