Pieniądze były, ale nie dla pielęgniarek. Szpital zalega 37 mln zł
Dług kaliskiego szpitala wobec pielęgniarek wynosi z odsetkami 37 mln zł. NFZ twierdzi, że środki na wynagrodzenia były przekazywane, a urząd marszałkowski nie został poinformowany o zaległościach. Sprawę ujawnił nowy dyrektor placówki.
Wojewódzki Szpital Zespolony w Kaliszu ma 37 mln zł długu wobec pielęgniarek z tytułu zaległych dodatków za specjalizacje. Nowy dyrektor placówki, Wojciech Michalik, ujawnił sprawę po objęciu stanowiska 1 lipca. Z dokumentów, które analizował przed konkursem, wynikało, że szpital nie ma zadłużenia.
– Rok 2024 zakończył się z zyskiem 2 mln zł, a 2023 z 7 mln zł – poinformował Michalik. Po objęciu funkcji okazało się jednak, że istnieją zobowiązania wobec pielęgniarek z wyższym wykształceniem i specjalizacją.
NFZ: środki były, decyzja należała do dyrektora
Wielkopolski oddział NFZ podkreśla, że środki na wynagrodzenia, w tym dodatki za specjalizacje, były przekazywane. – Dajemy pieniądze, ale środki na wynagrodzenia znajdują się w jednym koszyku z kosztami świadczeń – powiedziała rzeczniczka Marta Żbikowska-Cieśla.
Do 2022 r. dyrektorzy musieli rozliczać się z przekazanych środków. Obecnie taki obowiązek nie istnieje. – To jest wewnętrzna sprawa dyrektora, jakie kontrakty podpisuje z pracownikami – podkreśliła.
Szpital w Kaliszu podlega pod urząd marszałkowski w Poznaniu. Rzeczniczka marszałka Anna Parzyńska-Paschke przekazała, że były dyrektor Radosław Kołaciński nie sygnalizował żadnych zaległości ani toczących się postępowań sądowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie miał nic. Dziś prowadzi miliardowy biznes i Widzew Łódź - Robert Dobrzycki w Biznes Klasie
– Informację tę przekazał obecny dyrektor. Szpital został zobowiązany do przesłania szczegółowych danych o wszystkich postępowaniach do 28 lipca – poinformowała.
Urząd zaczął interesować się sprawą dopiero po czerwcowych publikacjach PAP o wyrokach na korzyść fizjoterapeutów zatrudnionych w placówce.
Nagrody były regularnie wypłacane
Radosław Kołaciński kierował szpitalem od 2019 r. Zarabiał blisko 40 tys. zł brutto miesięcznie i co roku otrzymywał nagrody w wysokości trzykrotności pensji. Uchwały przyznające nagrody wskazywały, że "szpital terminowo regulował zobowiązania", a długi – jeśli były – tłumaczono inflacją i wzrostem kosztów. Nagrody wypłacano nawet w czasie, gdy na kontach szpitala widniały zaległości.
Nowy dyrektor zapowiedział, że dług wobec pielęgniarek zostanie uregulowany, ale chce wynegocjować sposób i harmonogram spłaty. – Chcę, żeby było to rozłożone w czasie i bez szkody dla pracy szpitala – zapowiedział Michalik.
Negocjacje z radcami prawnymi i przedstawicielami personelu zaplanowano na 8 sierpnia.