Potężny kryzys w USA. Powszechniejsze jest życie w samochodach
Bezdomność w Stanach Zjednoczonych to rosnący problem, który dotyka coraz większą liczbę osób, a zjawisko "życia w samochodach" staje się coraz powszechniejsze. W 2024 roku w USA było ponad 770 tys. bezdomnych, a w miastach takich jak Los Angeles większość osób niekorzystających ze schronisk mieszka w pojazdach.
- W USA mogą być nawet miliony bezdomnych, ponieważ oficjalne dane nie uwzględniają osób, które pomieszkują tymczasowo u bliskich czy znajomych. Bezdomność w USA to poważny problem, a sytuacja się pogarsza – podkreśla w rozmowie z PAP Maria Foscarinis, założycielka National Law Center on Homelessness and Poverty, organizacji amerykańskiej organizacji non-profit, której celem jest zwalczanie i zapobieganie bezdomności poprzez działania prawne, rzecznictwo oraz edukację społeczną.
Z danych wynika, że w 2024 roku w USA było ponad 770 tys. osób bez dachu nad głową, co stanowi wzrost o 18 proc. w porównaniu do roku poprzedniego. To najwyższa liczba osób bez dachu nad głową od 2007 roku, gdy zaczęto publikować tego rodzaju dane. Największy problem występuje w stanach Kalifornia i Nowy Jork.
- Bezdomność to wybór – wybór społeczeństwa – mówi Foscarinis, wskazując na brak działań ze strony władz federalnych, stanowych i lokalnych. W jej ocenie, "władze nie robią wystarczająco dużo, by poradzić sobie z kwestią bezdomności".
Ekspertka wskazuje, że w USA bezdomni stanowią pełen przekrój demograficzny, w tym rodziny z dziećmi, osoby w różnym wieku, bezrobotni i ci, którzy mimo pracy nie zarabiają wystarczająco, by opłacić wynajem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Odniósł światowy sukces. Od byłego szefa usłyszał, że będzie spał pod mostem
- Około 30 proc. bezdomnych to osoby z chorobami psychicznymi lub nadużywające różnych substancji – dodaje Foscarinis. Zjawisko dotyka także osób starszych, które tracą dach nad głową z powodu zdrowotnych czy życiowych trudności.
W USA rośnie także liczba osób po 55. roku życia, które nie mogą sobie pozwolić na mieszkanie. - Najczęściej trafiają na ulicę z powodu śmierci małżonka, bezrobocia, rozwodu, eksmisji czy narastających problemów zdrowotnych – mówi ekspertka.
Mieszkają w samochodach
Foscarinis zwróciła uwagę na problem "kryminalizacji bezdomności". - Zamiast pomóc osobom, które są bezdomne, próbuje się sprawić, by zniknęły, uczynić przestępstwem to, że żyją w miejscach publicznych – podkreśla. Wskazuje także na rosnący problem osób żyjących w samochodach. - Kiedy jesteś eksmitowany, kiedy tracisz dom, zostaje ci jeszcze samochód – tłumaczy. Zjawisko to, według niej, staje się coraz bardziej powszechne.
- Zamiast pomóc, władze próbują karać ludzi za to, że nie mają dachu nad głową – mówi Foscarinis, odnosząc się do przepisów w wielu miastach i stanach, które zakazują mieszkania w samochodach. - Możesz zostać aresztowany, samochód może zostać skonfiskowany, a żeby go odzyskać, trzeba zapłacić ogromny mandat – zaznacza.
Problemem jest także brak wystarczającej liczby miejsc w schroniskach, które są przeciążone. - Tylko według oficjalnych danych brakuje ok. 200 tys. łóżek w schroniskach – podkreśla. Pomimo to, część miast oferuje bezpieczne parkingi, na których osoby bezdomne mogą parkować bez obawy o aresztowanie.
Zjawisko życia w samochodach, mimo że obecnie powszechnie postrzegane jako alternatywa dla bezdomności, nie jest tylko świadomym wyborem, ale wynika z braku innych opcji. W hrabstwie Los Angeles osoby mieszkające w samochodach stanowią aż dwie trzecie bezdomnych, którzy nie korzystają ze schronisk - wynika z danych New York Times.
To jest mylące, ponieważ, owszem, niektóre osoby mogą podjąć decyzję o życiu w samochodzie, przejściu na emeryturę i podróżowaniu po kraju, ale są też osoby, które decydują się na to, bo nie mają innego wyjścia – zauważa ekspertka.
Na zakończenie, Foscarinis podkreśla, że "czas, byśmy postanowili być społeczeństwem, w którym bezdomność nie istnieje". Jak dodaje w swojej książce "And Housing for All", "jedynym wyborem, który powinniśmy dokonać, to zmiana systemu, który pozwala na istnienie tego problemu".