Czynnik ten nie sprzyja specjalnie złotemu, który w szerszej perspektywie nie wygląda najlepiej. To, co będzie działo się z rentownościami długu USA może zależeć od dzisiejszych danych z rynku pracy, niemniej wpływ nie powinien być nadzwyczajny.
Przypomnijmy, że sierpniowa publikacja z rynku pracy Stanów Zjednoczonych przyniosła skok w dynamice wynagrodzeń do poziomu 2,9 proc. w ujęciu rocznym. Jednocześnie otrzymaliśmy kolejny, solidny odczyt w kwestii zmiany zatrudnienia. Czy tym razem może być podobnie? Jeśli chodzi o zmianę zatrudnienia to wydaje się, że powinno obyć się bez rozczarowania, takie wnioski można również wyciągać bazując na prywatnym raporcie ADP, który pokazał, że amerykańskie przedsiębiorstwa zatrudniły grubo ponad 200 tys. osób.
W świetle polityki monetarnej poziomy te są aż nad wyraz dobre. Jeszcze Janet Yellen sugerowała, że dynamika zatrudnienia w okolicy 100 tys. miesięcznie wydaje się wystarczająca, by utrzymać niską stopę bezrobocia. Jak się okazuje, przedsiębiorstwa ani myślą zwalniać tempo kreowania nowych miejsc pracy, co bezpośrednio wynika z rewelacyjnych nastrojów konsumentów oraz nastrojów samych firm według badań ISM. W konsekwencji perspektywa popytowa pozostaje silna, niemniej znamienny jest jeden aspekt.
Pomimo niewątpliwie panującego rynku pracownika, presja płacowa pozostaje relatywnie słaba, co choć nie jest odosobnionym przypadkiem, może wydawać się dziwne. Pokazuje to bowiem, że Amerykanie są w stanie odpowiadać na wzmożony popyt na pracę ze strony przedsiębiorstw przy obecnych stawkach, co odzwierciedla ich wysoką elastyczność (tj. niewielka podwyżka wynagrodzeń wywiera relatywnie większe zainteresowane pracą - preferencja pracy nad czasem wolnym).
Z czysto rynkowego punktu widzenia to, czy dynamika płac znajdzie się nieco poniżej, czy nieco powyżej 3 proc. nie wydaje się mieć większego znaczenia. Rezerwa Federalna jest i tak bowiem ukierunkowana na stopniowe podwyżki stóp procentowych i tylko znaczne przyspieszenie dynamiki wynagrodzeń, czy też inflacji bazowej, mogłoby zmienić tę ścieżkę.
W tym świetle wydaje się, że ewentualnie niższy od oczekiwań odczyt w kontekście płac za wrzesień (konsensus wskazuje na 2,8 proc. wobec 2,9 proc. miesiąc wcześniej) nie powinien wywrzeć większego wpływu na rynek długu czy też dolara. Dlaczego piszę o potencjalnym rozczarowaniu? W przeszłości dynamiczniejsze wzrosty płac były często negowane w kolejnym miesiącu (czynniki jednorazowe jak warunki atmosferyczne), poza tym baza statystyczna jest wyjątkowo niesprzyjająca. Wrzesień 2017 roku odnotował bowiem szczyt w rocznej dynamice płac.
Czy wyższe rentowności za oceanem oznaczają kłopoty dla rynku akcji? Z biegiem czasu prawdopodobnie tak, niemniej potrzeba znacznie wyższych stóp. Poza tym trzeba być świadomym, że negatywny efekt powinien przyjść raczej z uwagi na wypłaszczającą się krzywą dochodowości, aniżeli sam, bezwzględny poziom stóp w USA. W tym świetle wydaje się, że sukcesywnie rosnące oczekiwania odnośnie do podwyżek stóp sugerują, że ostatnie wypiętrzenie krzywej nie powinno być trwałe.
Oprócz danych z amerykańskiego rynku pracy warto również spojrzeć na tożsamy raport z Kanady. Ponadto, głos zabierze kilku bankierów centralnych EBC. Z polskiej gospodarki nie poznamy istotnych danych. Po godzinie 9:05 za dolara płacono 3,7442 złotego, za euro 4,3078 złotego, za funta 4,8836 złotego, a za franka 3,7687 złotego.