Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jakub Ceglarz
Jakub Ceglarz
|

Próg podatkowy w PIT. Rzesza Polaków z niższymi pensjami za listopad

269
Podziel się:

- Wchodzę na konto, a tam wypłata za listopad niższa o prawie 1,5 tys. zł. Przez chwilę myślałem, że to jakiś błąd - mówi nam pan Krzysztof. Ale to żaden błąd. W podobnej sytuacji może być prawie milion Polaków, choć nie wszyscy przeżywają tę chwilę zaskoczenia w listopadzie.

Koniec roku to dla nawet kilkuset tysięcy Polaków niższe pensje. Wszystko przez tzw. próg podatkowy
Koniec roku to dla nawet kilkuset tysięcy Polaków niższe pensje. Wszystko przez tzw. próg podatkowy (East News, ARKADIUSZ ZIOLEK/East News)

Przepisy podatkowe w Polsce są nieubłagane. Ten, kto zarabia dużo, musi też więcej oddawać państwu. I zamiast 18 proc. od wszystkiego, co zarobi ponad 85 528 zł, płaci już 32 proc. podatku.

Z roku na rok w takiej sytuacji jest coraz więcej Polaków. I to wcale nie chodzi tylko o prezesów, dyrektorów czy najwybitniejszych informatyków. Z ostatnich danych resortu finansów wynika, że w 2017 roku takich osób było ponad 860 tysięcy. Dla porównania - w 2009 roku było to około 350 tys. Polaków.

A przecież ostatnie dwa lata to spory wzrost wynagrodzeń w gospodarce. Nie przesadzimy więc, jeśli założymy, że w 2019 roku liczba takich osób może zbliżać się do miliona.

Obejrzyj: Podatek handlowy? Nie łudźmy się: będzie drożej

O tym, że są w krajowej awangardzie, pracownicy dowiadują się często dopiero po wypłacie. - Pensja za listopad była niższa o prawie 1,5 tys. zł od tej z października - mówi money.pl pan Paweł, inżynier w jednej z międzynarodowych korporacji.

U niego w zespole problem dotyczy wielu osób, bo poziom zarobków jest mniej więcej podobny. - U mnie to wygląda bardzo podobnie. Początkowo nie miałem pojęcia, co się dzieje, ale koledzy szybko mnie uświadomili - dodaje Krzysztof, który w firmie pracuje od nieco ponad roku. Taka sytuacja zdarza mu się po raz pierwszy w życiu.

- Niby człowiek się cieszy, bo to oznacza, że jest traktowany przez państwo jako "bogacz". Ale wolałbym, żeby jednak traktowało mnie jako przeciętniaka, ale nie zabierało tyle pieniędzy - żartuje.

Zarobki dla wybranych, ale coraz liczniejszych

Ile trzeba zarabiać, żeby wpaść w drugi próg podatkowy? Około 6,4 tys. zł na rękę na umowie o pracę. I to przy założeniu, że w ciągu roku nie ma żadnych dodatkowych premii, nagród czy dochodów z innego źródła.

To zarobki niestety wciąż nieosiągalne dla zdecydowanej większości Polaków, ale jak wynika ze statystyk, w dużych miastach wcale nie szokujące. Jak pisaliśmy w money.pl kilka miesięcy temu, podobne pensje mają już niektórzy rzemieślnicy czy nawet kierowcy ciężarówek na trasach międzynarodowych.

Albo inny punkt odniesienia. 10 lat temu na przekroczenie progu trzeba było zarabiać 3 razy tyle, ile wynosi średnia krajowa. Dziś jest to już niespełna dwukrotność przeciętnego wynagrodzenia. Co nadal nie zmienia faktu, że zdaniem GUS jest to dużo.

Ci, którzy zarabiają około 7 tys. zł na rękę co miesiąc, mogą się zdziwić, gdy zobaczą wypłatę za listopad. To właśnie w tym miesiącu ich dochody przekraczają próg 85 528 zł.

I od wszystkiego, co ponad to, trzeba już oddawać państwu 32 proc. Im wyższe zarobki, tym przekroczenie progu wypada wcześniej.

Ucieczka w IKZE

Nasi rozmówcy podkreślają, że niektórzy próbują szukać rozwiązań, które pozwolą odzyskać przynajmniej część wyższego podatku. Najpopularniejszy sposób to rozliczenie ze współmałżonkiem, szczególnie jeśli ten zarabia znacznie mniej.

W takich przypadkach dochód na 2 osoby, do którego płaci się podatek według wyższej stawki, musi przekroczyć 171 tys. zł. I nie ma znaczenia, że np. jedno ze współmałżonków zarabia 150 tys. zł, a drugie - 20 tys. zł. Ich dochody traktowane są wspólnie.

Ale jeśli ktoś jest singlem albo żyje bez ślubu, to pole manewru ma znacznie mniejsze. Tak naprawdę podatku uniknąć się nie da. Można jedynie odwlec go nieco w czasie.

Sposobem może być na przykład Indywidualne Konto Zabezpieczenia Emerytalnego. Wpłacone tam przez pracownika pieniądze można później odpisać od podstawy opodatkowania.

Schemat jest prosty - pracownicy przelewają swoje oszczędności na IKZE, a później taki przelew uwzględniają w ulgach podatkowych, gdy przyjdzie do rozliczenia PIT-ów. Na to są jednak limity. W tym roku nie można odliczyć więcej niż 5,7 tys. zł.

W niektórych przypadkach kwota odliczenia może nawet się zwrócić, szczególnie gdy ktoś próg przekroczył nieznacznie. Pieniądze odłożone raz na IKZE są jednak "nie do wyjęcia" - muszą leżeć do emerytury. Jeśli ktoś zechce je wypłacić wcześniej, zapłaci podatek dochodowy i z całej operacji nici.

Zainteresowanie tym instrumentem jednak rośnie. - Wiem, że dwóch kolegów zdecydowało się na taki ruch. Sam się jeszcze waham - puentuje w rozmowie z money.pl Paweł.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(269)
Madam
4 lata temu
Możemy tylko podziękować rządzącym za to, że chcą też korzystać na dobrobycie ze wzrostu zarobków. Tyko dlaczego progi podatkowe nie są waloryzowane np. wg wskaźnika inflacji za rok ubiegły?
Daniel
4 lata temu
Zło dzie je! Zło dzie je!
Olo
4 lata temu
Jak ktoś ma średnia krajowa i dorabia to łatwo przekroczy ten poziom "bogactwa" 85 tys brutto. Żenada i wstyd dla tego państwa
aqq
4 lata temu
Ciekawa reklama po d płaszczykiem informacji...
Zrozpaczona.
4 lata temu
Ja z radością zapłacę 32 % podatku, ja proszę, wręcz błagam !!!! o taką pracę, na razie nie mam żadnej !!!!!!, a poza tym ukończone 2 uczelnie techniczne, 41 lat życia i pech, cholerny pech.
...
Następna strona