Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Kuba za kilka lat może stać się doliną krzemową Karaibów

0
Podziel się:

Zobacz, co o wznowieniu relacji Kuby ze Stanami Zjednoczonymi mówią eksperci, a co sami Kubańczycy.

Kuba za kilka lat może stać się doliną krzemową Karaibów
(Jaume Escofet/flickr (CC BY 2.0))

- Kuba jest krajem, w którym wielu inwestorów upatruje szansy na złoty interes. Ale to także kraj, co do którego nie można mieć pewności, że inwestycje przebiegną bezpiecznie - tak o wznowieniu relacji Hawany z Waszyngtonem mówi Money.pl Paweł Zerka, ekspert demosEuropa - Centrum Strategii Europejskiej. - Zawsze istnieją osoby, które są przeciwne zmianom. Często chodzi o tych, którzy są zainteresowani utrzymaniem status quo, bo czerpią z tego korzyści - dodaje Mario Conde, pisarz z Hawany.

Joanna Skrzypiec, Money.pl: Barack Obama przejdzie do historii jako prezydent, który wznowił relację z Iranem i Kubą. Administracja amerykańska ostatecznie stwierdziła, że powiew Zachodu zadziała lepiej niż embargo?

Paweł Zerka, demosEuropa - Centrum Strategii Europejskiej: To był bardzo długi proces, nie wynikający jedynie ze starań Baracka Obamy. Polityka amerykańska w stosunku do Kuby była jednolita przez ostatnie pół wieku. To była twarda polityka oparta na embargu i traktowaniu Kuby jako reliktu zimnej wojny i nie robieniu żadnego biznesu z tym krajem, chociaż on leży zaledwie 100 mil od wybrzeża Stanów Zjednoczonych. Natomiast pośród polityków amerykańskich byli też tacy, którzy nawoływali od lat do zmiany twardej polityki Stanów Zjednoczonych zwłaszcza, że od 1990 roku nie mamy zimnej wojny, więc można by tę politykę zrewidować.

Obie strony musiały zauważyć, że pojawiła się na to szansa. Barack Obama z pewnością chciałby mieć jakieś dziedzictwo w polityce zagranicznej, otwarcie się na Kubę, a tym samym na cały region Ameryki Łacińskiej, pozwoliłoby mu zakończyć mandat i pochwalić się, że czegoś wielkiego dokonał. Porozumienie z Iranem jest drugą taką wielką rzeczą. Wszyscy wiedzą, że na Kubie musi dojść do transformacji, bo przywódcy tego kraju Raul Castro i - nieformalny już przywódca - Fidel Castro, mają odpowiednie 84 i 89 lat. Nieuchronnie w najbliższych latach będą musieli oddać władzę politykom, którzy wychowali się już w ramach systemu komunistycznego na wyspie. To wróży jakiś rodzaj transformacji i na pewno USA chciałyby mieć wpływ na ten proces.

Gospodarczo przez ostatnie kilkanaście lat Kuba zależała od Wenezueli. Co dalej?

Wenezuela codziennie śle na Kubę kilkanaście tysięcy baryłek taniej ropy, a ponieważ w Wenezueli po śmierci Hugo Chaveza dwa late temu obserwujemy postępującą polityczną i gospodarczą degrengoladę, to też Kuba musi poszukiwać planu B - jakiegoś alternatywnego źródła finansowania, aby gospodarka kubańska mogła przetrwać, a tym samym żeby mógł przetrwać reżim rządzący. O takiej motywacji się zwykle wspomina, natomiast trudno powiedzieć, czy to jest motywacja, która pojawiła się w głowach Raula i Fidela Castro czy też bardziej oni nie mają już tak wielkiego wpływu na bieg wydarzeń na wyspie.

Możliwe, że większe wpływy mają ci młodsi członkowie partii komunistycznej zapatrzeni bardziej we wzór Wietnamu czy Chin, tacy, którzy chcieliby łączyć rządy jednej partii z otwarciem gospodarczym. Możliwe jest także to, że ci członkowie partii i wojskowi kubańscy chcieliby się uwłaszczyć, tak jak uwłaszczyli się różni obecni oligarchowie rosyjscy, w przypadku Kuby na procesie transformacji gospodarczej postrzegając ten proces jako nieuchronny w obecnych warunkach geopolitycznych.

Kuba podąży ścieżką Chin albo Wietnamu? Połączy mniej lub bardziej wolnorynkowy model gospodarczy z politycznym reżimem?

Moim zdaniem taki jest zamysł części członków partii komunistycznej, zwłaszcza tych młodszych zapatrzonych w sukces i Chin i Wietnamu. Oni są przekonani, że można łączyć rządy jednej partii z kapitalizmem czy otwartością gospodarczą. Natomiast tutaj sytuacja jest o tyle bardziej skomplikowana, że mamy do czynienia z rządem, który w całości opierał swoją władzę na ideologii antykapitalistycznej. I teraz gdyby doszło do otwarcia gospodarczego, a pamiętajmy, ze jeszcze dużo do zniesienia embargo brakuje, to otwarte pozostawałoby pytanie na czym w tym momencie ma się opierać legitymacja rządu.

