Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Anna Unton
|

Polacy na kwarantannie to problem dla pracodawców. Firmy staną przed ciężką decyzją

110
Podziel się:

Ponad 200 tys. Polaków nie może wychodzić z domu, ponieważ miało kontakt z osobą zarażoną koronawirusem. Wielu to pracownicy, a część z nich nie może swoich obowiązków wykonywać zdalnie. To dodatkowy koszt dla firm, które muszą szukać na ich miejsce ludzi do pracy.

kwarantnna
Osoby przebywające na kwarantannie muszą przebywać w izolacji, by nie narażać na zarażenie innych. (East News, PIOTR KAMIONKA, REPORTER)

Według najnowszych wtorkowych danych na kwarantannie przebywa ponad 212 tys. Polaków, a ponad 33 tys. objętych jest nadzorem epidemiologicznym. Jeszcze w poniedziałek na kwarantannie przebywało 250 tys. osób w Polsce, ale w piątek informowano, że odizolowanych jest 188 tys.

Zdaniem ekspertów te liczby będą rosnąć. A wzrost liczby Polaków objętych kwarantanną może pociągać za sobą skutki ekonomiczne. Pół biedy, jeśli izolacja dotyczy pracowników biurowych, którzy mogą wykonywać swoją pracę zdalnie. W gorszej sytuacji są np. produkcja czy usługi.

- Wzrost liczby osób na kwarantannie jest problemem dla pracodawców, którym po prostu ubywa pracowników. Jeżeli pracodawcy ubywa np. 20 osób z linii produkcyjnej, to nie zawsze może ją zatrzymać, musi szybko znaleźć zastępstwo. Dla pracodawcy oznacza to większe koszty, ponieważ musi pozyskać nowych pracowników, którzy zastąpią nieobecnych - ocenia Monika Fedorczuk z Konfederacji Lewiatan.

Zobacz także: Obejrzyj także: Szef MEN: szkoły odpowiadają za ok. 2 proc. wszystkich zakażeń

250 tys. to 1,5 proc. osób pracujących w Polsce. Trzeba jednak uwzględnić, że przeciętnie pracuje 55 proc. społeczeństwa, więc część przebywających na kwarantannie nie jest aktywna zawodowo (np. emeryci). Ponadto część Polaków na kwarantannie wykonuje pracę zdalnie.

– Okazuje się więc, że odsetek niepracujących jest dużo niższy niż 1,5 proc. Zakładamy, że faktycznie pracy nie świadczy jakieś 60 tys. osób na kwarantannie. Jest to 0,4 proc. osób pracujących w Polsce. Rzecz w tym, że ta liczba będzie dalej mocno rosła – ocenia w rozmowie z money.pl Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego.

W rozmowie z Wirtualną Polską prof. Paweł Ptaszyński z Centralnego Szpitala Klinicznego Uniwersytetu Medycznego w Łodzi ocenił, że na pewno w najbliższym czasie wzrośnie liczba zakażeń, więc w sposób wtórny wrośnie liczba osób w kwarantannie.

Pod koniec września Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole, w rozmowie z PAP Biznes, ocenił, że możliwy silny wzrost liczby osób objętych kwarantanną jest istotnym czynnikiem ryzyka dla gospodarki. Każda zakażona osoba przekłada się na obowiązek kwarantanny dla wielu innych, a w przypadku pracowników, którzy nie mogą pracować zdalnie, oznacza to zwolnienia chorobowe. A to z kolei przekłada się negatywnie na konsumpcję i nastroje przedsiębiorców.

Zdaniem Rafała Beneckiego obecna sytuacja jest problemem dla pracodawców, jednak do pewnego momentu firmy będą korzystać z dotychczas zgromadzonych środków z tarczy finansowej.

– Widzimy w danych o depozytach, że spora część przedsiębiorstw zasiliła się tymi środkami i odłożyła je na gorszy czas. I teraz właśnie przyszedł ten gorszy czas – mówi Rafał Benecki. – Jak te środki się wyczerpią, to wtedy będzie to miało bardziej drastyczny wpływ na gospodarkę. I wtedy mogą się pojawić firmy, które będą zmuszone ciąć zatrudnienie – dodaje.

Rośnie liczba szkół, które przechodzą na nauczanie zdalne lub hybrydowe. Z jednej strony takie działanie pozwala ograniczyć liczbę zachorowań i skutki epidemii. Z drugiej - wzrasta też liczba rodziców, którzy muszą zostać w domu z dziećmi. Jeśli zaś rodzice nie mogą pracować zdalnie, dla pracodawców oznacza to wzrost liczby osób, które nie świadczą pracy.

Pełzający lockdown

Druga fala epidemii nie spowodowała na razie dużych zmian w aktywności Polaków. Mobilność mierzona przez Google jest wprawdzie mniejsza, jednak spada wolno. Na mobilność może wpływać szereg czynników, np. liczba osób w kwarantannie, jak i strach przed zarażeniem.

- Mamy 9-krotnie więcej przypadków niż wiosną, a mobilność pogorszyła się o 1/8 tego, co obserwowaliśmy w podczas lockdownu w drugim kwartale. To pokazuje, że druga fala będzie miała mniejsze skutki gospodarcze niż pierwsza – ocenia Rafał Benecki.

- Samoograniczenie się po stronie wydatków i mobilności jest istotnie mniejsze niż w drugim kwartale 2020. Dlatego tak ważne jest, czy będzie administracyjny lockdown. Bo wtedy te skutki gospodarcze będą bardzo drastyczne – dodaje.

Zdaniem ekonomisty ING, wpływ drugiej fali na aktywność gospodarczą będzie bolesny, ale jednak zdecydowanie mniejszy niż w drugim kwartale. Dotychczas zakładaliśmy, że spadek PKB w czwartym kwartale wyniesie ok. 1/3 – 1/6 tego, co obserwowaliśmy w drugim kwartale. Na razie trzymamy się tych prognoz.

- My raczej zakładamy scenariusz "pełzającego lockdownu”, czyli dokładanie czerwonych powiatów, stopniowe ograniczanie liczby dzieci w szkołach – ocenia.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(110)
WYRÓŻNIONE
bdaras
5 lata temu
A dla prowadzących jednoosobową działalność kwarantanna oznacza brak pracy i brak zarobku więc nie Sanepid przemyśli lekkomyślne nakładanie na wszystkich kwarantanny bo zaczną się bankructwa. Z resztą już są :-(
Tu i teraz
5 lata temu
biorąc pod uwagę jak wiarygodne są testy Szumowskiego...to dla firm jest to rzeczywiście problem...?
jaaa
5 lata temu
A tak ochoczo się mówi pracownikom, że nie są potrzebni i na ich miejsce czekają tysiące bezrobotnych... A teraz nagle kwik, bo... zabrakło niepotrzebnych pracowników?
...
Następna strona