Tajemnicza delegacja NIK do Mińska. Brak raportu, jest rachunek
NIK nie ma sprawozdania z kontrowersyjnej wizyty w Mińsku z 2021 r., w której uczestniczył syn ówczesnego prezesa Izby Mariana Banasia. Wiadomo tylko, że delegacja kosztowała ok. 4,5 tys. zł i nie przyniosła Izbie żadnych efektów – ustaliła "Rzeczpospolita".
W Najwyższej Izbie Kontroli brakuje sprawozdania z wizyty pięcioosobowej delegacji, która w grudniu 2021 r. udała się do Mińska na spotkanie z białoruskim Komitetem Kontroli Państwowej. W delegacji znalazł się m.in. Jakub Banaś, syn ówczesnego prezesa NIK Mariana Banasia, pełniący funkcję jego społecznego doradcy. Jak ustaliła "Rzeczpospolita", była to jedyna delegacja zagraniczna sfinansowana dla niego przez Izbę.
Z informacji przekazanych przez obecną rzeczniczkę NIK wynika, że Jakub Banaś otrzymał zwrot kosztów w wysokości 1108,68 zł, w tym ponad 780 zł za delegację i 327 zł za wizę. Całość wyjazdu pięcioosobowego zespołu kosztowała ok. 4,5 tys. zł.
Delegację miał pierwotnie prowadzić sam prezes Banaś, jednak ostatecznie wysłał w swoje miejsce syna wraz z dyrektorem delegatury w Białymstoku Januszem Pawelczykiem, jednym z jego najbliższych współpracowników.
Sprzedaje setki aut miesięcznie. Zdradza, na czym zarabia dealer
Delegacja przyjęta z honorami
Według tłumaczeń NIK wizyta była "robocza" i miała dotyczyć kontroli w Puszczy Białowieskiej oraz wykorzystania narzędzi informatycznych w audycie. W piśmie do sejmowej komisji Banaś pisał o planach powołania zespołu ds. kontroli równoległej z udziałem UNESCO. Jednak – jak ustaliła "Rzeczpospolita" – nie powstało żadne sprawozdanie, nie ma śladu współpracy z ONZ, a Izba nie uzyskała z wyjazdu żadnych korzyści.
Wątpliwości budzi także moment, w którym doszło do wizyty. W grudniu 2021 r. Polska zmagała się ze zorganizowanymi atakami hybrydowymi na granicy z Białorusią, a reżim Aleksandra Łukaszenki prowadził masowe represje po sfałszowanych wyborach z 2020 r. Mimo to delegacja z NIK została w Mińsku przyjęta z wyjątkowymi honorami – jak wynika z ustaleń dziennika, podczas uroczystej kolacji oddano na jej cześć salwy armatnie.
Równocześnie delegatura NIK w Białymstoku prowadziła kontrolę gospodarki leśnej w polskiej części Puszczy Białowieskiej, jednak w liczącym 16 stron raporcie nie odniesiono się w żaden sposób do części białoruskiej. Obecna rzeczniczka Izby podkreśla, że plan wizyty nie jest dostępny, a jego odtworzenie "nie znajduje uzasadnienia z punktu widzenia interesu publicznego".
W NIK trwa obecnie audyt dotyczący wydatków i decyzji podjętych w okresie, gdy Izbą kierował Marian Banaś. Według źródeł "Rzeczpospolitej" wątpliwości może być więcej, a sama sprawa delegacji do Mińska była wcześniej badana przez służby specjalne. Jak wynika z ustaleń dziennika, nie doprowadziło to jednak do postawienia zarzutów. "Jeśli pojawią się nowe informacje, do sprawy można wrócić" – słyszy gazeta.
Źródło: Rzeczpospolita