Wielki protest w Atenach w rocznicę katastrofy kolejowej
Około 300 tysięcy osób zgromadziło się w piątek w centrum Aten w związku z drugą rocznicą katastrofy kolejowej, w której zginęło 57 osób - podała grecka policja.
Manifestanci wrzucili na teren parlamentu koktajle Mołotowa i podpalili znajdującą się tam budkę strażniczą.
Wielki protest w Atenach
"Nie mam tlenu", "Nie mogę oddychać" - skandowali zebrani.
Gdy na teren parlamentu wrzucono koktajle Mołotowa, kilkanaście osób zemdlało ze stresu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gang może uniknąć kary? Wiceminister do PiS: coście narobili
W związku z rocznicą katastrofy w Grecji ogłoszono w piątek strajk generalny. Wśród protestujących było wielu studentów i uczniów.
Po protestach wybuchły zamieszki. Policja użyła gazu łzawiącego i granatów hukowych. Policjantów zaatakowały osoby z zasłoniętymi twarzami. Sytuacja w centrum Aten jest napięta.
Z opublikowanego w czwartek raportu wynika, że błędy systemowe i przeoczenia doprowadziły dwa lata temu do największej w historii kraju katastrofy kolejowej.
Wotum nieufności wobec rządu
Przewodniczący socjalistycznej partii PASOK Nikos Andrulakis oświadczył, że rząd konserwatywnej Nowej Demokracji ponosi odpowiedzialność za katastrofę, w której zginęło 57 osób, a 88 zostało poważnie rannych.
Dodał, że do tragedii doprowadziły też "kryminalne przeoczenia" - relacjonuje portal eKathimerini.
Z tego względu natychmiast podejmę inicjatywę złożenia wniosku o wotum nieufności dla rządu - poinformował polityk.
W czwartek rano w Atenach zaprezentowany został raport Krajowej Komisji ds. Wypadków Lotniczych i Kolejowych na temat katastrofy z 28 lutego 2023 r. w Tempi w środkowej Grecji. Pociąg pasażerski, którym podróżowało wielu studentów, zderzył się wtedy z jadącym z przeciwnej strony składem towarowym.
Z raportu wynika, że w związku z nieprawidłowymi działaniami podjętymi po zdarzeniu na miejscu utracone zostały ważne dowody. -To, co się zdarzyło - zniszczenie dowodów w ciągu trzech dni - nie może nigdy więcej się powtórzyć - powiedział Kostas Kapetanidis, kierujący zespołem śledczym Komisji, która rozpoczęła działania dopiero w marcu ubiegłego roku.
Według śledczych do wypadku doprowadziły m.in. systematyczne zaniedbania, błąd ludzki, nieodpowiedni nadzór, chaotyczne procedury, brak koordynacji. Wyrażono też przekonanie, że do eksplozji i pożaru, które nastąpiły po kolizji, mogła przyczynić się nieokreślona substancja. Pojawiły się liczne spekulacje na temat rodzaju ładunku transportowanego przez pociąg towarowy. Większość ofiar zginęła wskutek zderzenia pociągów, kilka z nich - w wyniku pożaru.
Bezpośrednią przyczyną była, według ekspertów, "sekwencja zdarzeń, która doprowadziła do tego, że niedostatecznie wyszkolony zawiadowca stacji kolejowej Larisa, w której brakowało personelu, przez przypadek skierował pociąg pasażerski na te same tory, którymi z przeciwnej strony jechał pociąg towarowy".
Postępowanie sądowe w sprawie tragedii ma zakończyć się w tym roku.