Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Witold Ziomek
Witold Ziomek
|
aktualizacja

Strajk nauczycieli z przedszkoli. Pracują więcej, nie mają wakacji, nie mogą dorabiać

908
Podziel się:

Wyższe pensum, praca w ferie, dyżury w wakacje. Do tego niskie pensje i brak możliwości dorobienia. Nauczyciele z przedszkoli walczą o swoje. "Teraz albo nigdy" - mówią.

Pani Aneta pracuje w łódzkim przedszkolu. Zarabia 2240 złotych netto.
Pani Aneta pracuje w łódzkim przedszkolu. Zarabia 2240 złotych netto. (Archiwum prywatne)

"Chcecie więcej zarabiać? Więcej pracujcie" - dał strajkującym nauczycielom do zrozumienia rząd, proponując wzrost pensji wraz ze wzrostem pensum dydaktycznego. Argument mówiący, że nauczycielska praca to nie tylko godziny dydaktyczne, a statystyczny nauczyciel w Polsce pracuje 47 godzin w tygodniu, pozostał niezauważony.

Tymczasem jest w Polsce kilka grup nauczycieli, którzy pensum dydaktyczne już mają o kilka godzin wyższe. Mowa o nauczycielach bibliotekarzach, wychowawcach internatów i burs, nauczycielach świetlicowych czy wychowawcach przedszkolnych.

Ci ostatni mają o tyle trudniej, że nie dotyczy ich pewien nauczycielski "przywilej", o którym bardzo chętnie przypominają przeciwnicy strajku. Nie mają wolnych ferii i wakacji.

Zobacz także: Oglądaj też: Strajk nauczycieli - relacja z Warszawy

Placówka nieferyjna

Ferii czy wakacji oficjalnie w przedszkolach nie ma. Zgodnie z rozporządzeniem Ministra Edukacji Narodowej z 2017 roku, przedszkola funkcjonują przez cały rok, za wyjątkiem "przerw ustalonych przez organ prowadzący na wniosek dyrektora przedszkola i rady przedszkola, a w przypadku braku rady przedszkola wspólny wniosek dyrektora i rady rodziców".

Zazwyczaj w ferie i wakacje pełna obsada przedszkola jest niepotrzebna, bo dzieci jest mniej. Nauczyciele pełnią dyżury. O 2-miesięcznych wakacjach mogą jednak zapomnieć.

- Przedszkola są placówką nieferyjną, więc w ferie otwarte są normalnie. W wakacje dzielimy się po połowie, jedna połowa pracuje w lipcu druga w sierpniu. Ten jeden miesiąc zostaje na wzięcie przysługującego nam urlopu - tłumaczy pani Aneta, nauczycielka z łódzkiego przedszkola.

Na pełnych obrotach

Pani Aneta pracuje w jednym z łódzkich przedszkoli od 13 lat. Pracuje z 6-latkami, tygodniowo ma 25 godzin zajęć dydatktycznych. Oprócz tego musi znaleźć czas na przygotowanie pomocy na zajęcia, rady pedagogiczne, rozmowy z rodzicami (ma pod opieką 26 dzieci) i przedszkolną biurokrację.

- Zbliża się koniec roku, czyli czas wypisywania "ocen dojrzałości szkolnej" - mówi pani Aneta. - Każde dziecko, na podstawie dwóch badań diagnostycznych, otrzymuje od nas taką opisową ocenę. Wyczerpującą. Z przedszkolnej biurokracji to jest najbardziej pracochłonne. Poza tym, wypełnianie dzienników, pisanie programów. To wszystko zajmuje czas.

Przedszkolny grafik sam w sobie jest napięty. Dzień zaczyna się rano, od wyznaczenia dyżurnych, mycia rąk i śniadania. Potem dzieci mają chwilę na samodzielną zabawę. Cały czas są jednak pod nadzorem nauczyciela, który nawet na chwilę nie może ich zostawić.

- Jeśli potrzebuję wyjść do toalety, to proszę kogoś, żeby został przez chwilę z grupą - mówi pani Aneta. - Ale generalnie przerw nie ma. Zresztą, nawet się o nich nie myśli, bo przy dzieciach trzeba mieć oczy dookoła głowy i nie ma momentu rozluźnienia. Cały czas pracuje się na pełnych obrotach, niezależnie od tego, czy czytamy książkę, prowadzimy zajęcia czy dzieci bawią się samodzielnie.

