Granica zamknięta. Przewoźnicy: nie zdążyliśmy. Kierwiński odpowiada
Szef MSWiA Marcin Kierwiński podkreślił, że wszystkie resorty mają oszacować straty związane z zamknięciem granicy z Białorusią. Od ich wysokości i czasu trwania decyzji zależeć będzie ewentualne wsparcie dla branż. Przewoźnicy twierdzą, iż nie zdążyli dojechać do granicy przed jej zamknięciem, uważając, że czasu było za mało.
- Wszystkie resorty mają przygotować ewentualne zestawienie potencjalnych strat i na podstawie tego, jakie te straty będą, na podstawie tego jak długo będzie trwało zamknięcie granicy, będziemy podejmować decyzję o ewentualnym wsparciu dla poszczególnych branż przemysłu - podkreślił Kierwiński.
- To są decyzje, które przed nami - dodał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Znany miliarder bez cenzury o analitykach biznesowych. "Niewiele w życiu widzieli"
Szef MSWiA był też pytany przez dziennikarzy o tych przewoźników, którzy twierdzą, iż nie zdążyli dojechać do granicy przed jej zamknięciem, uważając, że czasu było za mało. Kierwiński odpowiedział jednak, że decyzja o zamknięciu została ogłoszona we wtorek, czyli 2,5 dnia wcześniej, co dawało wystarczający czas na dostosowanie planów.
Zaznaczył, że granica jest obecnie zamknięta i przez najbliższe dni pozostanie nieczynna, a przewoźnicy muszą korzystać z innych, alternatywnych przejść.
Ruch graniczny z Białorusią został zawieszony do odwołania - w obu kierunkach dla samochodów osobowych, ciężarowych i pociągów. MSWiA wyjaśniło wcześniej, że decyzja ta, związana z białorusko-rosyjskimi ćwiczeniami wojskowymi "Zapad", ma być sygnałem polskiej gotowości do radykalnych działań w razie pogorszenia sytuacji bezpieczeństwa.
"Chińska brama" do Europy zamknięta
Granica ta jest bardzo istotna, jeśli chodzi o kolejowy transport chińskich towarów na Zachód. Działa przy niej obecnie pięć przejść granicznych, w tym trzy kolejowe i dwa drogowe. Z tego powodu nazywana jest chińską bramę do Europy.
Przejście graniczne w Małaszewiczach odgrywa strategiczną rolę w wymianie handlowej między Chinami a Europą. Według statystyk branżowych około 90 proc. pociągów towarowych w ramach inicjatywy CRE przejeżdża przez Polskę lub do niej dociera, a Małaszewicze są głównym punktem wjazdowym dla tych transportów do Unii Europejskiej.
Do decyzji rządu odniosło się PKP Cargo. To kluczowa polska spółka, która działa w segmentach: przewozów towarów, intermodalnym, spedycji oraz napraw taboru. Ma własne terminale przeładunkowe. Zatrudnia ponad 10 tys. osób. Jak przekazała przedstawicielka spółki Julita Sołtysiak, zamknięcie granicy najprawdopodobniej w niewielkim stopniu zakłóci działalność polskiego przewoźnika.
Zastrzegła jednak, że jeśli zamknięcie granicy okazałoby się długotrwałe, miałoby to negatywy wpływ na realizację przewozów Nowym Jedwabnym Szlakiem, czyli połączeniem kolejowym zapewniającym transport towarów z Chin.
Obecnie obsługa kontraktów tym szlakiem odbywa się prawie wyłącznie przez Białoruś i przejście Brześć - Terespol i terminale w Małaszewiczach (gdzie następuje przeładunek towarów z taboru szerokotorowego na normalnotorowy - red.). Dłuższe zamknięcie przejścia z Białorusią może spowodować przeniesienie transportu kontenerowego przewożonego koleją z Chin do korytarza przez Kazachstan, Morze Kaspijskie, Morze Czarne na południe Europy albo przez Turcję - wskazała przedstawicielka PKP Cargo.