Znamy wyniki oględzin w komisjach wyborczych. Mamy dokumenty
Pomylone wyniki głosowania, "zmiksowane" głosy kandydatów w workach z kartami to głosowania - to błędy w kilku komisjach wyborczych, których sprawdzenia zażyczył sobie Sąd Najwyższy. Money.pl uzyskał dostęp do ośmiu protokołów, które są już w SN.
Poprosiliśmy Sąd Najwyższy o dostęp do protokołów z oględzin sądów rejonowych w obwodowych komisjach wyborczych. SN zwrócił się o przeprowadzenie oględzin i przeliczenie głosów w 13 okręgowych komisjach wyborczych: w Krakowie, Oleśnie, Mińsku Mazowieckim, Strzelcach Opolskich, Grudziądzu, Gdańsku, Bielsku-Białej, Tarnowie, Katowicach, Tychach, Kamiennej Górze oraz Brześciu Kujawskim.
Podstawą dostępu jest art. 525 Kodeksu postępowania cywilnego, który pozwala, za zezwoleniem przewodniczącego, na dostęp do akt spraw nie tylko stronom, ale także innym osobom z możliwością sporządzania wyciągów. Otrzymaliśmy dostęp do protokołów dotyczących ośmiu OKW, w których oględzin chciał Sąd Najwyższy. Jak informuje rzecznik SN sędzia Aleksander Stępkowski, pozostałe mają spłynąć.
Jak wynika z protokołów, praca sędziów polegała na przejęciu zaplombowanych worków z głosami z II tury wyborów prezydenckich. Głosy z poszczególnych kategorii umieszczane były w osobnych kopertach czy pakietach, osobno głosy na Karola Nawrockiego, osobno na Rafała Trzaskowskiego, oddzielnie pakowane były także głosy nieważne lub niewykorzystane karty do głosowania. Sędziowie dokonujący oględzin przeglądali pakiety, ponownie liczyli głosy oddane na poszczególnych kandydatów i weryfikowali liczbę głosów nieważnych i kart pustych, a także porównywali wynik z załączonym do pakietów protokołem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Produkują wszystko w Polsce. Te klocki kupuje cały świat - Robert Podleś w Biznes Klasie
Protokoły to efekt oględzin zarządzonych przez SN w komisjach wyborczych, co do których były zgłaszane wątpliwości. W protokołach widać dwa główne typy nieprawidłowości. Jeden to błędne przypisanie liczby oddanych głosów w protokole mimo ich prawidłowego policzenia. Drugi to ujawnienie przypadków, gdzie np. w kopertach z głosami na Karola Nawrockiego odnajdywały się głosy na Rafała Trzaskowskiego, czasami na rzecz kandydatów zaliczano np. głosy nieważne. Szczegółowy opis oględzin poniżej.
Głosy "na odwrót"
Najbardziej znanym od kilku dni przypadkiem jest komisja nr 95 w Krakowie Krowodrzy. Protokół z oględzin przeprowadzonych przez sąd rejonowy wskazuje, że "istnieje zasadnicza rozbieżność pomiędzy protokołem głosowania a rzeczywiście oddanymi głosami". Błędnie bowiem wskazano, że 1132 głosy oddano na Karola Nawrockiego, a 540 na Rafała Trzaskowskiego. Po weryfikacji przez krakowski sąd okazało się, że powinno być na odwrót.
Podobna sytuacja miała miejsce w obwodowej komisji wyborczej nr 25 w Grudziądzu. Z protokołu wynikało, że na Trzaskowskiego oddano 324 głosy, a na Nawrockiego 504. I znów okazało się, że w rzeczywistości jest na odwrót.
Z kolei w OKW nr 4 w Wieńcu w gminie Brześć Kujawski 466 głosów oddanych na Rafała Trzaskowskiego przypisano Karolowi Nawrockiemu, na którego zagłosowało 331 osób, które to głosy przypisano Trzaskowskiemu. Taki błędny wynik figuruje nadal na stronie PKW. W piśmie od Okręgowej Komisji Wyborczej, które towarzyszy protokołowi, znajduje się stwierdzenie, że komisja w Wieńcu błędnie sporządziła protokół wyborczy i protest wyborczy należy uznać za słuszny.
