Ważą się losy składki zdrowotnej. Na szali miliardy złotych

W środę rząd miał podjąć ostateczną decyzję o zakresie zmian w składce zdrowotnej, ale ostatecznie przesunął ją w czasie. Trwają rozważania, jak zatrzymać potężne, ustawowo regulowane podwyżki dla kadr medycznych, które zaczynają dobijać system ochrony zdrowia.

Konferencja prasowa premiera w sprawie aborcji
30.08.2024 Warszawa konferencja prasowa premiera Donalda Tuska, ministra  sprawiedliwosci Adama Bodnara, ministry zdrowia Izabeli Leszczyny fot. Jacek Dominski/REPORTER
n/z: , Donald Tusk, Izabela Leszczyna
Jacek Dominski/REPORTERPremier Donald Tusk i minister zdrowia Izabela Leszczyna
Źródło zdjęć: © Licencjodawca | Jacek Dominski/REPORTER
Tomasz ŻółciakGrzegorz Osiecki

Wiele wskazuje na to, że zakres przyszłorocznych zmian w składce zdrowotnej będzie taki, jaki opisywaliśmy na money.pl. Nieoficjalnie usłyszeliśmy, że w środę rząd 13 listopada zatwierdzi zmianę polegającą na obniżeniu wymiaru minimalnej składki (płaconej nawet przez przedsiębiorców zarabiających poniżej wynagrodzenia minimalnego) - będzie to 9 proc. liczone nie od całości minimalnej pensji obowiązującej w danym roku, lecz od 75 proc.

Ostatecznie decyzje nie zapadły. "Rząd zapoznał się w środę z informacją ministerstw nt. propozycji zmian w rozliczaniu składki na ubezpieczenie zdrowotne na lata 2025-26, a po kierunkowej akceptacji konkretne rozwiązania zostaną przedstawione na najbliższym posiedzeniu Rady Ministrów" - podało Centrum Informacyjne Rządu po posiedzeniu.

Składka do zmian. W końcu

Zmiana wejść ma w życie w przyszłym roku razem z obiecaną likwidacją obowiązku uiszczania składki przy sprzedaży środków trwałych. Nowy element najprawdopodobniej zostanie dołączony jako autopoprawka do rządowego projektu dotyczącego środków trwałych, nad którym już trwają prace w Sejmie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Jakie samochody używane opłaca się kupować? - Agnieszka Czajka OTOMOTO w Biznes Klasie

Koszt reformy, według naszych rządowych rozmówców, powinien wynieść 2-2,5 mld zł. To oznacza, że minister finansów Andrzej Domański zaoszczędzi ponad 1 mld zł (wcześniej deklarował kwotę 4 mld zł na przyszłoroczną reformę składki), które on sam chciałby przeznaczyć na obniżenie deficytu budżetowego. Ale zapewne o te pieniądze zawalczą inni ministrowie - w pierwszej kolejności minister zdrowia Izabela Leszczyna, która nieustannie potrzebuje pieniędzy na obszar zdrowia, czy minister klimatu Paulina Hennig-Kloska, która domaga się zamrożenia cen energii na cały przyszły rok.

Dalsze zmiany w składce miałyby wejść w życie dopiero w 2026 roku. Chodzi o tzw. punkt odcięcia, wynoszący 1,5-krotność przeciętnego wynagrodzenia w całym roku. Poniżej tego progu składka miałaby być ryczałtowa i wynosić 210 zł, a powyżej progu - stanowić 4,9 proc. dochodów, tak jak dziś opłacają ją liniowcy.

Według części naszych rozmówców w ostatnich dniach minister finansów liczył skutki dotyczące obniżenia minimalnego wymiaru składki dla pracujących emerytów i rencistów. Jak pisaliśmy, już blisko milion pracowników i przedsiębiorców w wieku emerytalnym jest na rynku pracy. - To często są właśnie mikroprzedsiębiorcy, więc ich te zmiany obejmą - wskazuje rozmówca z rządu.

