Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
PGO
|
aktualizacja

Właściciele sklepów pod ścianą. "Opłata lodówkowa" ostatnią deską ratunku

131
Podziel się:

Możliwości ograniczenia kosztów w zasadzie się wyczerpały. Dlatego zrozumiałe jest, że niektóre sklepy mogą rozważać wprowadzenie "opłaty lodówkowej" - tłumaczy w rozmowie z next.gazeta.pl Andrzej Gantner, wiceprezes Polskiej Federacji Producentów Żywności Związek Pracodawców.

Właściciele sklepów pod ścianą. "Opłata lodówkowa" ostatnią deską ratunku
Opłata lodówkowa ma pozwolić właścicielom sklepów na rekompensatę wzrostu kosztów energii (Adobe Stock, Евгений Вершинин)

O tzw. opłacie lodówkowej pisaliśmy w money.pl powołując się na wypowiedzi sprzedawców udzielonych serwisowi wiadomoscihandlowe.pl. Z powodu rosnących cen energii właściciele sklepów zastanawiają się nad podniesieniem cen napojów, które są schładzane w lodówkach. To oznaczałoby, że klienci zapłacą za nie więcej.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Żonglerka cenami to trik stary jak świat. "Niejasne oznakowanie cen. Prawo mówi jasno"

"Opłata lodówkowa". Ekspert: możliwości ograniczenia kosztów wyczerpały się

Dr inż. Andrzej Gantner w rozmowie z serwisem next.gazeta.pl stwierdził, że wzrost kosztów energii uderza m.in. w producentów żywności. - To widać w danych. Rok temu średni udział kosztów energii w kosztach produkcji wynosił 3 proc., dzisiaj to grubo ponad 10 proc. - tłumaczy wiceprezes i Dyrektor Generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności Związek Pracodawców.

Według eksperta detaliści doszli do ściany w planowaniu oszczędności. - Możliwości ograniczenia kosztów w zasadzie się wyczerpały. Dlatego zrozumiałe jest, że niektóre sklepy mogą rozważać wprowadzenie "opłaty lodówkowej". Jeśli sklep oferuje dodatkową usługę, a za taką uznaje schłodzenie napojów, to prawnie ma możliwość samodzielnej wyceny takiej usługi - uważa dr Gantner.

W tym kontekście wprowadzenie "opłaty lodówkowej" może dla wielu małych tradycyjnych sklepów okazać się konieczne, a konsument zdecyduje, czy pakiet korzyści związany z wygodą zakupu i użycia produktu jest akceptowalny cenowo - podkreśla wiceprezes PFPŻZP.

Co na to klienci?

Okazuje się, że ewentualna decyzja o podniesieniu cen schłodzonych napojów może spotkać się ze zrozumieniem klientów. Wskazuje na to wypowiedź właścicielki jednego ze sklepów monopolowych, którą cytuje serwis wiadomoscihandlowe.pl. Kobieta dodaje jednak, że trudno przewidzieć reakcje kupujących latem, kiedy zapotrzebowanie na zimne napoje będzie dużo większe.

- W moim przypadku piwo, napoje gazowane i woda to kluczowy asortyment. Razem z alkoholem mocnym w "małpkach" i "szczeniaczkach" to jakieś 70-75 proc. całego obrotu. Z drugiej strony, latem mniej więcej 60 proc. energii elektrycznej zużywają chłodziarki na napoje, resztę pobiera głównie klimatyzacja. Zakład energetyczny podniósł mi ceny o ponad 300 proc. Muszę to jakość skompensować, bo nie przetrwam - oceniła.

Inny z rozmówców serwisu szacuje, że dzięki podniesieniu cen jego sklep zyskałby od kilkuset do nawet 2 tys. zł miesięcznie.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(131)
Arnold
rok temu
To się nie trzyma kupy, wprowadzenie "opłaty lodówkowej", bo trzaskowskiemu brakuje na kondukty tęczowych?
Roman
rok temu
Najwyraźniej platfusom nie podobają się lodówki. Wszyscy pamiętamy jak trzy lata temu rąbnięto lodówę Schetynową z jej całą zawartością. Padło podejrzenie na Borysława B. Potem gdzieś "znikła" lodówka niejakiego Grabca. Co się z nimi stało?
Stuhr
rok temu
Kolejne lodówkowe szaleństwo Herr tuska.
Emeryt
rok temu
Prąd powinien tanieć jak i ciepło systemowe bo węgiel jest tani pis do roboty
Urna
rok temu
Pinokio zapisątkował drakońskie popłaty za powierzchnię, cukier, chipsy, marmoladę i lukier na sznurkach w szkolnych sklepikach. Od tej pory ruszyła lawina inflacyjna i do dzisiaj zatrzymać się nie może. Czas PiSu dawno minął - wybory niebawem.
...
Następna strona