Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Agata Kalińska
Agata Kalińska
|

Nowe drogi w Polsce. Rząd szuka oszczędności

1
Podziel się:

Rząd chce oszczędzać na ekranach dźwiękochłonnych, przejściach dla zwierząt, czy kosztach projektowania mostów, wiaduktów i kładek na pieszych. Dzięki temu drogi mają być budowane szybciej i taniej. Ale dla kierowców są też złe wiadomości: większa część dróg będzie płatna, rząd rozważa też podniesienie opłaty paliwowej.

Nowe drogi w Polsce. Rząd szuka oszczędności
(Wojciech Stróżyk/Reporter)

Rząd chce oszczędzać na ekranach dźwiękochłonnych, przejściach dla zwierząt, czy kosztach projektowania mostów, wiaduktów i kładek dla pieszych. Dzięki temu drogi mają być budowane szybciej i taniej. Ale dla kierowców są też złe wiadomości: większa część dróg będzie płatna, rząd rozważa też podniesienie opłaty paliwowej.

- Od 2011 r. mówiliśmy, że w Polsce drogi buduje się za drogo i za wolno. Impulsem, który zmusił nas do bardzo szybkiego działania był program budowy dróg przyjęty 8 września zeszłego roku przez rząd Ewy Kopacz. W tym programie przyjęto inwestycje, które oszacowaliśmy na około 200 mld zł. Dokładnie na 198 mld, o ile dobrze pamiętam. A limit finansowy ustalono na 107 mld zł – mówi minister infrastruktury Andrzej Adamczyk. Program budowy dróg dotyczy lat 2014-2023 z perspektywą do 2025 r.

Jak twierdzi Adamczyk, rząd chce wybudować jak najwięcej dróg z zostawionych przez poprzedników środków. Ponieważ jednak pieniędzy brakuje, to trzeba szukać oszczędności i dodatkowych dochodów.

Nasze drogie ekrany

Na pierwszy ogień poszły wymagania środowiskowe. Ministerstwo przyjrzało się, jaki procent kosztów budowy dróg stanowią wydatki na ekrany dźwiękochłonne, budowę przejść dla zwierząt i innych instalacji służących ochronie środowiska. Z wyliczeń wyszło mu, że z 59 mld zł wydanych w latach 2007-2013 na budowę dróg, 5 mld zł poszło właśnie na instalacje służące ochronie środowiska. Czyli mniej więcej co dziesiąta złotówka. Około 2,5 mld zł kosztowały same ekrany. Według resortu to za dużo. – Chcę podkreślić, że ochrona środowiska jest dla nas absolutnym priorytetem, ale musimy znaleźć kompromis między tym, czego potrzebujemy, czyli drogami, a wymaganiami środowiskowymi i znaleźć koszt, który będziemy w stanie unieść – mówi Adamczyk.

Co proponuje ministerstwo? Na przykład, żeby poza miastami ograniczyć stawianie ekranów wzdłuż dróg. A część kosztów związanych z urządzeniami ochrony środowiska stojącymi przy drogach finansować z funduszy ochrony środowiska, a nie z drogowych.

Ministerstwo wraz z powołaną przez siebie grupą roboczą doszło też do wniosku, że mosty, wiadukty, czy kładki dla pieszych też są za drogie. - Obiekty inżynieryjne przy naszych drogach są piękne, budzą podziw, to dzieła inżynierskie. Mówię to zupełnie poważnie i bez złośliwości. Ale koszty są ogromne –ocenia wiceminister infrastruktury Jerzy Szmit. Drogo jest głównie dlatego, że każdy z tych obiektów jest projektowany od początku – a w całym kraju powstaje ich obecnie kilkaset. Ministerstwo chce więc opracować katalog typowych obiektów inżynieryjnych. Dzięki temu, że mosty, kładki i tak dalej będą stawiane według określonych standardów, nie tylko ich wybudowanie ma być szybsze i tańsze. Również ich utrzymanie w przyszłości ma kosztować mniej.

Powołany przez ministerstwo zespół ekspertów proponuje także zwężenie pasów zieleni oddzielających jezdnie, korzystanie przy budowie dróg z miejscowych kruszyw i większe wykorzystanie surowców z recyklingu.

Kierowcy złapią się za kieszenie

Ale same oszczędności nie wystarczą. Wróćmy do przedstawionych przez ministerstwo wyliczeń. Jeżeli na realizację programu budowy dróg brakuje około 90 mld zł, a na usprawnieniach przetargowych i zmniejszeniu kosztów ochrony środowiska resort planuje oszczędzić około 40 mld zł, to nadal brakuje połowy potrzebnych pieniędzy. Stąd pomysł rozszerzania sieci dróg, na których pobieranie jest e-myto. Jak informuje wiceminister Szmit, od 1 października w systemie poboru opłat ViaToll znajdzie się kolejne 150 km dróg. Koszty rozszerzenia systemu to 50 mln zł, a spodziewane wpływy mają sięgnąć sumy 1 mld zł. Na razie e-myto płacą tylko kierowcy ciężarówek i samochodów z przyczepami o dopuszczalnej masie całkowitej powyżej 3,5 tony, a także autobusów niezależnie od ich dopuszczalnej masy całkowitej. Drugi pomysł ministerstwa uderzy po kieszeni już wszystkich.

- Rozważamy podniesienie opłaty paliwowej – mówi Szmit. Jeszcze nie wiadomo, kiedy dokładnie miałoby to nastąpić, ale resort spodziewa się, że dzięki temu na budowę dróg trafi około 20-40 mld zł w ciągu dziesięciu lat. Przy okazji część pieniędzy trafiłoby też na kolej, ponieważ wpływy z opłaty paliwowej są dzielone między drogi a kolej w proporcji 80 proc. do 20 proc.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(1)
Kerowca
5 lata temu
Jakaś stara mapa do tych wypocin się trafiła......