Jednak na podkreśleniu kwestii seniorów w nadchodzącej reformie składki zależało zwłaszcza Lewicy, która do tej pory kręciła nosem na zmiany wykraczające poza zmianę w kwestii środków trwałych. - Podkreślenie sprawy seniorów może wpisać się w realizację jednego z kamieni milowych KPO - zaznacza nasz rozmówca z Lewicy.

Ciemne chmury nad reformami minister Leszczyny

Na środowym posiedzeniu rządu, poza składką, przedstawiona miała być także "informacja ministra zdrowia o planowanych i realizowanych zmianach systemowych w ochronie zdrowia". Nasi rozmówcy nie wiedzieli lub nie chcieli powiedzieć, z czym na rząd przyjdzie Izabela Leszczyna. Tym bardziej, że sama minister w ostatnim czasie raczej wycofuje się z wcześniej planowanych zmian, zamiast je forsować. Dobitnie świadczy o tym fakt, że z porządku środowego posiedzenia wypadł punkt dotyczący reformy szpitali. Plany reform okazują się kłopotliwe politycznie, bo zakładają zmiany w sieci szpitali i ich przekształcenie, ale to wywołuje obawy i protesty oraz pytania o polityczne efekty zmian.

Przykładem jest temat likwidacji części porodówek. Z przyjętych pierwotnie przez resort założeń wynikało, że około jednej trzeciej tego typu oddziałów miało być zlikwidowanych. Korekta miała się odbywać na podstawie rocznej liczby porodów w danym szpitalu. Ten wskaźnik miał podać resort zdrowia - w projekcie ustawy było to 400 urodzeń. Ale minister Leszczyna już zapowiedziała korektę projektu. Teraz o tym, ile i gdzie będzie porodówek, ustalą zespoły powoływane przy wojewodach. Będą je tworzyć: wojewoda, organy tworzące szpitale (starostowie, marszałkowie, prezydenci miast, konsultant wojewódzki ds. ginekologii i położnictwa).

Minister zdrowia nie może pozwolić na to, żeby ludzie żyli w lęku, że im zabiorą szpital albo zabiorą porodówkę i kobiety nie będą miały gdzie rodzić. Dlatego postanowiłam zmienić ten twardo brzmiący przepis w ustawie, że minister zdrowia określi liczbę porodów - mówiła niedawno Izabela Leszczyna.

Pytanie, na ile to, co się stało, wpłynie szerzej na plany zmian w sieci szpitali, co jest kamieniem milowym w KPO. Już PiS miał kłopoty z tą reformą, ponieważ propozycje zmian były kontestowane przez lokalnych polityków i posłów, wśród których potencjalna likwidacja szpitala w powiecie wywoływała lęki o reakcję wyborców. Zastrzeżenia pojawiają się także na poziomie koalicyjnym. 

Nie będzie zgody na prywatyzację szpitali w jakiejkolwiek formie, jeżeli chodzi o Lewicę. Według nas szpitale nie są po to, żeby zarabiać pieniądze, tylko po to, żeby leczyć ludzi - powiedział w środę na antenie Polsat News Włodzimierz Czarzasty z Lewicy.

Chodzi m. in o możliwość łączenia szpitali ze spółkami, co rodziło obawy z jednej strony o prywatyzację szpitali, a z drugiej np. o to, co stanie się z zadłużeniem jednostek. Ale także w tym przypadku, tak samo jak w przypadku porodówek, resort koryguje zapisy. Wycofywanie się Ministerstwa Zdrowia z kolejnych pomysłów, może postawić znak zapytania nad całą reformą szpitali. Kłopotem jest to, że KPO przewiduje 17 mld zł na ochronę zdrowia i beneficjentami dużej części tej sumy mają być właśnie szpitale. 

Rząd chce przystopować podwyżki

W rządzie coraz częściej słychać też opinie, że trzeba w jakiś sposób zaciągnąć hamulec, jeśli chodzi o mechanizm corocznych podwyżek dla kadr medycznych.

W przyszłym roku musimy chyba pójść na zderzenie. Nie stać nas na takie podwyżki, które pochłaniają 90 proc. tego, co dodatkowo pompujemy w system ochrony zdrowia - wskazuje rządowy rozmówca.

