Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Klauzula ISDS w umowie UE-USA nie budzi obaw polskich władz

0
Podziel się:

Kwestionowana przez kraje UE klauzula obowiązuje nas od 1990 r. i dobrze się sprawdza - mówi wiceminister Andrzej Dycha (na zdjęciu).

Klauzula ISDS w umowie UE-USA nie budzi obaw polskich władz
(Ministerstwo Gospodarki)

Polska nie obawia się budzącej kontrowersje w Europie klauzuli ISDS. To rozwiązanie, dotyczące sporów pomiędzy firmami i państwami oraz ochrony inwestycji za granicą, obowiązuje nas bowiem od 1990 r. i dobrze się sprawdza - mówi wiceminister Andrzej Dycha (na zdjęciu).

W poniedziałek w Nowym Jorku rozpoczyna się kolejna runda negocjacji dotyczących TTIP. Tzw. klauzula ISDS budzi sceptycyzm w części krajów UE, które obawiają się, że wzmocni ona pozycję amerykańskich globalnych koncernów w potencjalnych sporach gospodarczych z państwami unijnymi o naruszenie ich interesów, np. poprzez zmiany w prawie na obszarze UE.

Jak tłumaczył Dycha, Polska nie obawia się tego, że klauzula ISDS znajdzie się w umowie o wolnym handlu z USA. - Polska w 1990 roku zawarła ze Stanami Zjednoczonymi umowę, na podstawie której inwestycje amerykańskie w Polsce są szczególnie chronione, na podstawie klauzuli ISDS dotyczącej sporów pomiędzy państwem i inwestorem znajdującej się w tej umowie. Klauzula i umowa funkcjonują więc w Polsce już od prawie 25 lat. Podobnego typu umowy ze Stanami Zjednoczonymi mają inne państwa naszego regionu - kraje bałtyckie, Czechy, Słowacja, Rumunia, Chorwacja - mówi.

Wyjaśnia, że jeśli ten element znajdzie się w umowie o wolnym handlu, która ma być podpisana przez Unię Europejską i Stany Zjednoczone, odpowiedzialność Polski będzie mniejsza. - Będziemy odpowiadali tylko za element krajowych rozwiązań (prawnych), natomiast za kwestie ewentualnych roszczeń, które wynikałyby ze zmian na poziomie europejskim odpowiedzialność poniesie Unia Europejska - zaznacza.

Z korzyścią dla Polski

Tak więc - jak podkreśla - będzie to korzystne dla Polski. - Byłoby lepiej, z punktu widzenia interesów Polski, żeby klauzule dotyczące ochrony inwestycji amerykańskich w Europie i europejskich w Stanach Zjednoczonych były rozstrzygane na poziomie europejskim. Takie rozwiązanie lepiej chroni interesy finansowe państwa, lepiej chroni interesy finansowe społeczeństwa i budżetu - dodaje.

Dycha przyznaje, że kwestia ISDS jest dyskutowana w debacie publicznej, szczególnie w Niemczech. - W związku z tym, że niemiecka gospodarka jest największą gospodarką w Unii Europejskiej, ten stosunkowo niewielki element tej umowy, który jest istotną, ale nie najważniejszą, częścią tego porozumienia, w pewnym sensie dominuje w rozmowie na temat porozumienia o wolnym handlu ze Stanami Zjednoczonymi. Z punktu widzenia Polski przeniesienie tego mechanizmu z poziomu krajowego, na którym jesteśmy dzisiaj, na poziom europejski, jest rozwiązaniem korzystnym dla Polski i Polaków - podsumowuje.

W niedzielę w krajach UE i wielu innych miejscach na świecie, przed wznowieniem rozmów na temat umowy o wolnym handlu (TTIP) między USA i Europą, odbyły się setki akcji protestacyjnych. W samych Niemczech było to 230 demonstracji w 170 miejscowościach. Według części przeciwników umowy, TTIP nie jest porozumieniem handlowym, tylko umową, która doprowadzi do ograniczenia praw obywatelskich, praw pracowniczych, praw cyfrowych na korzyść wielkich korporacji.

Czytaj więcej w Money.pl
"Ekonomiczne NATO" budzi kontrowersje Krytycy porozumienia m.in. wysuwają argument, że umowa służy Ameryce, a Europę stawia w roli klientów tamtejszego biznesu.
Układ o wolnym handlu pomiędzy UE a USA. Szansa czy zagrożenie dla Polski? - Uważam, że obawy o zalew amerykańskich towarów są bardzo przesadzone - stwierdza prof. Stanisław Gomułka.
900 poprawek zatopi wielki traktat Unii z USA? Transatlantycka umowa handlowo-inwestycyjna ma powołać największą na świcie strefę wolnego handlu.
wiadomości
wiadmomości
kraj
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)