Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
oprac. LOS
|
aktualizacja

Putin opuścił informacyjną żelazną kurtynę. Ale przegrywa ze słodkimi kotkami i VPN

Podziel się:

Reżim Putina robi, co może, by odciąć Rosjan od niekontrolowanych przez Kreml źródeł informacji. Pogłębia się, jak wskazują specjaliści, "rozłam w internecie" zapoczątkowany przez inne autorytarne rządy. By do obywateli nie docierały relacje z wojny w Ukrainie, za zasłoną cenzury Moskwa schowała np. Twittera i Facebooka. Dane pokazują jednak, że informacyjna żelazna kurtyna ma luki. Dzięki VPN oraz sprawdzającej się teorii słodkich kotków — czytamy w "The Wall Street Journal".

Putin opuścił informacyjną żelazną kurtynę. Ale przegrywa ze słodkimi kotkami i VPN
Władimir Putin chowa rosyjski internet za żelazną kurtyną, ale są sposoby na to, by cenzurę ominąć (GETTY, Anadolu Agency)

Różowe okulary pozwalają Władimirowi Putinowi widzieć inwazję na Ukrainę i brutalne ataki na ludność cywilną jako specjalną operację, której celem jest wprowadzenie ładu, porządku, bezpieczeństwa i dobrobytu w zaatakowanym kraju, który (jak wielokrotnie podkreślał) jest "częścią Rosji".

Tym intencjom w możliwie największym stopniu przeczą ostrzały osiedli mieszkalnych oraz korytarzy humanitarnych, stworzonych w porozumieniu z Rosjanami. Zachód liczy na to, że drastyczne działania w Ukrainie, coraz częściej nazywane "ludobójstwem", a wręcz atakami terrorystycznymi (ostrzelanie elektrowni jądrowych) obudzą obywateli Rosji. A ci, zmotywowani nieuchronnym kryzysem gospodarczym wywołanym sankcjami, wywrą na tyle mocny nacisk na Kreml, by zakończyć rozlew krwi.

Jakakolwiek szansa na ziszczenie tego scenariusza wymaga, żeby do Rosjan dochodziły informacje, także z frontu, których reżim Putina nie kontroluje. Po to służby rosyjskie coraz bardziej ograniczają swoim rodakom dostęp do mediów społecznościowych, w tym Facebooka czy Twittera. Firma macierzysta Instagrama — Meta Platforms Inc. - została nazwana "organizacją ekstremistyczną". Podpadła tym, że zezwoliła na brutalne wypowiedzi na temat inwazji wojsk rosyjskich.

Putin przegrywa za słodkimi kotkami

"Rosyjskie represje — przynajmniej jak dotąd — nie objęły kilku popularnych w Rosji platform mediów cyfrowych, w tym aplikacji do prowadzenia rozmów i mediów społecznościowych Telegram Group Inc. oraz serwisu YouTube. Oba serwisy nadal zamieszczają rosyjskojęzyczne treści, które są sprzeczne z linią partii Kremla, choć Telegram również zawiera szereg prokremlowskiej propagandy" - pisze "The Wall Street Journal".

Za pośrednictwem tych platform informacje publikuje rosyjskojęzyczny niezależny portal Meduza. Na swoim kanale na Telegramie ma ponad milion subskrybentów. Zanim Rosja zablokowała główną stronę portalu, obserwujących było ok. 450 tys.

Zobacz także: Skandaliczne słowa Ławrowa. "Tego się nie da się słuchać"

Niektórzy eksperci ds. mediów cyfrowych twierdzą, że reżim Putina nie odważył się na zablokowanie platformy Telegram, ponieważ jest zbyt popularny. W Rosji korzysta z niego od 7 do 8 proc. wszystkich użytkowników platformy, przez co jest lokalnym liderem, wyprzedzając Facebooka i Twittera. To daje ponad 40 milionów osób.

Zakazanie portalu Telegram mogłoby wywołać reakcję zwrotną. "Rządom naprawdę trudno jest cenzurować platformy, na których ludzie codziennie oglądają słodkie kotki" - powiedział "The Wall Street Journal" Ethan Zuckerman, profesor z Uniwersytetu Massachusetts w Amherst.

Naukowiec stwierdził, że mamy w Rosji przykład działania "teorii słodkich kotków". Zakłada ona, że cyfrowi aktywiści są bardziej odporni na represje rządowe, jeśli korzystają z popularnej platformy cyfrowej, ponieważ jej zamknięcie wywołałoby powszechne oburzenie — wyjaśnia "WSJ".

Coraz więcej odsłon zablokowanych serwisów w Rosji

Sytuacja w rosyjskim internecie nie wygląda jednak tak, że informacji o atakach na ludność cywilną trzeba szukać między zdjęciami tzw. słodziaków. Dane wskazują, że Rosjanie coraz częściej omijają kremlowską cenzurę, stosując VPN. Czyli "przenosząc" wirtualnie swój odbiornik za granicę.

Po tym, jak Rosja zablokowała dostęp do strony internetowej rosyjskiego "Głosu Ameryki (ang. Voice of America), wspieranego przez rząd USA serwisu informacyjnego, strona ta w zeszłym tygodniu odnotowała ponad sześciokrotnie większy ruch niż zwykle, z czego około 40 proc. pochodziło z takich narzędzi jak VPN — podaje VOA w rozmowie z "The Wall Street Journal".

Niezależne od Kremla media zachęcają odbiorców w Rosji do stosowania VPN. Jeszcze przed wojną w Ukraine przy wsparciu rządu USA powstały darmowe narzędzia NthLink oraz Psiphon do omijania cenzury. W "WSJ" czytamy, że pierwsza aplikacja miała w Rosji przed inwazją zaledwie 800 użytkowników dziennie. Do 4 marca liczba ta wzrosła do 140 tys. Baza użytkowników tej drugiej od napaści wzrosła ośmiokrotnie.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl