Zegarki, czekolada i scyzoryki. Trump wstrząsnął Szwajcarią
Szwajcarska gospodarka przeżywa wstrząs po decyzji Donalda Trumpa o wprowadzeniu 39-procentowych ceł na towary ze Szwajcarii. To najwyższa stawka w świecie zachodnim, która uderza m.in. w producenta scyzoryków Victorinox i zmusza firmy do rozważania przeniesienia części produkcji - informuje "The New York Times".
Po dekadach swobodnego dostępu do amerykańskiego rynku szwajcarskie firmy niespodziewanie natrafiły na barierę. Prezydent USA Donald Trump wprowadził 39-procentowe cła na towary ze Szwajcarii – stawkę znacznie wyższą niż w przypadku Unii Europejskiej czy Wielkiej Brytanii.
Dla gospodarki opartej na eksporcie oznacza to poważne wyzwanie. Szczególnie dotknięty został Victorinox, producent kultowych scyzoryków. Firma, której historia sięga XIX wieku, może zapłacić w Stanach Zjednoczonych aż 13 mln dolarów podatku importowego rocznie.
Carl Elsener Jr., prezes Victorinoxa, przyznaje w rozmowie z "NYT", że decyzja Waszyngtonu była szokiem. – Spodziewaliśmy się raczej stawek zbliżonych do tych, jakie otrzymała UE czy Wielka Brytania. Nikt nie przewidywał tak drastycznego posunięcia – mówi.
Dlaczego Niemcy nie chcą BLIKa? "Płatności wiążą się z geopolityką"
Firma z Ibach próbowała przygotować się na turbulencje. Już w styczniu, gdy Trump zapowiadał nowe taryfy, Elsener polecił zapełnić amerykańskie magazyny. Dzięki temu udało się utrzymać ceny na dotychczasowym poziomie, ale jeśli cła nie zostaną obniżone, w 2026 roku konieczne mogą być podwyżki.
Problemy wykraczają poza scyzoryki
Nowe przepisy oznaczają nie tylko wyższe koszty, ale także skomplikowaną biurokrację. Każdy element – od ostrza po korkociąg – musi być szczegółowo opisany i udokumentowany, łącznie z pochodzeniem stali. Jak podkreśla Elsener, dawniej prosta procedura celna stała się "kafkowskim koszmarem".
Sytuację komplikuje również mocny frank szwajcarski, który umocnił się wobec dolara i euro. W efekcie ceny produktów "Made in Switzerland" dodatkowo rosną, a marże producentów spadają.
Jak podkreśla "NYT", konsekwencje odczuwają także inne branże. Producenci zegarków wysyłają pracowników na przymusowe urlopy, część firm czekoladowych wstrzymała eksport do USA, a wytwórcy narzędzi przemysłowych rozważają przeniesienie produkcji do Niemiec, gdzie obowiązują niższe stawki.
– Nowe taryfy to bolesny cios dla szwajcarskiej gospodarki – ocenia Jan Atteslander z organizacji EconomieSuisse. Dodaje, że szybkie porozumienie w sprawie obniżenia ceł jest koniecznością.
Biznes czuje presję
Władze w Bernie starają się znaleźć rozwiązanie. Minister gospodarki Guy Parmelin udał się do Waszyngtonu, by przedstawić propozycję nowej umowy handlowej. Z kolei Jean-Frederic Dufour, prezes Rolexa, sięgnął po narzędzia dyplomacji soft power, zapraszając Trumpa na finał US Open.
Firmy zadają sobie pytanie, czy przeniesienie części produkcji do USA mogłoby zmniejszyć obciążenia. Victorinox rozważa taki krok w przypadku końcowych etapów – czyszczenia i pakowania noży – co pozwoliłoby zaoszczędzić około 500 tys. dolarów rocznie.
Elsener zastrzega jednak, że same scyzoryki nigdy nie mogłyby powstawać poza Szwajcarią. – To narodowa ikona, nierozerwalnie związana z jakością "Made in Switzerland". Przeniesienie produkcji podważyłoby istotę naszej marki – podkreśla.
Fabryka w Ibach-Schwyz zatrudnia 1100 osób i wytwarza 10 mln scyzoryków oraz 20 mln noży kuchennych i profesjonalnych rocznie. Do tego dochodzą zegarki, plecaki i walizki. Firma przetrwała wojny i kryzysy, kierując się zasadą: w dobrych latach budować rezerwy, by w trudnych móc działać i inwestować - czytamy.
Źródło: The New York Times