Rozmowy z Putinem nic nie dadzą. Oto słaby punkt, by przycisnąć Rosję
Rozmowa Trumpa z Putinem nie przybliża pokoju w Ukrainie. - Putin zwodzi i mami zawieszeniem broni - ocenia w rozmowie z money.pl dr Szymon Kardaś. Jego zdaniem twierdzenia, że Rosja jest przy ścianie, to miraż, a jedynie celne sankcje mogą skłonić Putina do negocjacji.
Donald Trump przekonuje, że jest na najlepszej drodze, by doprowadzić do zawieszenia walk w Ukrainie. W poniedziałek rozmawiał o tym przez telefon z Władimirem Putinem. Obie strony, tak amerykańska jak i rosyjska, wyraziły zadowolenie, ale prawdziwych efektów nie widać. Dlaczego? Bo, jak oceniają międzynarodowi komentatorzy, Trump nie jest gotowy wywrzeć presji na Rosję.
Widzieliśmy wywieranie presji na Ukrainę, ale nie realne działania wobec Rosji. Trump mimo zapewnień, że sankcje leżą na stole, do tej pory nie zrobił nic, aby przekonać Władimira Putina, że jest gotów ich użyć. Prezydent USA oddaje pole i pozwala Rosji licytować wysoko - ocenia w rozmowie z money.pl dr Szymon Kardaś analityk European Council on Foreign Relations.
Jak donosi "Financial Times" Europejscy przywódcy, którym Donald Trump zrelacjonował swoją rozmowę z Putinem, byli zszokowani opisem tego, co uzgodniono. Nie brakuje głosów krytyki przywódcy USA. Były premier Szwecji Carl Bildt na platformie X wprost nazwał działanie Trumpa kapitulacją.
Jak dodał, "ciekawie będzie zobaczyć, jak zareagują liderzy Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec, Polski Włoch i UE". - Tydzień temu zapowiedzieli, że jeśli Putin nie zgodzi się teraz na zawieszenie broni, natychmiast podejmą działania w sprawie dalszych sankcji. Prawdopodobnie myśleli, że mają Trumpa na tej samej stronie - dopóki nie zgodził się z podejściem Putina - dodał były premier Szwecji.
Szef polskiego MSZ, Radosław Sikorski podkreślił, że "Ukraina ma wsparcie europejskie i nadal ma wsparcie amerykańskie, a w tle jest podpisany przez prawie 80 senatorów, czyli większość konstytucyjną, i większość klubu republikańskiego w Senacie, pakiet bardzo twardych sankcji" - podkreślił. Mowa o pakiecie sankcji przygotowanym przez republikańskiego senatora Lindseya Grahama, który jednak do tej pory nie został poddany pod głosowanie.
Z kolei niemiecki minister obrony Boris Pistorius stwierdził, że oceniając "czyny i działania", a nie słowa, Putin wcale nie jest zainteresowany pokojem w Ukrainie i tylko gra na czas w rozmowach ze USA. Jak dodał, we wtorek, Europa musi zwiększyć presję na Rosję i przyjąć kolejne sankcje wymierzone w Kreml, szczególnie w rosyjskie surowce energetyczne.
Europa przygotowuje sankcje
- Sygnał płynący z Unii Europejskiej jest czytelny. Europa wspiera Ukrainę i wywiera nacisk Rosję, którą wprost określa agresorem w tej wojnie. Pytanie, ale na ile będzie skuteczna i zdeterminowana, jeżeli zostania sama, bez wsparcia ze strony USA - ocenia dr Kardaś.
To dlatego unijni przywódcy wykazują się szczytem dyplomacji, aby nie zrazić Trumpa i utrzymać USA w grze po stronie Ukrainy. Podczas spotkania Europejskiego Wspólnoty Politycznej w Tiranie rozmawiali z prezydentem USA podkreślając konieczność zwiększenia presji na Rosję.
Zapowiedzieli zagrozili również wprowadzeniem pełnego embarga handlowego na Rosję, co jak przekonują, mogłoby znacząco wpłynąć na relacje gospodarcze między UE a Rosją. Całkowity obrót towarowy między UE a Rosją w 2024 roku wyniósł 67,5 mld euro (spadek z 257,5 mld euro w 2021 roku). Import z Rosji do UE osiągnął wartość 35,9 mld euro, z czego 62,1 proc. stanowiły paliwa kopalne (głównie gaz i ropa), a pozostałe to m.in. chemikalia (7,8 proc.) oraz żelazo i stal (7,2 proc.). W wyniku dotychczasowych sankcji eksport UE do Rosji spadł do 31,5 mld euro, z dominującym udziałem chemikaliów (13,7 mld euro), żywności i surowców (5,9 mld euro) oraz maszyn i sprzętu transportowego (4,1 mld euro).
We wtorek naciski zwiększyła Wielka Brytania wprowadzają nowe sankcje na Moskwę. Rząd brytyjski mierzy w przemysł zbrojeniowy, energetykę i finanse. Jak wyjaśnia Reuters jest to odpowiedź na rekordowy atak dronów na Ukrainę, przypuszczony przez Rosję w nocy z soboty na niedzielę.
