Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Budżetówka chce podwyżek. Pochłonęłyby całą nadwyżkę

98
Podziel się:

Nadwyżka budżetowa po pierwszej połowie 2017 r. wyniosła 5,9 mld zł. W związku z dobrym wynikiem podwyżek domagają się pracownicy sądów, żołnierze, nauczyciele oraz służby cywilne. Spełnienie ich próśb kosztowałoby budżet... całą wypracowaną nadwyżkę. Nie wiadomo jednak, czy na pewno jest się czym dzielić.

Budżetówka chce podwyżek. Pochłonęłyby całą nadwyżkę
(Artur Reszko/PAP)

Jak podaje poniedziałkowy "Dziennik Gazeta Prawna", pracownicy budżetówki swoje postulaty argumentują tym, że od 8 lat kwota bazowa ich wynagrodzeń nie uległa zmianie. Czas to zmienić.

Pierwsi w kolejce po podwyżki ustawili się pracownicy sądów. Międzyzakładowa Organizacja Związkowa "NSZZ" Solidarność Pracowników Sądownictwa apeluje o "sprawiedliwy podział efektów wzrostu". Jak podaje "DGP", przedstawiciel organizacji ostrzega, że w innym przypadku pracownicy sądów "w adekwatny sposób do sytuacji okażą swoje niezadowolenie".

Kolejka po podwyżki jest jednak zdecydowanie dłuższa. W służbach cywilnych podwyżek nie było od 2009 r. W tym roku fundusz wynagrodzeń powiększył się tylko o wskaźnik inflacji. Odczuli to jednak głównie urzędnicy na najwyższych stanowiskach.

Zobacz także: Zobacz też: ile zarabiają szefowie Policji i BOR?

Związkowcy argumentują dodatkowo, że wzrost samego funduszu może oznaczać wzrost etatów a nie wynagrodzeń. Domagają się więc odmrożenia kwoty bazowej. Jak podaje "DGP", spełnienie postulatu samych służb cywilnych to dla budżetu koszt ok. 1,2 mld zł.

A to oczywiście nie wszyscy chętni.

- Mamy nadzieję, że przy obecnej dobrej sytuacji ekonomicznej znajdą się pieniądze na 10 proc. wzrost pensji dla nauczycieli od stycznia 2018 r. - mówi w "DGP" Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego. Według jego szacunków kosztowałoby to państwo 4 mld zł.

Podwyżek chcą też żołnierze. Proponują wzrost mnożnika z 3,2 proc. kwoty bazowej do 3,4 proc. Żołnierskie uposażenie wzrosłoby o 280 zł miesięcznie. Przyjęcie tej propozycji oznaczałoby dla budżetu koszt ok. 280 mln zł.

Spełnienie postulatów żołnierzy, nauczycieli i służb cywilnych pochłonęłoby więc ok. 5,5 mld zł. Doliczając do tego podwyżki dla pracowników sądownictwa, po będącej powodem do dumy dla rządu nadwyżce nie zostałoby ani śladu.

Dodatkowo w "DGP" czytamy, że zapędy związkowców zdecydowanie studzi dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek z Konfederacji Lewiatan. Podkreśla, że mimo odnotowania nadwyżki budżetowej teraz, pod koniec roku i tak będziemy mieli do czynienia z deficytem. Nie wiadomo więc czy jest się czym dzielić.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(98)
Ja
7 lat temu
PIS to tragedia Polski !!! Porównywalna z komuną !!
NIE BYŁOBY PR...
7 lat temu
GDYBY RZĄD PRZEZ CAŁY SWÓJ OKRES RZĄDZENIA NIE BRAŁ SOBIE TAK OGROMNYCH PODWYŻEK, A PODZIELIŁBY SIĘ Z SUWER5ENEM DZISIAJ DO TEGO BY NIE DOSZŁO. NIE PŁAKAĆ, PIENIĄDZE W KASIE PAŃSTWA SĄ, TYLKO CHYBA NIE POTRAFICIE NIMI ZAWIADYWAĆ, SOBIE WSZYSTKO, EMERYTOM I CIĘŻKO PRACUJĄCYM LUDZIOM Z BUDŻETÓWKI ZERO
Olek
7 lat temu
PIS i wszystko jasne. Komedio-Dramat trwa dalej
HA HA HA
7 lat temu
hahahahahaha
analityk rynk...
7 lat temu
Dawanie nauczycielom podwyżek politycznie nic nie da rządowi. Środowisko to zaczyna krytykować dobrą zmianę w kontekście fatalnie wprowadzanej reformy edukacji. Dlatego Szydło i Morawiecki przez najbliższe lata nie rzucą nauczycielom ani grosza. Dostaną podwyżki resorty siłowe, bo gdyby doszło do zaburzeń społecznych, PiS musi mieć pewność, że służby mundurowe nie zawiodą.
...
Następna strona