"Playboy" znika. Marcin Meller: "Następne spotkanie będzie stypą"
Polska edycja magazynu "Playboy" znika. Grudniowy numer będzie ostatnim, który ukaże się na rynku. Smutku nie ukrywa Marcin Meller, wieloletni redaktor naczelny miesięcznika.
Polska filia Marquard Media Group poinformowała, że kończy z wydawaniem prasy. W swoim portfolio na naszym rynku posiada ona m.in. magazyn "Playboy". Decyzja wydawcy oznacza, że polska edycja tego tytułu zniknie do końca 2019 roku.
– Odkąd poszła ta wieść, w gronie byłych, a w niektórych przypadkach również obecnych pracowników, piszemy i zdzwaniamy się poruszeni tą wiadomością. Jest nam bardzo smutno i żal pisma, które połączyło nas na lata – mówi portalowi money.pl Marcin Meller, redaktor TVN24 oraz "Newsweeka".
– Pewnie za jakiś czas nasze następne cykliczne spotkanie będzie już właściwie stypą – dodaje rozmówca.
Zobacz także: Morawiecki pisze do Netflixa. Minister cyfryzacji komentuje
W ocenie Mellera pojawienie się polskiej edycji uznanego magazynu, było "powiewem nowości". Chociaż "Playboy" był wydawany na licencji zagranicznej, to nie brakowało mu lokalnego folkloru.
– Amerykańskość? Zawsze to jednak polskie piersi, polskie pośladki sprzedawały się lepiej. Jedynym wyjątkiem od reguły była Pamela Anderson – podkreśla nasz rozmówca, który był redaktorem naczelnym magazynu w latach 2003-2012.
– Niektórzy mówili, że to najlepsze czasy sprzedaży tego pisma. Pierwsze lata to rzeczywiście były la dolce vita. Dopiero kryzys 2008 roku i kolejne lata po nim spowodowały, że było trudno – wskazuje. Kiedy u Mellera pojawiła się sympatia do "Playboya"?
– Pierwszy numer "Playboya" zobaczyłem u taty w walizce jak miałem 15 lat. A jak miałem 24 lata oczywiście kupiłem w kiosku pierwszego polskiego "Playboya". Oglądanie takich aktów to była czysta przyjemność. Jednak na przekór drukowanym później na koszulkach żartów, ja naprawdę czytałem artykuły w nim zawarte – mówi Meller.
– W piśmie pojawiały się świetne rozmowy ze znanymi ludźmi, reportaże, opowiadania. Kiedy Zygmunt Miłoszewski odbierał nagrodę literacką za rok 2017, w przemiłym geście dziękował za zamawianie opowiadań do "Playboya" – tłumaczy. Meller wskazał też przyczyny, które doprowadziły do zamknięcia gazety.
– Dziś rynek pracy jest trudny. Zwałszcza dla magazynu dla mężczyzn, którego charakterystycznym elementem były akty. Internet zabija jednak nagość – ocenia nasz rozmówca. – Zastanawiam się czy można było uratować to pismo. Ludzie, którzy zarządzali Marquardem przez ostatnie lata popełniali liczne błędy – dodaje i wskazuje pomyłki wydawców.
– W czasach przedinternetowych "Playboy" miał rzeszę odbiorców, którzy właśnie dla tej nagości kupowali gazetę. Wycofanie się z nagich zdjęć to był błąd. Odwracanie tej decyzji było kolejnym. Był to tak zwany wielbłąd – tłumaczy Meller.
Czy gazetę dało się uratować? Było kilka pomysłów, ale ostatecznie żaden się nie przyjął.
– Miałem nawet pomysł na przeprofilowanie magazynu. Pójść w stronę prestiżowego wydawnictwa, które nie wstyd wyciągnąć aktówki na spotkaniu biznesowym. Wówczas nie trafił on na chłonny grunt. Zresztą, po co zmieniać coś, co funkcjonowało – kończy nasz rozmówca.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl