Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Marcin Lis
|

Komisja Europejska chce "Unii dwóch prędkości", ale Morawiecki nie chce spieszyć się z przyjęciem euro

90
Podziel się:

Mateusz Morawiecki, który po odwołaniu Beaty Szydło został desygnowany na urząd premiera, na antenie Radia Maryja przekonywał, że Polska nie powinna spieszyć się z przyjęciem euro. Mówił to kilka dni po ujawnieniu propozycji Komisji Europejskiej, która zakłada de facto podział UE w oparciu właśnie o wspólną walutę.

Jean Claude Junkcer stał się "twarzą" projektu podziału UE
Jean Claude Junkcer stał się "twarzą" projektu podziału UE (Slawomir Kaminski / Agencja Gazeta)

Mateusz Morawiecki, który po odwołaniu Beaty Szydło został desygnowany na urząd premiera, na antenie Radia Maryja przekonywał, że Polska nie powinna spieszyć się z przyjęciem euro. Z kolei kilka dni temu Komisja Europejska zaproponowała podział UE w oparciu właśnie o kryterium wspólnej waluty.

- Nie spieszymy się do strefy euro - powiedział Morawiecki na antenie Radia Maryja. Było to jego drugie wystąpienie w mediach po tym, jak otrzymał misję sformowania rządu. Pierwsze miało miejsce kilka godzin wcześniej w Telewizji Trwam, która należy podobnie, jak Radio Maryja do fundacji Lux Veritatis.

Euro przyjąć musimy, ale nikt nie powiedział kiedy

Przyszły premier przypomniał, że Polska zobowiązała się do przyjęcia wspólnej waluty, choć w traktacie akcesyjnym nie pojawiła się żadna konkretna data. W ocenie Morawieckiego pozostanie przy złotówce pozwala bardziej elastycznie reagować na sytuacje kryzysowe, które mogą nadejść.

- Nie jest nam spieszno, by pozbywać się naszych atutów - tłumaczył. I wyjaśniał, że dzięki osłabieniu złotówki w 2009 r. polskiej gospodarce udało się uniknąć takich problemów, jak te które stały się doświadczeń państw strefy euro.

Równocześnie Mateusz Morawiecki zasugerował również, że wchodzenie do strefy euro nie byłoby obecnie rozsądne ze względu na trudności, jakie przeżywa. - Niech najpierw euroland pozbędzie się swoich problemów - dodał.

Warto przypomnieć, że przyszły premier, gdy w nazwie jego funkcji znajdował się przedrostek "wice" do euro podchodził nieco mniej sceptycznie. Przed kilkoma miesiącami w trakcie debaty byłych ministrów finansów zorganizowanej na Akademii Leona Koźmińskiego mówił, że nie jest przeciwnikiem przyjęcia euro. Zaznaczał jednak, że należy poczekać 5 do 10 lat.

Zobacz także: Zobacz też, co Mateusz Morawiecki mówił o nierównościach społecznych:

Komisja Europejska chce podzielić UE

Ruch ten de facto oznaczałby podział wspólnoty na tzw. Unię dwóch prędkości. Wiodącą rolę odgrywałyby oczywiście państwa posiadające wspólną walutę, przez co Polska nie tylko straciłaby wpływ na najważniejsze decyzje polityczne podejmowane w Brukseli, ale także mogłaby stracić dużą część pieniędzy, które zasilają nasz kraj ze wspólnej kasy.

Z tego punktu widzenia naszą pozycję w Unii Europejskiej wzmocnić mogłaby sama deklaracja chęci przystąpienia do eurolandu. Procedura zmiany waluty zajmuje kilka lat. Ekonomiści szacują, że około 6-7, a sam Morawiecki mówił o tym, że możemy myśleć o przyjęciu euro za 5 do 10 lat.

Przepytani przez money.pl ekonomiści zgadzali się co do tego, że nasz nie tylko jest gotów do przyjęcia euro. Ta decyzja w dłuższej perspektywie, w ich ocenie, byłaby korzystna zarówno dla obywateli, jak i gospodarki.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(90)
Sony
6 lat temu
Morawiecki ma racje nie ma sie co spieszyc aby wejsc w euro Kraje bedace w strefie euro probuja sie ratowac koszztem innych krajow. Francja ma swoje problemy ekonomiczne a imigracja w Niemczech tez zrobila swoje
deef
6 lat temu
euro zatapiają włochy i inne kraje południa, oni zyli ponad stan a my mamy załatac ich dziurę budżetową ??
Polak
6 lat temu
UE nie powinna zatrzymywać się w rozwoju z powodu Polski
latosław
6 lat temu
polska już jest poza jakimikolwiek prędkościami.smutnuy i przaśny skansen umysłowy,a gdzie wódz tego skansenu .
wartościUE
6 lat temu
Z powodu niskich możliwości intelektualnych komunistów UE jedynym sposobem na rozwiązanie kryzysu zadłużeniowego jest wywołanie wojny. Europejczycy zbyt inteligentni, dobrze wykształceni i doświadczeni by pozwolić sobą manipulować nie dadzą się tego sprowokować, więc potrzebni są imigranci, którym się wmówi, że to bogate społeczeństwa nie chcą dzielić się z nimi "należnym im" dobrobytem i zasiłkami dla nigdy niepracujących... - efekty już są widoczne.
...
Następna strona