Po tej ustawie spodziewali się "nawału wniosków". Efekt ich zaskoczył
- Okazało się, że ustawa o ochronie sygnalistów w ogóle nie działa, zgłoszeń praktycznie nie ma - powiedział PAP główny inspektor pracy Marcin Stanecki. Poinformował, że najczęstsze skargi do PIP dotyczą niewypłacania wynagrodzeń i naruszeń związanych z czasem pracy.
Ustawa o ochronie sygnalistów weszła w życie 25 września 2024 r. Oprócz zawiadomienia wewnętrznego zgłaszający może skorzystać z dwóch innych opcji sygnalizowania. Pierwsza to zgłoszenie zewnętrzne do Rzecznika Praw Obywatelskich lub organu publicznego. Druga to ujawnienie publiczne, np. poprzez media albo serwisy społecznościowe.
Ustawa o ochronie sygnalistów. "Zgłoszeń praktycznie nie ma"
Szef Państwowej Inspekcji Pracy, który przygląda się funkcjonowaniu tych przepisów, ocenił, że ustawa nie ma zastosowania w praktyce, choć jeszcze przed jej wdrożeniem spodziewał się "nawału wniosków".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czarnek szefem u Nawrockiego? "Mieści się w dopuszczalnych zakresach"
- Okazało się, że ta ustawa w ogóle nie działa. Zgłoszeń praktycznie nie ma. Myślałem, że każdy będzie chciał być sygnalistą, by nie zostać zwolnionym z pracy. Bo dokonanie zgłoszenia sygnalnego zapewnia ochronę przed wypowiedzeniem umowy o pracę – przypomniał Stanecki.
Jak wskazał, do Rzecznika Praw Obywatelskich wpłynęło od zeszłego roku raptem kilkaset pism, z czego tylko około 100 zostało uznanych za zgłoszenia sygnalistów.
- Ustawa o ochronie sygnalistów z racji tego, że nie znalazła się w niej możliwość składania zawiadomień z zakresu prawa pracy, przestała być interesująca dla zatrudnionych – stwierdził główny inspektor pracy.
Zwrócił uwagę, że powodem takiego stanu jest też "skażenie starszego pokolenia poprzednim systemem". - Dla nich sygnalista to donosiciel, osoba, której nie można podać ręki. Myślę, że trzeba lat, by to się zmieniło, ale też kampanii edukacyjnych przekonujących, że informowanie o naruszeniach interesu publicznego czy skarbu państwa służy społeczeństwu - dodał Stanecki.
Zgodnie z przepisami sygnalistą może być każda osoba narażona na działania odwetowe po dokonaniu zgłoszenia, niezależnie od podstawy i formy świadczenia pracy. Taka sama pomoc przysługuje również osobie pomagającej sygnaliście i osobie z nim powiązanej. Działania odwetowe mogą polegać np. na pozbawieniu awansu, podwyżki, nagrody lub w skrajnych przypadkach zwolnieniu z pracy.
Są za to skargi na pracodawców
Do samej inspekcji trafiają za to skargi na podstawie innej ustawy - Kodeksu pracy. Jak przekazał szef PIP, dotyczą najczęściej niewypłacania wynagrodzenia i naruszeń związanych z czasem pracy. "
Problemy te pojawiają się od lat w każdym naszym sprawozdaniu – podkreślił Stanecki.
Poinformował, że w 2024 r. wpłynęło około 50 tys. skarg.
- Zeszły rok był w ogóle rekordowy, bo środki prawne w postaci poleceń i decyzji płacowych wyniosły w sumie 270 mln zł. Czyli pracownicy nie otrzymali 270 mln zł. Dotyczyło to 74 tys. osób. Można tę liczbę porównać do miasta wielkości Inowrocławia - wskazał szef PIP.
Jak wyjaśnił, jest dużo skarg na to, że pracodawca nie przestrzega pięciodniowego tygodnia pracy, gdyż oczekuje pracy przez sześć dni w tygodniu.