Jak podała agencja AFP, obostrzenia mają uderzać w łańcuch dostaw dla rosyjskich systemów broni, w tym pocisków rakietowych Iskander, w operacje informacyjne finansowane przez Kreml, w instytucje finansowe pomagające Rosji uniknąć sankcji oraz w statki rosyjskiej "floty cieni".
Słabe punkty Rosji
Strategią Brukseli i Londynu jest dalsze uderzanie w gospodarkę Rosji i przyparcie w ten sposób Putina do muru. Jak ocenia dr Kardaś, do tego jednak daleko, a twierdzenia, że Rosja jest przy ścianie, to miraż.
Rosja wykazała się dużą zdolnością adaptacji, a społeczeństwo rosyjskie i elity są gotowe wciąż składać ofiarę na piedestale rosyjskiego imperializmu wciąż wspierając reżim - ocenia.
Główny negocjator Kremla w rozmowach pokojowych z Ukrainą Władimir Medinski w piątek powołał się na wielką wojnę północną z lat 1700-1721 ze Szwecją jako na dowód, że Rosja jest gotowa kontynuować wojnę z Ukrainą tak długo, jak będzie to konieczne.
Dr Kardaś przekonuje jednak, że gospodarka rosyjska odczuła skutki wojny i wprowadzonych sankcji, a każde koleje obostrzenie to cegiełka, która obciąża Rosję. Jak zaznacza, najskuteczniejszym elementem nacisku gospodarczego mogą okazać się sankcje uderzające w sektor energetyczny, a przede wszystkim naftowy.
- W przypadku gazu, ten cios został już zadany. Import błękitnego paliwa z Rosji spadł z 40 proc. w 2021 o około 11 proc. w roku 2024, a wolumen kupowanego gazu stopniał z 140 mld metrów sześć. do 30 mld metrów sześć. rocznie. To jest poważna strata dla Rosji - zaznacza ekspert.
Unia wciąż kupuje rosyjski LNG oraz sprowadza gaz rurociągowy przez południowe korytarze. Jednak ostatnie deklaracje Komisji Europejskiej, zawarte w planie odchodzenia od rosyjskich surowców energetycznych do 2027 r., zakładają całkowite odcięcie się od Rosji.
Co więcej, Komisja Europejska bierze pod uwagę nałożenie sankcji na konsorcjum Nord Stream 2. Poinformowała o tym tydzień temu rzeczniczka KE Paula Pinho. - Nord Stream 2 teraz nie działa, ale nigdy nie wiadomo, w jakim kierunku to może pójść. Nałożenie sankcji na kogokolwiek, kto ma związek z konsorcjum Nord Stream, będzie jasnym sygnałem, że nie warto nawet rozważać inwestowania w nie - podkreśliła Pinho.
Jeszcze w tym tygodniu Unia Europejska ma zaproponować ministrom finansów grupy G7 obniżenie pułapu cenowego (tzw. price cup) na rosyjską ropę z 60 dol. za baryłkę (taki pułap został nałożony w 2022 r. - przyp. red.) do 50 dol. za baryłkę.
Mechanizm w uproszczeniu zakłada brak możliwości prawnej transportowania, ani nawet ubezpieczenia statków do przewozu rosyjskiej ropy, która została kupiona drożej, niż po określa to nałożony pułap.
- Obniżenie progu do 50 dol. za baryłkę w sposób oczywisty wpłynie na dochody z ropy naftowej. To dobry kierunek. Dochody naftowe Rosji są ważnym elementem budżetu Kremla - zauważa dr Kardaś. Zaznacza jednak, że wciąż nie jest to próg, który będzie ciosem nokautującym. - Musiałby zostać nałożony na poziomie około 30 dol. za baryłkę. Probelem w tym, że samej UE nie ma jednomyślności w tej sprawie i jest wiele podmiotów, które na zarabia na obrocie rosyjską ropą - dodaje.
Przyznaje jednak, że dochody z ropy są wrażliwym punktem Rosji. Moskwa musiała dużo zainwestować we flotę cieni, aby umożliwić obejście sankcji naftowych. Dodatkowym elementem nacisku będzie więc rozszerzenie katalogu jednostek objętych restrykcjami.
- Unia Europejska już zapowiedziała, że w kolejnym pakiecie znajdą się mechanizmy uderzające we flotę cienia. Tę określa według różnych szacunków na 450-600 jednostek. Kiedy Joe Biden objął sankcji 180 statków, osłabił trzecią część tego potencjału. Teraz robi to Europa. To ma znaczenie. Nawet Indie i Chiny liczą z restrykcjami, wstrzymywano się z nowymi kontraktami. Taka reakcja importerów utrudnia działanie Rosji na rynkach eksportowych i ją osłabia - przekonuje dr Kardaś.
W miniony wtorek UE zatwierdziła 17. pakiet sankcji na Rosję, obejmujący blisko 200 statków z rosyjskiej "floty cieni", o czym poinformowała szefowa dyplomacji UE Kaja Kallas.
Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl