Zuckerberg po cichu powiększa swój hawajski dom. W tle spór o pochówki
Szef Mety Mark Zuckerberg nabył kolejne ok. 400 hektarów, powiększając swoją "tajną" posiadłość na Hawajach - donoszą amerykańskie media. Problem w tym, że jego działka ma znajdować się w miejscu pochówku rdzennej ludności.
Mark Zuckerberg rozpoczął zakupy na hawajskiej wyspie Kauai w 2014 roku. Jak podaje serwis Wired.com, po nabyciu w tym roku blisko tysiąca akrów łączna powierzchnia posesji zwiększyła się do 2,3 tys. akrów (niecały tysiąc hektarów). Według doniesień serwisu zakup na kwotę 65 mln dolarów obejmuje ziemie, w której byli chowani przodkowie rdzennych mieszkańców wyspy, co budzi sprzeciw.
Zuckerberg powiększa swój hawajski dom. Nie brak kontrowersji
Julian Ako, mieszkaniec wyspy, przez wiele miesięcy próbował uzyskać dostęp do grobów swoich przodków. Zespół prawny Zuckerberga zapewniał go, że istniejąca parcela pochówkowa jest ogrodzona i utrzymywana w należytym porządku, a pracownicy mają obowiązek zgłaszania wszelkich odkryć ludzkich kości. Klauzula poufności uniemożliwia jednak ujawnienie takich informacji.
Rzecznicy Zuckerberga od dawna twierdzą, że część jego tzw. rancza Koʻolau jest przeznaczona na hodowlę zwierząt, rolnictwo i ochronę środowiska. Miliarder znalazł tam również miejsce na rozległy kompleks wakacyjny dla swojej rodziny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie miał nic. Dziś prowadzi miliardowy biznes i Widzew Łódź - Robert Dobrzycki w Biznes Klasie
Do tej pory na terenie posiadłości zbudowano dwie rezydencje, siłownię, kort tenisowy, kilka domków gościnnych, domki na drzewach oraz podziemną konstrukcję, którą Zuckerberg określił w rozmowie z Bloombergiem jako "piwnicę". Zaprzeczył, by było to "bunkier zagłady".
"Nie, myślę, że to po prostu takie małe schronienie. To jak piwnica" – powiedział w wywiadzie dla Bloomberga w 2024 roku, zapytany o konstrukcję, która ma wielkość boiska do koszykówki NBA.