Precedensowa sprawa w NBP. Glapiński musi cofnąć karę dla członka zarządu?
Sąd uchylił karę nagany nałożoną przez prezesa NBP Adama Glapińskiego na członka zarządu banku Pawła Muchę. To precedensowa sprawa w historii polskiego bankowości centralnej. Tymczasem Mucha ma we wtorek zeznawać jako świadek przed komisją odpowiedzialności konstytucyjnej. Zajmuje się ona wnioskiem o postawienie Glapińskiego przed Trybunałem Stanu.
Sąd uchylił karę nagany, jaką prezes NBP nałożył na Pawła Muchę, członka zarządu banku centralnego. To kolejna odsłona w długim sporze między obiema stronami.
W grudniu 2023 r. NBP zarzucił, że po pierwsze Paweł Mucha nie uzyskał zgody na aktywność w mediach społecznościowych, a po drugie jego działalność wpływa negatywnie na wizerunek banku centralnego i jego publiczny odbiór. "Działania i prezentowane przez pana postawy spowodowały lawinowe spekulacje w mediach (...) odwołujące się do 'konfliktu w NBP' oraz prezentujące ujemny obraz NBP" - można wyczytać w piśmie, które informowało Muchę o nałożonej karze. Chodziło nie tylko o wpisy na X dotyczące banku centralnego, ale także o udostępnianie na platformie skanu korespondencji. To m.in. "Pismo w sprawie niewykonywania obowiązków przez Prezesa NBP Adama Glapińskiego s. 1" opublikowane w sieci w listopadzie 2023.
Całą sprawę szczegółowo relacjonowaliśmy w money.pl.
W efekcie zarzucono Musze złamanie ustawy o NBP, regulaminu pracy w banku, zasad etyki pracy w NBP i zarządzenia prezesa. Sama informacja o nałożonej karze została osadzona w przepisach Kodeksu pracy i z upoważnienia prezesa NBP podpisała się pod nią wiceprezes NBP Marta Kightley.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
30 milionów przychodu na handlu używanymi autami - Paweł Miszta w Biznes Klasie
Jednak Paweł Mucha nie zgodził się z zarzutami i najpierw złożył zastrzeżenie, a gdy się okazało bezskuteczne, odwołał się do sądu. Mucha twierdził, że jego wpisy powstały po publikacji przez NBP uchwały, w której zarzucono mu, że wytwarza atmosferę zagrożenia i konfliktu, krytykuje pracowników, oraz po wypowiedzi prezesa NBP na konferencji prasowej, według której Mucha żąda wynagrodzenia nieadekwatnego do jego pracy. W pozwie znalazły się stwierdzenia, że Mucha miał prawo do obrony w publicznej debacie na swój temat, bo - jak wskazano - nie może też być tak, że pracodawca inicjuje atak na pracownika, a następnie karze go za replikę.
Sąd przyznał rację Musze. W ustnym uzasadnieniu sędzia wytknął zarówno brak podstaw merytorycznych, jak i formalnych do nałożenia kary nagany. Zwrócił także uwagę, że Paweł Mucha nie miał faktycznej możliwości odniesienia się do zarzutów. Wreszcie podniósł wątpliwości, czy w ogóle tego typu tryb nakładania kary może być zastosowany wobec członka zarządu banku centralnego.
Orzeczenie jest nieprawomocne, natomiast w całości uwzględnia moje żądanie - podkreśla Mucha.
Zapytaliśmy o stanowisko NBP. Odpowiedź była lakoniczna. "Uprzejmie informujemy, że wyrok z dnia 22 maja 2025 r. nie jest prawomocny i Narodowy Bank Polski nie będzie komentował na tym etapie" - czytamy. Sprawa jest świeża, więc bank zapewne poczeka na uzasadnienie i wtedy podejmie decyzję o tym, co dalej.
Sprawa jest precedensowa. Przyznał to podczas wygłaszania wyroku sam sędzia, stwierdzając, że po raz pierwszy spotyka się z tego typu okolicznościami. Faktycznie, pracowniczy spór na szczytach banku centralnego to ewenement.
Mucha, skonfliktowany z Glapińskim, krytycznie odnosił się do działań prezesa, m.in. wytykał brak dostępu do informacji, krytykował politykę przyznawania nagród w NBP. W marcu nie wziął udziału w głosowaniu nad sprawozdaniem finansowym NBP. Napisał do członków zarządu banku i Rady Polityki Pieniężnej e-mail oraz tzw. własną wersję listu oświadczającego do audytora, w którym wytknął brak dostępu do informacji.
Ze swojej strony prezes NBP "odwdzięczył się", minimalizując wynagrodzenie Muchy, ponieważ bardzo dużą część uposażenia członków zarządu NBP stanowią nagrody i dodatki, o których przyznaniu decyduje prezes.
Komisja odpowiedzialności konstytucyjnej
Pierwsza odsłona sądowego sporu między szefem NBP a członkiem zarządu jest istotna nie tylko z powodu orzeczenia, ale także z powodu tego, że Paweł Mucha został wezwany na wtorkowe posiedzenie sejmowej komisji odpowiedzialności konstytucyjnej jako świadek.
To istotny świadek jako członek zarządu banku, którego było stać na własne poglądy - ocenia poseł KO Janusz Cichoń, przedstawiciel wnioskodawców w sprawie postawienia przed Trybunałem Stanu prezesa NBP Adama Glapińskiego.
Wstępny wniosek o pociągnięcie do odpowiedzialności konstytucyjnej prezesa Narodowego Banku Polskiego złożyło 191 posłów koalicji rządzącej pod koniec maja zeszłego roku.
Zarzucono w nim prezesowi NBP naruszenie konstytucji i ustaw, m.in. poprzez pośrednie finansowanie deficytu budżetowego w ramach skupu aktywów w latach 2020-2021, prowadzenie tego skupu bez "należytego upoważnienia" od Rady Polityki Pieniężnej i poprzez uchybienie nakazowi apolityczności prezesa NBP, interwencje kursowe bez upoważnienia zarządu, wprowadzenie w błąd ministra finansów co do wysokości zysku z NBP, wreszcie utrudnianie niektórym członkom RPP i członkom zarządu NBP wykonywania obowiązków konstytucyjnych i ustawowych, odmawiając im dostępu do wytworzonych w NBP dokumentów. Właśnie w tej ostatniej sprawie chodzi m.in. o sprawę Pawła Muchy, członka zarządu NBP.
W ocenie członków zarządu NBP wniosek ten jest próbą złamania niezależności polskiego banku centralnego.
Do tej pory komisja przesłuchiwała osoby z BGK. We wtorek poza Pawłem Muchą przed komisją ma się pojawić także były członek Rady Polityki Pieniężnej Łukasz Hardt.
Grzegorz Osiecki i Tomasz Żółciak, dziennikarze money.pl