Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Janoś
Krzysztof Janoś
|
aktualizacja

PKS w każdej gminie na zakręcie. Rząd ogranicza wsparcie dla rozbudowy sieci autobusów

363
Podziel się:

Rząd przyjął projekt ustawy mającej przywrócić połączenia autobusowe w każdej gminie. Pieniądze na dopłaty będą pochodzić ze specjalnego funduszu. Problem w tym, że będzie ich mniej, niż wcześniej zakładano. Część mają też wyłożyć gminy. A samorządowcy nie wiedzą, skąd te fundusze wziąć.

- Transport zorganizowany za niewielkie pieniądze nie będzie efektywny i atrakcyjny - przekonuje ekspert.
- Transport zorganizowany za niewielkie pieniądze nie będzie efektywny i atrakcyjny - przekonuje ekspert. (East News, Adam Staskiewicz/East News)

Rząd chce przywrócić gęstą sieć połączeń autobusowych między gminami. Dlatego do każdego przejechanego kilometra będzie dopłacać maksymalnie złotówkę w ciągu najbliższyszh trzech lat i do 80 groszy w latach późniejszych. Żeby sfinansować tę jedną z obietnic z "piątki Kaczyńskiego", w Banku Gospodarstwa Krajowego zostanie utworzony Fundusz rozwoju przewozów autobusowych o charakterze użyteczności publicznej.

Jest pewien szkopuł. Gminy muszą też się dorzucić. Ich wkład w dane połączenie ma wynosić co najmniej 10 procent (we wcześniejszej wersji projektu była mowa o 30 procentach). Samorządowcy pukają się więc w głowy i pytają: skąd gmina ma wziąć na to pieniądze?

- Nie wiem, skąd je wezmę. Mało tego. Nie wiem, skąd wziąć fizycznie autobusy i kierowców. W Warszawie chyba myślą, że one gdzieś stoją jak sklepowe wózki i czekają - mówi nam anonimowo wójt jednej z mazowieckich gmin.

Zobacz także: Obejrzyj też: Polacy posiadają ponad 2 miliardy oszczędności

Ani on, ani inni samorządowcy nie chcą mówić pod nazwiskiem. Jak tłumaczą, nie chcą się bowiem narażać, żeby potem nie dostać w ten czy inny sposób po kieszeni.

- Skoro rynek zdecydował, że te nieistniejące kursy są nieopłacalne, to co mamy zrobić? Zakrzywiać rzeczywistość, zaklinać ją? - kontynuuje wójt z Mazowsza. W jego ocenie to zawracanie kijem Wisły i próba powrotu do centralnego sterowania stosownego w PRL.

Nie ma na kanalizację, a co dopiero na autobusy

- Przecież obciążenia związane ze śmieciami, gospodarką wodną i innymi pseudo podatkami dla gmin rosną - skarży się wójt. - My nie mamy pieniędzy nawet na mniejsze wyzwania. Pytaliśmy ostatnio o pieniądze na kanalizację w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska. Usłyszałem, że nic nie dostaniemy, bo środki z opłat środowiskowych od przedsiębiorstw przejęły Wody Polskie, a potem Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska - mówi samorządowiec.

W jego ocenie program autobusowy ma jedynie trafić do określonej grupy wyborców i pozyskać ich głosy w nadchodzących wyborach.

- Tyle że na koniec dnia liczy się to, co w Excellu, a nie na wiecach wyborczych. Tymczasem tu nie zrobiono żadnej analizy kosztów dla gmin. Najbardziej boję się, że ten program będzie realizowany mimo wszystko i nie skończy się po wyborach - dodaje rozgoryczony wójt.

Sam pomysł nie jest taki zły

- Fachowcy od finansów przekonują, że zaplanowano na to zdecydowanie za małe środki - przypomina w rozmowie z money.pl dr Łukasz Zaborowski, ekspert w dziedzinie transportu i rozwoju regionalnego z Instytutu Sobieskiego. I dodaje: - Nadal nie wiemy, co jest tu celem. Stwierdzenie, że dobrze by było mieć autobusy docierające do każdej gminy, to za mało.

Jak zaznacza, nie jest jednak przeciwny samemu kierunkowi zaproponowanych zmian. W jego ocenie skoro samorządy nie potrafią zorganizować efektywnej komunikacji, to należy im w tym pomóc, bo sprawny transport publiczny to miara rozwoju cywilizacyjnego.

- Nieważne, z jakich powodów, ale dobrze, że państwo chce wziąć za to odpowiedzialność. Choć pamiętajmy, że organizacja transportu publicznego jest zadaniem własnym samorządu terytorialnego i gmina wykłada na to swoje pieniądze. Dlatego też błędne, moim zdaniem, są oczekiwania, że rząd da na to całość środków - mówi Zaborowski.

300 mln zł w tym roku

Pytanie tylko, co można zrobić za kwoty, które mają zasilić Fundusz rozwoju przewozów autobusowych o charakterze użyteczności publicznej. Podczas ogłaszania tzw. piątki Kaczyńskiego, prezes PiS mówił o "dziesiątkach miliardów".

Teraz wiadomo, że będzie mniej. Projekt ustawy sięga najdalej do 2028 roku. Zgodnie z jego zapisami w tym roku na przywracanie połączeń autobusowych będzie przeznaczone jedynie 300 mln zł, a dopiero w latach kolejnych - po 800 mln zł. W sumie daje to 7,5 mld zł.

- Transport zorganizowany za niewielkie pieniądze nie będzie efektywny i atrakcyjny. Powinno się najpierw przyjąć pewne standardy co do częstotliwości kursów i dostępności przystanków, czyli odległości od skupisk ludzkich - mówi Zaborowski. Jednym słowem, w jego ocenie, zrealizowanie za sprawą programu kilku kursów dziennie i to z oddalonych od domów przystanków nie spełni oczekiwań społecznych.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(363)
Mateo
4 lata temu
I co z tego, że państwo dopłaci 1 zł do kilometra jak autobusy i tak będą jeździły puste? Nie bez powodu te połączenia poznikały. A dla garstki osób i tak nie będzie się opłacało utrzymywania linii - żeby się z dopłatami za benzynę zwróciło, a jeszcze pensje dla kierowców, koszty serwisowania, garażowania itd. Ten pis jest dur-niejszy niż można było przypuszczać.
Bezdomny Mayb...
4 lata temu
Jedynym wyjściem jest sprzedaż " cegiełek " przez Towarzysza Ojca Toruńskiego .
jap
4 lata temu
W każdej rodzinie jest przynajmniej jeden samochód. Kto zechce korzystać z pks-ów? Na przystanek trzeba dojść i z przystanku do domu wrócić..
we34
5 lata temu
A na cholerę mi PKS skoro z gminy gdzie mieszkam do miasta wojewódzkiego dojeżdżam sprawnie autobusem podmiejskim przewoźnika pod nazwą MPK?
dely
5 lata temu
Towarzysz Kaczyński tkwi mentalnie z PRL, czekamy na czyny partyjne w niedziele.
...
Następna strona