Główny ekonomista banku Societe Generale Jarosław Janecki prognozuje, że wskaźniki makroekonomiczne okażą się inne niż zapisane w budżecie. Według niego wzrost PKB będzie niższy, średnia inflacja nie przekroczy 1 procenta, natomiast wzrost wynagrodzeń będzie wyższy niż założone 3,6 procent.
Ekspert dodaje jednak, że nawet niższe wpływy z podatków nie muszą oznaczać problemów, bo minister finansów może zrezygnować z części wydatków, które nie są sztywno określone w budżecie. Rząd zakłada też, że w tym roku deficyt sektora finansów publicznych będzie poniżej 3 procent w relacji do PKB.
Z kolei jak ocenia główny ekonomista BPS TFI Krzysztof Wołowicz ocenia założenia tegorocznego budżetu jako realistyczne w większości.
Wołowicz uważa, że założenia dotyczące wzrostu gospodarczego są trafione, ale tempo wzrostu cen nie będzie tak szybkie, jak zapisano w ustawie. Ekonomista wskazuje, że w budżecie zapewniono finansowanie wydatków, między innymi programu 500+. Pieniądze będą pochodziły z podatku od marketów i banków. Jednorazowo budżet wspomogą środki z aukcji LTE oraz z zysku Narodowego Banku Polskiego.
Ekspert dodaje, że wyzwaniem będzie planowanie budżetu na 2017 rok, kiedy rząd nie będzie mógł liczyć na tak wysokie wpływy jednorazowe, jak obecnie.