Zwłaszcza, że Kuba miała silną pozycję ideologiczną w regionie, w całym świecie latynoskim jako kraj, który nigdy nie uległ Amerykanom i który jest dowodem na to, że można trwać w wybranym przez siebie modelu mimo sprzeciwu Amerykanów, próbujących przez pół wieku podkopać pozycję reżimu, ale im się nie udaje. Teraz ta odwilż w relacjach amerykańsko - kubańskich zmienia dynamikę na całej półkuli zachodniej. Amerykanom pozwala to zawrzeć bliższe, mniej zideologizowane stosunki z resztą regionu, natomiast pozycję polityczną Kuby to osłabia.

Ale bracia Castro Kubańczykom przedstawiają to zupełnie inaczej.

Z ich perspektywy to ocieplenie w stosunkach amerykańsko - kubańskich to jest sukces reżimu, który wreszcie po półwiecznej zimniej wojnie między dwoma krajami doprowadził do sytuacji, kiedy to Waszyngton traktuje Hawanę jako równą sobie. Inna sprawa to pytanie - co na ten temat myślą sami Kubańczycy.

Odpowiedź na tak postawione pytanie poznasz na drugiej stronie. Money.pl zadał je Mario Conde, pisarzowi z Hawany

O tym, co o wznowieniu relacji Kuby ze Stanami Zjednoczonymi myślą i mówią Kubańczycy, Money.pl rozmawia z Mario Conde, 50-letnim pisarzem, który wynajmuje też turystom jeden z pokoi w swoim hawańskim mieszkaniu.

Joanna Skrzypiec, Money.pl: Jak to ocieplenie relacji na linii USA-Kuba jest na Kubie przyjmowane?

Mario Conde: Po ponad półwiecznym konflikcie społeczeństwo kubańskie czekało na moment, w którym rządy obu krajów rozpoczną wreszcie negocjacje. Dotychczas patrzyliśmy na ring bokserski - był najwyższy czas, aby bokserzy podali sobie dłonie, aby zapanował pokój. W takim momencie mogą wzrosnąć szanse Kubańczyków na polepszenie warunków życia.

Jaki będzie rytm tego otwarcia i w jaki sposób rząd kubański będzie wpływał na jego przyspieszenie albo spowolnienie? Kuba chce mieć kontakt ze Stanami Zjednoczonymi, ale także z resztą świata. Co najważniejsze - chce uczestniczyć w nowym modelu gospodarki związanym z tym otwarciem. Aby Kubańczycy mieszkający poza granicami kraju, tak jak i ci mieszkający na wyspie, mieli identyczne prawa. To jest temat, którym rząd kubański będzie musiał się koniecznie zająć.

Są też przeciwnicy zbliżenia obu krajów.

Zawsze istnieją osoby, które są przeciwne zmianom. Często chodzi o tych, którzy są zainteresowani utrzymaniem status quo, bo czerpią z tego korzyści. Ale większość jest za zmianami, bo model stworzony w epoce zimnej wojny już jest nieaktualny. Świat się zmienił i Kubańczycy też chcą żyć w XXI wieku. Zastanawiamy się jedynie - jaki będzie ten nowy model?

Za pięć lat Kuba może stać się krajem o najwyższym wzroście gospodarczym w obu Amerykach, Doliną Silikonową Karaibów. Wszystko zależy od polityków, którzy będą rządzić krajem.

Macie nadzieję na przypływ zachodniego kapitału?

Mamy nadzieję, że kraj będzie się rozwijał, że zostanie stworzony nowy model gospodarki, w którym obywatel będzie mógł uczestniczyć w przedsięwzięciach realizowanych dzięki kapitałowi zagranicznemu. Obaj protagoniści muszą iść równym krokiem. Trzeba próbować zbudować otwarte społeczeństwo, które będzie rozwijać się w sposób zrównoważony, bez potrzeby popełniania tych samych błędów nadmiernego konsumpcjonizmu i zatracenia wartości.

Kubańczycy muszą zdecydować o swojej przyszłości i wiedzieć, jak wykorzystać szanse związane z napływem tego kapitału. Najważniejsza kwestia to ustalenie, jaki będzie jego udział oraz w jaki sposób Kubańczycy będą z niego czerpać zyski. Kluczem do tego będą podejmowane przez rząd decyzje. Ale jaki będzie bilans między gospodarką państwową i sektorem prywatnym? W jaki sposób Kubańczycy, którzy mieszkają poza wyspą i czekają na możliwość powrotu, będą mogli partycypować w nowym modelu gospodarki? To pytania, które muszą sobie zadać Kubańczycy i znaleźć na nie odpowiedź.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)