Tanie paczki z Chin na celowniku rządu
Rząd chce walczyć z azjatyckimi towarami niespełniającymi standardów UE. Na celowniku mają być same produkty, a nie platformy je oferujące - pisze we wtorek "Dziennik Gazeta Prawna".
Michał Jaros, wiceminister rozwoju i technologii powiedział "DGP", że "skuteczne egzekwowanie przepisów wobec nieuczciwych sprzedawców i platform jest kluczowe w zapewnieniu polskim konsumentom dostępu do bezpiecznych i zgodnych z normami produktów".
Paczki z Chin na celowniku
To właśnie MRiT zajmuje się sprawami związanymi z handlem międzynarodowym, w tym za pośrednictwem platform e-commerce. Jaros dodał, że jego resort dąży do "zapewnienia ochrony interesów wszystkich konsumentów, przy jednoczesnej otwartości na innowacyjne rozwiązania technologiczne i modele biznesowe platform e-commerce".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polak buduje elektronikę dla gigantów i ostrzega: „Europa to technologiczny skansen” Rafał Bugyi
Gazeta dodała, że Polska monitoruje napływ towarów z Azji we współpracy z Unią Europejską i organami krajowymi innych państw członkowskich.
MRiT poinformował dziennik, że "są prowadzone działania na podstawie DSA, Aktu o usługach cyfrowych, który nakłada na firmy cyfrowe w całej UE odpowiedzialność za treści zamieszczane na ich platformach".
"Wspieramy też rozwój nowych instrumentów, jak Cyfrowy Paszport Produktu, który zwiększy przejrzystość informacji o pochodzeniu, wpływie środowiskowym i zgodności towarów z normami" - dodało MRiT.
Koniec tanich paczek z Chin? Oto plan Brukseli
Unia Europejska planuje nałożenie podatku na małe paczki przysyłane spoza krajów Wspólnoty, głównie z Chin, by ograniczyć import dóbr sprzedawanych przez tamtejsze detaliczne sklepy online, takie jak Temu czy Shein - informował w maju "Financial Times", powołując się na propozycję Komisji Europejskiej.
Służby celne krajów UE są przytłoczone odprawami 4,6 mld paczek rocznie wysyłanych przez sklepy detaliczne spoza Unii bezpośrednio do klientów prywatnych - wyjaśnił "FT".
Propozycja KE, do której dotarła brytyjska gazeta, nie ustala wysokości podatku, ale osoby znające przebieg dyskusji na ten temat sugerują, że byłoby to około 2 euro.
Pozyskane w ten sposób sumy - sięgające rocznie miliardów euro - pokryłyby częściowo koszty ponoszone przez służby celne, a reszta trafiłaby do budżetu Unii.