Partia Tuska zmienia kodeks wyborczy. Dotarliśmy do szczegółów
Posłowie Koalicji Obywatelskiej przygotowali projekt ustawy wprowadzający zmiany w kodeksie wyborczym. Na razie obejmą one sposób obsadzania składów komisji wyborczych i powołania korpusu sekretarzy. W dalszych planach jest projekt automatycznej korekty liczby mandatów w okręgach czy elektroniczna zbiórka podpisów pod rejestracją komitetów i kandydatów.
W koalicji rządzącej już od jakiegoś czasu mówiło się o tym, by wykorzystać moment, w którym jesteśmy już po wyborczym maratonie (wybory parlamentarne w 2023 roku, samorządowe i europejskie w 2024 roku i prezydenckie w 2025 r.) i otwiera się "okienko czasowe" do dokonania pewnych korekt w kodeksie wyborczym.
Teraz koalicja - a konkretnie posłowie partii Donalda Tuska - przechodzą od słów do czynów. W środę przedstawiony został projekt ustawy wprowadzający dwie zmiany w przepisach wyborczych. Money.pl poznał szczegóły planu KO.
Zmiany w obsadzaniu komisji
Pierwsza kwestia dotyczy reformy struktury obwodowych komisji wyborczych. Propozycja zakłada, że pierwszeństwo zgłaszania kandydatów do zasiadania w komisjach będą mieć tylko te komitety, które zarejestrują kandydata (w wyborach prezydenckich) lub listę kandydatów (np. wybory parlamentarne, w przypadku wyborów do Senatu wystarczy jeden kandydat). W sytuacji nieskompletowania pełnych składów komisji (te pozostaną w obecnej wielkości, czyli od 7 do 13 osób), tradycyjnie dolosuje się brakujących członków.
Tusk "zagrał na nosie". Kamery uchwyciły reakcję premiera w Sejmie
To odpowiedź na problemy, które miały miejsce w ostatnich wyborach prezydenckich. Wracamy do rozwiązań, gdzie podniesiony był próg ubiegania się o miejsce w komisjach. Nie będzie można już rejestrować fikcyjnych komitetów tylko po to, by zgłaszać ludzi do komisji, a nie żeby zgłosić kandydata lub listę kandydatów - argumentuje współautor ustawowych propozycji Mariusz Witczak, poseł KO.
W ostatnich wyborach kontrowersje wzbudziło to, że w komisjach zasiadali m.in. przedstawiciele komitetów, które zebrały tylko 1 tys. podpisów (co wystarczy do rejestracji samego komitetu), a nie wyłącznie te, które po rejestracji zebrały jeszcze 100 tys. podpisów, by móc wystawić kandydata (czyli realnie brały udział w prezydenckich zmaganiach). Tuż po wyborach pojawiły się zarzuty - zwłaszcza ze strony zwolenników Rafała Trzaskowskiego - że komisje zostały "przejęte" przez akolitów PiS.
Korpus sekretarzy
Druga zmiana wprowadza korpus sekretarzy komisji wyborczych, czyli nowych członków z określonymi kompetencjami. Oprócz tego, że same komitety będą mogły zgłosić swoich przedstawicieli do zasiadania w komisjach, to również PKW poprosi wójta, burmistrza czy prezydenta miasta o wskazanie urzędnika samorządowego (z instytucji samorządowych typu: urząd gminy, dom kultury) lub nauczyciela o to, by w randze sekretarza dołączyły do składu komisji obwodowej.
Jak słyszymy, będą to przeszkolone przez KBW osoby, akceptowane przez PKW. Przykładowo w 7-osobowej komisji 6 to będą przedstawiciele komitetów, a siódma osoba to ów sekretarz. Ma zadbać np. o to, by komisja rano kolegialnie odebrała karty do głosowania i jako ostatni opuści lokal wyborczy.
A przede wszystkim sekretarz, przy kolegialnym nadzorze członków komisji, wpisze wyniki wyborów do protokołu. Chodzi o uniknięcie sytuacji - szczególnie znanej z ostatnich wyborów prezydenckich - w której dochodzi np. do przypisania wyniku jednego kandydata jego rywalowi, a więc do zafałszowania ostatecznego wyniku w danej komisji obwodowej. Sekretarz komisji będzie mógł liczyć na podobne wynagrodzenie, co przewodniczący komisji, czyli 130 proc. diety przewidzianej w rozporządzeniu. Sekretarzem nie będzie mógł być m.in. członek partii politycznej, kandydat w wyborach, radny, ale także osoba związana z komitetami wyborczymi czy urzędnik wyborczy. Dodatkowy warunek sekretarz nie może mieć w chwili zgłoszenia ukończone 65 lat;
- Wprowadzenie sekretarzy komisji ma poprawić jakość pracy komisji i podnieść pułap odpowiedzialności za własne decyzje, zwłaszcza przy sporządzaniu protokołów z głosowania. Ich status będzie jak u urzędników, co wiązać się będzie z określonymi kompetencjami, ale i odpowiedzialnością - przekonuje Mariusz Witczak z KO.
Eksperci przychylni, choć są ale
Propozycja pierwszeństwa przy naborze do komisji wyborczych przedstawicieli komitetów wyborczych jest dobrze przyjmowana przez ekspertów. Magdalena Pietrzak, poprzednia sekretarz PKW, przypomina, że to postulat, z którym już wcześniej wychodziła PKW. To samo podkreśla dr Anna Frydrych-Depka z Katedry Prawa Konstytucyjnego Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. – Oba te pomysły to w gruncie rzeczy powrót do rozwiązań, które były w prawie wcześniej – podkreśla. W kontekście drugiego rozwiązania przypomina, że wcześniej prawo wyborcze przewidywało przedstawiciela gminy w komisji.
Takie osoby zawsze były uważane za techniczne, ich zadaniem było utrzymywanie łatwego, szybkiego kontaktu z urzędem. I to rozwiązanie samo w sobie uważam za dobre. Natomiast diabeł tkwi w szczegółach. Bo jest pytanie, jaką przypiszemy jej rolę, jak rozpiszemy ją w odniesieniu do zadań i odpowiedzialności. Komisja jest ciałem kolegialnym, powinna pracować wspólnie. Jeżeli oni będą mieli taki charakter stały i będą szkoleni odpowiednio, to wydaje mi się, że to może zafunkcjonować dobrze - podkreśla ekspertka.
Za to minusy tego pomysłu widzi Magdalena Pietrzak.
Wygląda to na mnożenie bytów, tym bardziej że skoro kryterium doboru sekretarza ma być praca w samorządzie czy szkole, to jest to kryterium zatrudnienia, a nie kryterium fachowości i wiedzy. Na pewno najważniejsze jest to, żeby to były osoby doświadczone, które pracowały już wcześniej w komisjach, wiedzą, na czym ta praca polega - podkreśla.
Podkreśla, że do PKW docierały skargi od ludzi, którzy traktowali członka komisji delegowanego przez wójta krytycznie lub podejrzliwie, zwłaszcza w przypadku wyborów samorządowych.
Jak słyszymy w KO, na razie zmiany skupiają się na "deregulacji" i pewnych korektach, bazujących bezpośrednio na doświadczeniach po ostatnich wyborach prezydenckich. Niemniej w planach są kolejne korekty, choć tu - jak słyszymy - wiele zależy od tego, jak prezydent zareaguje na bieżące propozycje.
Jeśli Karol Nawrocki nie będzie oponować, to KO być może wyjdzie z kolejnymi reformami kodeksu wyborczego.
Grzegorz Osiecki i Tomasz Żółciak, dziennikarze money.pl