Poręczenia majątkowe. Podejrzany za wolność będzie musiał zapłacić sam
Resort Zbigniewa Ziobry chce zmienić przepisy, tak aby rodzina czy znajomi nie mogli pomóc w zebraniu kwoty kaucji za zwolnienie z aresztu. Podejrzany będzie musiał pieniądze wyłożyć z własnej kieszeni.
Autopoprawka do zmian w procedurze karnej budzi kontrowersje. Ma ona uniemożliwić zebranie pieniędzy na poręcznie majątkowe od osób trzecich.
Jak pisze "Rzeczpospolita", w myśl tych rozwiązań, prokurator będzie mógł bowiem uzależnić przyjęcie kaucji od wykazania przez składającego poręczenie, że pieniądze są legalne. Weryfikować to miałaby prokuratura i służby.
Tym sposobem podejrzany nie mógłby liczyć na wsparcie znajomych i rodziny, która zrzuciłaby się na zasądzoną kwotę. Musiałby te pieniądze wyłożyć z własnych pieniędzy. To mogłoby oznaczać, że wolność kupią sobie bogaci, a biedni będą siedzieć.
Krytycznie do pomysłu odnoszą się sędziowie i adwokaci, z którymi rozmawiała "Rz". Jak zauważa sędzia Barbara Piwnik, poręczenia majątkowe są skuteczne i powinny być stosowane częściej.
Mało tego, jak zaznacza, w sytuacji kiedy kwotę pomagają wpłacić inne osoby, ten środek zapobiegawczy staje się jeszcze skuteczniejszy, gdyż w ich interesie leży, by te środki nie przepadły.
Sprawa Giertycha. "Oczekuję przeprosin od prokuratury"
Dodatkowo, jak zaznacza na łamach dziennika adwokat Radosław Baszuk, wspierający poręczycieli zabezpieczają swoje roszczenia wobec nich stosownymi umowami.
Pomysłodawcy zmian argumentują jednak, że w takich przypadkach oskarżony nie ryzykuje własnymi pieniędzmi. "Następuje więc rozerwanie związku między odpowiedzialnością a ryzykiem utraty środków".