W komisji nr 17 w Gdańsku nie tylko pomylono liczbę głosów w protokole, bo 585 oddanych na Rafała Trzaskowskiego przypisano Karolowi Nawrockiemu, ale także okazało się, że w pakiecie z głosami na Karola Nawrockiego, których miało być 347, faktycznie jest ich 344, a 3 kolejne to głosy nieważne.
W komisji 61 w Bielsku-Białej także głosy Trzaskowskiego przypisano Nawrockiemu i odwrotnie, a po oględzinach sądu rejonowego z Bielska-Białej okazało się, że Trzaskowski otrzymał 1049 głosów, a Nawrocki 771 głosów.
W udostępnionych nam dokumentach jest także pismo z Okręgowej Komisji Wyborczej w Siedlcach, które dotyczy komisji OKW nr 26 w Mińsku Mazowieckim. Znajduje się w nim informacja "o możliwym błędzie w ustaleniu wyników głosowania polegającym na błędnym przypisaniu kandydatowi Karolowi Nawrockiemu wyniku osiągniętego przez kandydata Rafała Trzaskowskiego i odwrotnie". Różnica miała wynieść 248 głosów na korzyść Trzaskowskiego, choć OKW w piśmie zaznacza, że nawet gdyby się to potwierdziło, "to różnica taka pozostaje bez wpływu na wynik wyborów".
Suma opisanych powyżej sześciu przypadków to ponad 1670 głosów mniej dla Rafała Trzaskowskiego w oficjalnych wynikach wyborów podanych przez PKW.
Głosy "zmiksowane"
Jeszcze inna sytuacja miała miejsce w komisji nr 6 w Kamiennej Górze. Tam w worku z 368 głosami oddanymi na Karola Nawrockiego odnalazło się 90 głosów oddanych na Rafała Trzaskowskiego. Tego samego błędu nie odnotowano w worku z głosami oddanymi na kandydata KO (338 głosów). W efekcie ponownej weryfikacji ustalono, że Nawrocki w tej komisji otrzymał 278 głosów, a Trzaskowski 428.
Nie wszędzie były błędy
Protokół z Sądu Rejonowego w Tarnowie, gdzie przeprowadzono oględziny w tamtejszej komisji nr 10, wskazuje natomiast, że akurat w tym przypadku nie stwierdzono błędów. Przeliczenie pakietów pokazało, że zgodnie z protokołem na Karola Nawrockiego padło tam 317 głosów a na Rafała Trzaskowskiego 363.
Z kolei w OKW nr 53 w Katowicach zdarzyły się błędy, ale nie miały istotnego wymiaru. Zgodnie z protokołem w tej komisji wygrał Rafał Trzaskowski, na którego oddano 830 głosów, podczas gdy jego konkurent otrzymał ich 628. Przeliczenie kart przez Sąd Rejonowy w Katowicach, wykazało, że w kopercie z głosami na Karola Nawrockiego było ich faktycznie o jeden mniej niż wynikało z protokołu, z kolei w przypadku głosów na Rafała Trzaskowskiego były dwa głosy mniej. Natomiast w obu przypadkach w pakietach znalazły się odpowiednio jeden i dwa głosy nieważne - i to ich zaliczenie spowodowało minimalne zawyżenie liczby oddanych głosów.
Pytanie o skalę
Do SN spływają kolejne protesty. Rzecznik SN Aleksander Stępkowski mówi, że możliwe, iż finalnie ich liczba zbliży się do 50 tysięcy. Składy sędziowskie mogą prosić sądy rejonowe o kolejne oględziny, ale rzecznik SN, który sam jest w składach rozpatrujących protesty, nie spodziewa się, żeby takich wniosków było wiele.
