Ekspert komentuje decyzję Rosji ws. zboża. Reżim Putina widzi "słabość UE"
Rosja nie chce przedłużyć tzw. umowy zbożowej, która umożliwiała eksport ukraińskiego zboża. – Przedstawione w poniedziałek deklaracje to element presji na kraje zachodnie, by poluzowały sankcje – ocenia kierownik programu Europa Wschodnia w PISM Daniel Szeligowski. W jego ocenie decyzja nie jest ostateczna.
W poniedziałek Kreml wydał komunikat, że od tego dnia przestała obowiązywać umowa o eksporcie zboża ukraińskiego przez Morze Czarne. Moskwa ogłosiła, że wstrzymuje swój udział w porozumieniu.
Umowa zbożowa była elementem nacisku
Daniel Szeligowski w rozmowie z Polską Agencją prasową podkreślił, że Rosjanie od początku postrzegali umowę zbożową w kontekście toczącej się wojny w Ukrainie jako element nacisku – i na Ukrainę i na Zachód. Porozumienie miało być instrumentem mającym "zmusić je do ustępstw, a finalnie – do przyjęcia rosyjskich warunków potencjalnego pokoju".
Chodzi o wywarcie wpływu na państwa Zachodu, zwłaszcza w tym kontekście, że pojawiają się wypowiedzi ze strony unijnej o możliwym poluzowaniu reżimu sankcyjnego na Rosję. Więc strona rosyjska te sygnały wysyłane przez UE dostrzega i interpretuje je jednoznacznie jako słabość UE, jako możliwość, by zrobić pewien wyłom w tych sankcjach – stwierdził Daniel Szeligowski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Wysoka inflacja utrwali nam się na lata". Prof. Orłowski kreśli czarny scenariusz dla Polski
Rosja zresztą też od początku grała na wywołanie potencjalnego kryzysu żywnościowego w państwach Afryki. Jednym z elementów nacisku miała też być umowa zbożowa.
– "Potencjalnie", bo te państwa też dosyć szybko uporały się z dywersyfikowaniem importu. Więc w tym momencie kwestia umowy zbożowej nie ma już takiego wpływu na sytuację dostaw żywności jak rok temu. Może mieć natomiast krótkoterminowo wpływ na ceny żywności na rynkach i ten wzrost cen – zwłaszcza pszenicy – widzimy dzisiaj na rynkach międzynarodowych – ocenił ekspert PISM.
Rosja dziś chce naciskać na Zachód
Jego zdaniem "w tej chwili Rosji chodzi przede wszystkim wywieranie presji na Zachód". – Natomiast czy to się uda jest pod znakiem zapytania, bo jednostronne wycofanie się Rosji to tylko element szerszej układanki – podkreślił.
Zresztą, w jego ocenie, jednostronne wycofanie się Rosji nie oznacza jeszcze, że na pewno dojdzie do przerwania szlaku na Morzu Czarnym.
Jeśli będzie wola Zachodu i Turcji do tego, by zapewnić bezpieczeństwo tego szlaku handlowego, to myślę, że Rosjanie nie znajdą w sobie na tyle odwagi, by atakować komercyjne statki płynące przez Morze Czarne ze zbożem dla choćby państw afrykańskich. To byłoby duże ryzyko – zwłaszcza że w rosyjskim interesie jest, żeby te państwa były co najmniej neutralne wobec Rosji na arenie międzynarodowej i w ONZ – wyjaśnił Daniel Szeligowski.
Zachód musi wywierać nacisk
Dodał, że komentarze rzeczniczki rosyjskiego MSZ Marii Zachorowej wskazują, że Rosja wciąż negocjuje z Zachodem. – To kontynuacja dotychczasowej polityki, nic zaskakującego – ocenił.
Dlatego też rolą społeczności międzynarodowej jest wywieranie presji na Rosję, by powróciła do umowy.
– Druga możliwość to pomoc Ukrainie w eksporcie zboża drogą lądową, na przykład do portów nad Morzem Śródziemnym lub Bałtyckim i w ten sposób omijanie blokady Morza Czarnego, a także pokrycie kosztów tego przedsięwzięcia – przygotowania infrastruktury, ubezpieczenia – zakończył ekspert PISM.
Porozumienie zbożowe
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan oświadczył w poniedziałek, że nadal "wierzy, że Władimir Putin chce kontynuacji umowy zbożowej". Turecka agencja Anatolia przypomniała, że władze tego kraju regularnie angażowały się w wysiłki mające podtrzymać obowiązywanie umowy zbożowej. W ostatnim czasie prezydent przeprowadził rozmowy telefoniczne z głowami Rosji i Ukrainy.
Rosja i Ukraina, jak również Turcja i ONZ, zawarły umowę zbożową w lipcu 2022 r. Porozumienie było kilkukrotnie przedłużane. Po ostatniej takiej decyzji terminem wygaśnięcia umowy był 17 lipca.
Zboże przewiezione z Ukrainy utworzonym umową korytarzem morskim trafiło do Europy (40 proc.), Azji (30 proc.), Turcji (13 proc.), Afryki (12 proc.) oraz na Bliski Wschód (5 proc.).
Pierwszy statek – płynący pod banderą Sierra Leone – wypłynął z portu w Odessie w sierpniu 2022 roku i przetransportował do Libanu 26 tys. ton kukurydzy. W niedzielę (również z Odessy) wypłynął w ramach umowy ostatni statek.