- Ustawa o minimalnym wynagrodzeniu spełniła swoje zadanie. Nie ma już problemu z niskimi wynagrodzeniami w ochronie zdrowia. Tylko, że roczny koszt realizacji tej ustawy to około 15-16 mld zł, a dynamika przypisu składki to około 14 mld zł. Oznacza to, że sama realizacja ustawy o minimalnym wynagrodzeniu w niektórych zawodach medycznych konsumuje nam w 100 proc. dodatkowe środki uzyskane ze składki zdrowotnej - tłumaczy wiceprezes NFZ Jakub Szulc.

W rządzie słychać rozważania, że w idealnym scenariuszu przyszły rok byłby "rokiem spokoju" w obszarze zdrowia - bez kolejnej akcji podwyżkowej, która zostałaby przesunięta z połowy 2025 roku na początek 2026 roku, co umożliwiłoby przeprowadzenie reformy szpitali i rozliczenia przez NFZ większej części nadwykonanych świadczeń.

Przyszły rok to rok wyborów prezydenckich, więc pójście na wojnę ze środowiskiem medycznym to proszenie się o polityczne kłopoty. Co prawda minister zdrowia decyzję o skali podwyżek podejmuje w lipcu (na podstawie rekomendacji Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji), a więc już po wyborach.

Jednak wieści o tym, że rząd szykuje się do niższego wariantu podwyżek czy np. nowelizacji zamrażającej wynagrodzenia na obecnym poziomie, zapewne rozejdą się wcześniej i wywołają kłopoty w kampanii kandydatów koalicji rządzącej. - Trudno ludzi odzwyczaić od myślenia, że nawet jak mają budynek prawie bez lekarzy i sprzętu, to ciągle jest to szpital - przyznaje osoba z rządu.

Tomasz Żółciak i Grzegorz Osiecki, dziennikarze money.pl

Źródło artykułu: money.pl
Wybrane dla Ciebie
Budowa bez pozwolenia. Sejm poparł poprawki Senatu
Budowa bez pozwolenia. Sejm poparł poprawki Senatu
Więzienie za rażące przekroczenie limitu prędkości. Ustawa trafi do prezydenta
Więzienie za rażące przekroczenie limitu prędkości. Ustawa trafi do prezydenta
Nowelizacja ustawy górniczej. Sejm przegłosował odprawy dla górników
Nowelizacja ustawy górniczej. Sejm przegłosował odprawy dla górników
Sejm za ujednoliceniem sposobu obliczania powierzchni użytkowej mieszkania
Sejm za ujednoliceniem sposobu obliczania powierzchni użytkowej mieszkania
Ambasador USA: Polska to jeden z cudów tego świata
Ambasador USA: Polska to jeden z cudów tego świata
Zapłacą ludziom za wymianę okien. Lotnisko rusza z akcją
Zapłacą ludziom za wymianę okien. Lotnisko rusza z akcją
Nagły zwrot Amerykanów. Zmieniają decyzję ws. rosyjskiego giganta
Nagły zwrot Amerykanów. Zmieniają decyzję ws. rosyjskiego giganta
Szybka kolej połączy Londyn i Niemcy. Podpisano memorandum
Szybka kolej połączy Londyn i Niemcy. Podpisano memorandum
Ważna umowa dla tysięcy Polaków. Poczta zdobyła gigakontrakt na obsługę sądów
Ważna umowa dla tysięcy Polaków. Poczta zdobyła gigakontrakt na obsługę sądów
Orange Polska zawarł nową umowę społeczną. Zakłada dobrowolne odejścia
Orange Polska zawarł nową umowę społeczną. Zakłada dobrowolne odejścia
Ile kosztuje funt? Kurs funta do złotego PLN/GBP 4.12.2025
Ile kosztuje funt? Kurs funta do złotego PLN/GBP 4.12.2025
Ile kosztuje frank szwajcarski? Kurs franka do złotego PLN/CHF 4.12.2025
Ile kosztuje frank szwajcarski? Kurs franka do złotego PLN/CHF 4.12.2025