Mogą się pojawić kolejne wnioski, ale raczej nie będzie to duża liczba, ponieważ protesty, które spływają nie stwarzają nam możliwości występowania z tego typu odezwami. Na ogół zawarte są w nich abstrakcyjne zarzuty opierające się na doniesieniach medialnych, a nie są zgłaszane konkretne nieprawidłowości w konkretnych komisjach - mówi sędzia Aleksander Stępkowski.
Osoby kwestionujące wynik wyborów z uwagi na doniesienia o nieprawidłowym przeliczeniu głosu w części komisji wskazują, że do tej pory nie było takiej skali tego rodzaju błędów, jak np. przypisywanie kandydatowi wyniku jego przeciwnika. Pojawiają się sugestie, że to może być efekt np. tego, że w komisjach liczących głosy mogły zasiadać osoby w większości przychylne Karolowi Nawrockiemu lub przedstawiciele komitetów, które finalnie nie zgłosiły kandydata (bo nie zebrały 100 tys. podpisów).
Trzeba jednak pamiętać, że obwodowych komisji wyborczych mieliśmy ponad 30 tys. w całym kraju, więc tego rodzaju nieprawidłowości musiałyby mieć charakter systemowy czy masowy, by można było w uprawniony sposób już teraz twierdzić o "skręconych" wyborach.
O rozwagę w tej sprawie apelują eksperci.
Dobrze, że wątpliwości są wyjaśniane, poruszamy się w komisjach, które zostały oprotestowane. System zadziałał. To, że problem wystąpił w kilkunastu komisjach, nie oznacza, że tak jest we wszystkich. Z efektów oględzin wynika, że te błędy były różnego rodzaju, dlatego nie wygląda to na zorganizowaną akcję, a raczej na bałagan w komisjach - podkreśla Krzysztof Izdebski z Fundacji Batorego. Jego zdaniem na pewno warto spojrzeć wstecz i sprawdzić, czy tego typu nieprawidłowości nie występowały w innych wyborach.
Analityk z Uniwersytetu Warszawskiego Dominik Batorski przeprowadził ostatnio badanie, opublikowane przez serwis Mam Prawo Wiedzieć, którego celem było znalezienie statystycznie istotnych anomalii oraz potencjalnych nieprawidłowości na poziomie obwodowych komisji wyborczych. "Poziom występujących anomalii pokazuje, że nawet jeżeli jakieś się zdarzały, to nie miały istotnego wpływu na wynik wyborów. Ich skala jest znacząco mniejsza niż różnica w liczbie głosów uzyskanych przez obu kandydatów, która wynosi prawie 370 tysięcy" - to główna teza płynąca z tej analizy.
Kwestia dostępu do protokołów stała się powodem ostrej wymiany zdań między posłem KO Romanem Giertychem a SN. Giertych, który jest autorem protestu wyborczego, zażądał dostępu do akt swojego protestu, ale także do wyników oględzin w obwodowych komisjach rejonowych. Do pierwszego otrzymał, do reszty nie, gdyż Pierwszy Prezes SN Małgorzata Manowska odpowiedziała, że wnioskował o nie na niewłaściwej podstawie prawnej. A następnie mimo złożonej propozycji nie chciał zawnioskować na postawie Kodeksu postępowania cywilnego.
Poseł w odpowiedzi napisał w serwisie X: "Pani Manowska raczy łgać. Odmówiła mi dostępu do protokołów z posiedzeń sądów rejonowych przeliczających głosy i zrobiła to w bezczelny sposób". Na co SN odpowiedział:" Poseł Giertych świadomie dezinformuje opinię publiczną i jednocześnie obraża Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego. Uzyskał dostęp do akt swojej sprawy w środę 18.06 o godz. 8.45, o czym mowa jest w oświadczeniu PPSN. Nie uzyskał dostępu do akt innej sprawy, bo nie chciał złożyć stosownego wniosku".
Grzegorz Osiecki i Tomasz Żółciak, dziennikarze money.pl