Po drugim śniadaniu zaczynają się zajęcia dydaktyczne. W zależności od dnia, dzieci uczą się liter, rozwiązują rebusy czy zadania matematyczne, układają historyjki obrazkowe lub wymyślają opowiadania. Mają też angielski, rytmikę, gimnastykę korekcyjną. Raz w tygodniu idą na basen i na lodowisko. Czasem na inne wycieczki.

To trudny moment - grupa 26 sześciolatków wychodzi poza mury przedszkola pod opieką dwóch osób - nauczyciela i jego pomocnika. Dwie pary oczu muszą wystarczyć.

- Do takich wycieczek dzieci przygotowujemy znacznie wcześniej. Odgrywamy scenki, uczymy jak się zachować w różnych sytuacjach - opowiada pani Aneta. - Często w czasie takich wycieczek dzieci w ogóle dowiadują się, co to jest autobus czy tramwaj, bo wcześniej nie zdawały sobie sprawy z istnienia takich środków transportu.

Korepetycje

30 - 80 złotych. Tyle kosztuje godzina korepetycji z polskiego czy matematyki. Dla nauczycieli to dobry sposób na dorobienie do skromnych pensji. Problem w tym, że dotyczy tylko jednej grupy pedagogów, niekoniecznie największej.

Korepetycji udzielają nauczyciele typowych przedmiotów szkolnych - zwłaszcza ci, którzy uczą w liceach i doszkalają przyszłych maturzystów.

Takiej możliwości dodatkowego zarobku nie mają jednak: nauczyciele klas 1-3, nauczyciele szkół specjalnych, bibliotekarze, wychowawcy placówek opiekuńczych, nauczyciele świetlicowi czy nauczyciele przedmiotów zawodowych. Trudno wyobrazić sobie korepetycje z WF-u, przedsiębiorczości czy przysposobienia obronnego. Na dorobienie szans nie mają też nauczyciele przedszkolni.

Muszą za to, podobnie jak inni nauczyciele, nieustannie się doszkalać.

- W zależności od potrzeby, jeżeli w którymś roku chcemy wprowadzić elementy zajęć teatralnych, to wybieramy takie szkolenie. Jeździmy na konferencje, chodzimy na kursy, dużo tego jest - opowiada pani Aneta. - Musimy. W rocznej ocenie pracy mamy taką rubrykę, jak dodatkowe kursy i szkolenia. Czy to motywuje? Nie wiem. Robię to raczej dla siebie. Co roku wpisuję do tej rubryki dużo pozycji i nieraz się dziwię, jak udało mi się to zrobić.

Pani Aneta zarabia 2240 złotych. Na rękę. Ta kwota zawiera dodatek motywacyjny, dodatek za wychowawstwo i dodatek za wysługę lat.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

gospodarka
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(908)
xycx
5 lata temu
jakby mieli jakąś wiedzę z przedmiotów typu historia czy matematyka to bezproblemowo mogliby dawać korki, argument że to że uczą wf-u i to ich wyklucza jest wręcz śmieszny!
ja
5 lata temu
Byłam nauczycielem wychowania przedszkolnego, edukacji wczesnoszkolnej, a obecnie jestem nauczycielem - przedmiotowcem. Uważam, że nauczyciele wychowania przedszkolnego powinni zarabiać najwięcej ze wszystkich nauczycieli.
Ja
5 lata temu
Bzdura totalna bzdura
wera
5 lata temu
Rodzice uważają ,że panie w przedszkolach to darmowe opiekunki.Proszę nie zapominać,że oprócz nauczycielek pracują tam pracownicy obsługi za minimalne wynagrodzenie.Wszyscy płacą podatki.Opiekunka do dziecka bez prania ,gotowania i sprzątania za godzinę opieki liczy sobie od 15do 25 zł za godzinę .Nie opluwajcie tych pań,a jak się nie podoba państwowe przedszkole to zawsze można przenieść dziecko do prywatnego.A jeśli rodziców nie stać to trzeba zmienić pracę np.zostać nauczycielem w państwowym przedszkolu.Wtedy rodzic będzie miał dużo czasu dla siebie i swojego dziecka.
tim
5 lata temu
jeżeli to prawda z tą pensją to jestem za wami, ale nie wieże by osoba z wyższym wykształceniem jako wychowawca zarabiała do ręki 2240 przypuszczam że jest to jednak większa kwota.
...
Następna strona