Są zdesperowani. Mieszkańcy Karpacza chcą referendum o obostrzeniach. Zebrali podpisy

Mieszkańcy Karpacza planują referendum, w którym wypowiedzą się, czy chcą przestrzegać obostrzeń. Mimo zakazów część przedsiębiorców otworzyła tam swoje biznesy. Część wyciągów zaprasza członków klubów sportowych, inne obsługują wyłącznie pieszych.

stokWyciągi w Karpaczu otwarte.
Źródło zdjęć: © money.pl
oprac.  WZI

Kolejka linowa Biały Jar w Karpaczu jest czynna pomimo zakazu. Jak tłumaczą właściciele, działają zgodnie z prawem, bo obsługują tylko pieszych turystów.

- Zgodnie z rozporządzeniem Rady Ministrów z dnia 21 grudnia 2020 r. w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii od dnia 28 grudnia do dnia 31 stycznia 2021 r. nasza infrastruktura narciarska tj. stoki narciarskie, wypożyczalnie sprzętu sportowego oraz szkoła narciarska M&M będą nieczynne - mówi rzeczniczka Witerpol Biały Jar Noemi Kościsz.

- Rozporządzenie nie zakazuje nam natomiast funkcjonowania naszej kolei linowej, jako środka transportu przy obsłudze pieszego ruchu turystycznego - dodaje.

Właściciele stacji pilnują, żeby nikt z korzystających z kolejki nie zjeżdżał na nartach. Turystów nie ma jednak zbyt wielu, hotele są w większości pozamykane. - Parking jest wielki jak lotnisko, ale zupełnie pusty - mówił reporter money.pl Krzysztof Janoś, relacjonując wydarzenia w Karpaczu przy wyciągu Biały Jar.

Referendum w Karpaczu

Mieszkańcy Karpacza są już na tyle zdesperowani, że zebrali podpisy pod wnioskiem o referendum dotyczącym obostrzeń. Pomysłodawcy referendum uważają, że obostrzenia są niezgodne z konstytucją. Mieszkańcy mają odpowiedzieć w referendum, co jest dla nich ważniejsze - konstytucja czy obostrzenia.

- Chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć, że wyciąg narciarski to inwestycja. To są wielomilionowe kredyty, które trzeba spłacać. A jak się nie zarabia, to z czego płacić? - Wojciech Ryngwelski, jeden z inicjatorów referendum. - Najważniejsze jest to, że my tutaj działamy w stanie absolutnej niepewności. O tym, że coś się zmieni, dowiadujemy się na trzy dni przed. Niczego nie możemy być pewni.

Jak mówi Ryngwelski, pomysł referendum zrodził się przed świętami.

- To jest inicjatywa, która ma swoje oparcie w przepisach. My działamy zgodnie z prawem, realizujemy swoje prawa, nie ma tu mowy o żadnym buncie - mówi organizator.

Na razie nie wiadomo, kiedy odbędzie się referendum i czy rada miejska w ogóle wyrazi na nie zgodę. Być może zwołane zostanie specjalne posiedzenie rady miejskiej, na którym radni będą głosować nad wnioskiem.

Przeprowadzenie referendum jeszcze w lutym jest, zdaniem organizatorów, nierealne. Najbliższy możliwy termin to wiosna.

- Kwestia tego, czy to będzie wcześniej, czy później To nie jest inicjatywa przedsiębiorców, żeby uratować sezon, tylko inicjatywa mieszkańców - mówi Wojciech Ryngwelski. - Konsultowaliśmy to z prawnikami, pytanie zostało sformułowane w oparciu i opinię specjalistów. Tu chodzi o nasze prawa obywatelskie.

Jazda tylko dla klubowiczów

Czynny jest też stok Relaks. Na miejscu można zapisać się do klubu sportowego, a jak tłumaczą właściciele, sportowcy mogą trenować, nie naruszając przepisów.

Tym bardziej że klub Vegas Ski nie jest wcale wymyślonym klubem. Działa od lat, jest zrzeszony w Polskim Związku Narciarskim, a jego członkowie jeżdżą na zawody Pucharu Świata. - My jako przedsiębiorcy zainwestowaliśmy na naśnieżanie stoków i zostaliśmy oszukani. Z tarczy ochronnej 2.0 wynika, że możemy starać się o odszkodowanie w kwocie 24000 zł. Jest to kropelka w morzu, gdzie wydaliśmy już 130000 zł, Więc jesteśmy zmuszeni otworzyć się. To nie jest bunt, to jest desperacja. My już środków do życia i utrzymywania swoich przedsiębiorstw, pracowników nie mamy - mówi właściciel stacji Tomasz Stanek.

Jak mówi policja, dotychczasowe kontrole lokali i stacji narciarskich w Szklarskiej Porębie i Jeleniej Górze nic nie ujawniły.

W Karpaczu policjanci weszli do jednego otwartego lokalu, w którym byli klienci. Właściciela wylegitymowano.

- Prowadzone są czynności wyjaśniające, czy doszło do złamania zasad bezpieczeństwa epidemicznego - mówi money.pl podinsp. Edyta Bagrowska z policji w Karpaczu.

Źródło artykułu: money.pl
Wybrane dla Ciebie
Skandal z Shein zmobilizował "ósemkę". List do KE podpisała również Polska
Skandal z Shein zmobilizował "ósemkę". List do KE podpisała również Polska
Zwrot w polityce USA. Pokazali strategię. Jest reakcja Unii
Zwrot w polityce USA. Pokazali strategię. Jest reakcja Unii
Demograficzne tsunami uderzy w NFZ. Znamy liczby
Demograficzne tsunami uderzy w NFZ. Znamy liczby
Przejęcie Warner Bros. Ekspert: to może mieć skutki dla rynku w Polsce
Przejęcie Warner Bros. Ekspert: to może mieć skutki dla rynku w Polsce
Rząd robi drugie podejście do kryptowalut. Wraca do projektu
Rząd robi drugie podejście do kryptowalut. Wraca do projektu
Nowe prawo podbije ceny mieszkań. Deweloperzy prognozują
Nowe prawo podbije ceny mieszkań. Deweloperzy prognozują
Kolejny amerykański gigant na celowniku UE. Rusza postępowanie antymonopolowe
Kolejny amerykański gigant na celowniku UE. Rusza postępowanie antymonopolowe
Ropa zalewa rynki. Najmocniejsze spadki cen od trzech tygodni
Ropa zalewa rynki. Najmocniejsze spadki cen od trzech tygodni
"MEN generuje chaos". Nauczyciele proszą prezydenta o weto
"MEN generuje chaos". Nauczyciele proszą prezydenta o weto
Bunt w NBP. Jest stanowisko Rady Polityki Pieniężnej
Bunt w NBP. Jest stanowisko Rady Polityki Pieniężnej
Ile zarabiają na nas linie lotnicze? IATA: mniej niż Apple, sprzedając etui do iPhone'a
Ile zarabiają na nas linie lotnicze? IATA: mniej niż Apple, sprzedając etui do iPhone'a
Na co Polacy wydaliby 5 tys. zł? Oto marzenie nr 1
Na co Polacy wydaliby 5 tys. zł? Oto marzenie nr 1