Protest medyków na ulicach Warszawy. "Pozwólcie leczyć pacjentów lepiej!"
Medycy apelujący m.in. o zwiększenie nakładów na ochronę zdrowia do 6,8 proc. PKB zebrali się około południa pod resortem zdrowia, by następnie udać się ulicami Warszawy pod Sejm. Lekarzom towarzyszyli także przedstawiciele innych zawodów medycznych.
"Niemy protest! Nie wiążcie nam rąk! Pozwólcie leczyć pacjentów lepiej! 6,8% PKB na ochronę zdrowia teraz! Nie każcie pacjentom czekać w kolejce do specjalisty i na zabiegi ratujące zdrowie.Dajcie nam szanse godnie pracować bez presji niejasnego i szkodliwego prawa!" - apelowali organizatorzy.
Szczepienie przeciw grypie a koronawirus. Lekarze wyjaśniają związek
- Jesteśmy zwyczajnie przepracowani i zmęczeni. Coraz częściej na naszych ustach pojawia się słowo "emigracja". Nas jako Polski nie stać, żeby kolejni pracownicy służby zdrowia wyjeżdżali do krajów "normalnych". Takich gdzie warunki pracy i płace są godne i dobre - mówił jeden z protestujących podczas swojego wystąpienia ze sceny ustawionej przy budynkach Sejmu. Jak dodawał, sobotni przemarsz medyków ulicami Warszawy to nie jest ich ostatnie słowo. - Ta manifestacja nie będzie przełomowa. Ona ma być początkiem (...) Duży, głośny protest powinien się odbyć pod koniec tego roku - mówił. - Takiego kryzysu jaki mamy teraz w ochronie zdrowia, nie było w służbie zdrowia chyba nigdy. Jeżeli nie teraz, to nigdy nie naprawimy tego systemu - podsumował.
Uliczna manifestacja zorganizowana została przez Porozumienie Rezydentów, wspólnie z Porozumieniem Chirurgów, Stowarzyszeniem Pielęgniarki Cyfrowe i Ogólnopolskim Związkiem Zawodowym Ratowników Medycznych.
"Brakowało tylko naszego generała Łukasza Szumowskiego. Czyżby problemy ochrony zdrowia i polskich pacjentów nie były dla niego ważne?" - ironizowało Porozumienie Chirurgów na Twitterze.
Organizatorzy apelowali o zachowanie dystansu społecznego podczas manifestacji. Uczestnicy byli proszeni o zakładanie maseczek, a kto nie miał własnej, mógł otrzymać ją od organizatorów. Ponadto uczestnicy zachowywali odstęp między sobą co najmniej 1,5 metra. "Przypominamy o zachowywaniu odstępów" - nawoływano z megafonów podczas przemarszu.
Jak uzasadniali organizatorzy, "niemy protest" ma na celu zwrócić uwagę rządzących na zmniejszającą się dostępność ochrony zdrowia, ale także brak medyków i rosnące kolejki do specjalistów. "Za naszymi plecami i mimochodem pod pozorem tarczy 4.0 wprowadza się paragrafy, które w konsekwencji mogą wiązać nam ręce i odbierać szanse pacjentom" - argumentowali organizatorzy protestu.
Jednym z powodów protestu jest właśnie sprzeciw medyków wobec kontrowersyjnemu art. 37a umieszczonemu w tarczy antykryzysowej 4.0, który umożliwia karanie lekarzy pozbawieniem wolności za niezawiniony błąd lekarski. - Tak sformułowane zapisy sprzyjają dużej różnorodności interpretacji przez sędziów. Środowisko lekarskie, w ostatnich miesiącach tak bardzo ignorowane przez rząd, nie przejdzie obok takich zapisów obojętnie -komentował wówczas Krzysztof Hałabuz, prezes Porozumienia Chirurgów Skalpel.