Kwestionowanie jakości polskiej żywności i szykanowanie polskich firm, czarny PR, a nawet otwarcie wrogie wypowiedzi czołowych czeskich polityków - wymiana handlowa z naszym południowym sąsiadem naznaczona jest w ostatnich latach głośnymi skandalami. W takim kontekście w poniedziałek dojdzie do spotkania Beaty Szydło z premierem Czech Bohuslavem Sobotką.
Zniszczenie 5 mln polskich jaj pod koniec listopada to najnowszy akord w trwającej od kilku lat pełzającej wojnie handlowej, jaką z toczą z nami Czesi.
Nieuzasadnione i częste kontrole sanitarne, czarny PR, dodatkowe wymogi dokumentacyjne i certyfikacyjne - to tylko niektóre z szykan, na jakie od lat skarżą się polscy producenci żywności działający na czeskim rynku. Składali nawet w tej sprawie skargi w Parlamencie Europejskim.
Na początku 2012 roku wybuchła tzw. afera solna. Czeska izba producentów żywności ostrzegła konsumentów przed kupowaniem jedzenia z Polski ze względu na możliwą zawartość soli przemysłowej, a szef czeskiej Inspekcji Rolnej ostro skrytykował Polskę za niedostarczenie informacji na ten temat.
Andrej Babisz, miliarder i właściciel koncernu Agrofert, na początku 2014 roku został ministrem finansów Czech. Jeszcze w kampanii wyborczej pod koniec 2013 roku zasłynął obraźliwymi wypowiedziami pod adresem polskich producentów żywności. - Nie jem tych waszych gówien - powiedział Babisz na antenie Czeskiej Telewizji, kiedy poczęstowano go polską kiełbasą.
W grudniu 2014 roku wyszło na jaw, że czeskie służby otrzymały instrukcję, która zaleca szczególnie dokładne kontrolowanie artykułów spożywczych pochodzących z Polski. Dokument nosił tytuł "Nadzwyczajna kontrola bezpieczeństwa i jakości oraz oznaczenia wybranych rodzajów artykułów spożywczych pochodzących z Polski".
- Od dawna iskrzyło z Czechami. To jest spowodowane m.in. względami politycznymi. Jeden z ważnych polityków postanowił, że wyprze świetnej jakości polską żywność z czeskiego rynku - skomentował wówczas sprawę minister rolnictwa Janusz Piechociński.
W tym samym czasie czarną kampanię skierowaną w producentów okien rozpoczął jeden z ich lokalnych producentów. Działania firmy Svet Oken, która w reklamie przekonywała czeskich konsumentów, że unikną kłopotów, jeśli nie będą kupować polskich okien, sprowokowały polskich producentów do wystosowania pisma z protestem do czeskiego odpowiednika Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz Inspekcji Handlowej.
Problemem dla Czechów okazała się nawet... szklarnia stojąca po polskiej stronie. Wybudowana przez firmę Citronex w Bogatyni niedaleko czeskiej granicy, szklarnia była od zeszłego roku opisywana, jako źródło łuny świetlnej, która przez którą mieszkańcy okolicznych czeskich miejscowości nie mogą spać. Alarm wszczęło czeskie Towarzystwo Astronomiczne, które twierdziło, że szklarnia świeci jak 100-tysięczne miasto. Citronex odpierał te zarzuty, mówiąc, że budowa odbyła się zgodnie z wszelkimi wymogami prawnymi.
oprac.: Jacek Bereźnicki