Wyjazd do sanatorium. Można stracić turnus
Narodowy Fundusz Zdrowia wyznaczył terminy leczenia w sanatoriach. Wyjazd można przełożyć tylko w wyjątkowych przypadkach. Jeśli ktoś nie chce jechać, bo boi się koronawirusa, termin mu przepadnie.
Na termin kuracji w sanatorium trzeba czekać bardzo długo, nieraz nawet dwa - trzy lata. W czasie pandemii osoby, którym wyznaczono termin często nie chcą jechać, bo boją się zakażenia.
Terminu nie można jednak przełożyć. Obawa przed wirusem nie jest dla NFZ wystarczającym powodem. Pacjenci, którzy zrezygnują teraz z wyjazdu będą musieli znów czekać w kolejce.
– Przepisy nie określają procedury rezygnacji z wyznaczonego leczenia uzdrowiskowego. Niemniej jednak wychodząc naprzeciw oczekiwaniom świadczeniobiorców, Mazowiecki Oddział Wojewódzki NFZ uznaje rezygnację i zwrot potwierdzonego skierowania na leczenie uzdrowiskowe za zasadny w udokumentowanych przypadkach, gdy ich powodem jest albo wypadek losowy, albo choroba świadczeniobiorcy, czyli okoliczności, których nie można z góry przewidzieć – mówi w rozmowie z "Faktem" Andrzej Troszyński, rzecznik Mazowieckiego Oddziału NFZ.
300 mln zł na badania RNA. Znamy szczegóły programu
Wyjazd do sanatorium można przełożyć jedynie, jeśli koliduje z terminem szczepienia, albo jeśli pacjent przebywa na kwarantannie. W takim wypadku trzeba poinformować urzędników NFZ, którzy wyznaczą nowy termin wyjazdu.
Fundusz zapewnia, że sanatoria są bezpieczne. Na turnusy wyjeżdżają jedynie osoby, które mają negatywny wynik testu na koronawirusa.
Z obowiązkowych testów zwolnione są osoby, które otrzymały obie dawki szczepionki.