Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Karolina Wysota
Karolina Wysota
|
aktualizacja

Ubezpieczyciele na wojnie z KNF. Mogą zadać niespodziewany cios przed wyborami

40
Podziel się:

Komisja Nadzoru Finansowego (KNF) zaszła ubezpieczycielom za skórę rekomendacjami dotyczącymi szkód komunikacyjnych. Wytyczne obowiązują od listopada ubiegłego roku, ale nie wszystkie firmy się do nich dostosowały. Wojowanie może odbić się czkawką.

Ubezpieczyciele na wojnie z KNF. Mogą zadać niespodziewany cios przed wyborami
Mimo że rentowność ubezpieczeń komunikacyjnych wisi na włosku, to kierowcy w dalszym ciągu nie płacą wyższych składek. KNF trzyma rękę na pulsie (Adobe Stock)

Rośnie napięcie pomiędzy ubezpieczycielami a Komisją Nadzoru Finansowego (KNF). Kością niezgody są nowe wytyczne dotyczące likwidacji szkód z ubezpieczeń komunikacyjnych, czyli reguł sprowadzających się do ustalania wysokości odszkodowania. I chociaż obowiązują od listopada 2022 roku, to nie wszyscy ubezpieczyciele się do nich dostosowali.

Lista wstydu

Rekomendacje nie stanowią przepisów prawa, lecz wyrażają oczekiwania nadzorcze dotyczące ostrożnego i stabilnego zarządzania obszarem likwidacji szkód z ubezpieczeń komunikacyjnych. Niemniej niesubordynowane firmy musiały się jednak wytłumaczyć przed nadzorem.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Wysokie kary za brak ubezpieczenia. "Nie opłaca się jeździć bez OC"

Pisemne wyjaśnienie do KNF przesłało 16 towarzystw: Agro Ubezpieczenia, Compensa, Euro Insurances, Euroins, Generali, InterRisk, Partner, Polski Gaz, Sogessur, Europa, TUW, TUZ, TVM, Uniqa, Wiener oraz Warta. Tłumaczą się z tego, dlaczego nie dostosowali się do poszczególnych wytycznych oraz wskazują, w jaki sposób zamierzają realizować cele określone przez nadzór w rzeczonej rekomendacji:

  • zapewnienie zgodności działalności zakładów ubezpieczeń z przepisami prawa,
  • zapobieżenie naruszaniu interesów ubezpieczających, ubezpieczonych lub uprawnionych z umów ubezpieczenia,
  • ograniczenia ryzyka występującego w działalności zakładów ubezpieczeń.

Co w tej sprawie zamierza zrobić KNF?

UKNF prowadzi analizę udzielonych przez zakłady wyjaśnień. W zależności od wyników dokonanej oceny prowadzone będą dalsze działania oraz będą podejmowane adekwatne środki nadzorcze i sankcyjne określone w przepisach prawa" - informuje biuro prasowe KNF w odpowiedzi na pytanie money.pl o dalsze kroki w sprawie.

Według eksperta ubezpieczeniowego Marcina Brody na szczególną uwagę zasługuje pisemne wyjaśnienie Warty, która nie tylko polemizuje z nadzorem, ale również wprost podważa sens niektórych z 25 wytycznych. W Polsce działa więcej niż 16 towarzystw. Na liście KNF nie ma branżowego lidera, którym jest PZU oraz innego gracza z podium: Ergo Hestii. Z pytaniem, co należy przez to rozumieć, zwróciliśmy się do nadzorcy. W odpowiedzi czytamy, że obowiązek informacyjny spoczywa na tych firmach, które nie stosują się do rekomendacji ani nie zamierzają tego robić.

Wymachiwanie szabelką

Nie ulega wątpliwości, że aktualizacja rekomendacji była potrzebna. Jak pisaliśmy w money.pl w maju ubiegłego roku, naprawa samochodu jest coraz droższa, a polisa - wręcz przeciwnie, bo towarzystwa ostro konkurują o klienta. Klienci skarżyli się na zbyt niskie odszkodowania oraz słabej jakości części samochodowe wykorzystywane do napraw w toku likwidacji szkody. Z kolei warsztaty narzekały na dyktat ubezpieczycieli i galopującą inflację. Problemy rozwiązać miały wytyczne KNF.

Skrępowani rekomendacjami ubezpieczyciele alarmowali, że stracą możliwość kontroli kosztów i jakości napraw pojazdów, a także straszyli, że wzrost odszkodowań (średnia szkoda wynosi ok. 8,5 tys. zł i zgodnie z szacunkami branży wskutek rekomendacji wzrośnie o 5-7 proc.) spowoduje wzrost cen obowiązkowych polis.

Tak się jednak nie stało. Składki OC, zamiast iść w górę, od 5 lata spadają. W czerwcu tego roku Polska Izba Ubezpieczeń alarmowała, że jeśli obowiązkowe polisy komunikacyjne pozostaną na dotychczasowym poziomie, w ciągu dwóch lat strata dla całego rynku wyniesie 3,4 mld zł. Zatem podwyżki są nieuniknione. W dobie wysokiej inflacji oraz rekomendacji łatwo byłoby je wytłumaczyć klientom, ale branża czeka. Otwarte pozostaje pytanie: na co?

Wet za wet

Pójście na zwarcie z nadzorem jest ryzykowanym posunięciem.

Z punktu widzenia menedżerów zadzieranie z KNF nie ma sensu, bo grozi za to wilczy bilet. W przeszłości kilka osób nie dostało zgody nadzoru na zasiadanie w zarządach spółek. Szerokim echem odbił się kazus Michała Kwiecińskiego, który dostał czerwoną kartkę na kierowanie w Polsce spółkami AXA (ostatecznie przejętymi przez firmę Uniqa - przyp. red.). Wprawdzie menedżer wygrał w sądzie z urzędem, trwało to jednak kilka lat, a on w tym czasie nie mógł być prezesem ani w Polsce, ani w innym europejskim kraju - wspomina ekspert Marcin Broda.

Warto dodać, że Michał Kwieciński wiele lat był dyrektorem generalnym Liberty Direct w Polsce, a w latach 2014-15 wiceprezesem Liberty International. Zarządzane przez niego towarzystwo ostro uczestniczył w ówczesnej wojnie cenowej, zdobywając w ten sposób rynek. Gdy w 2015 r. został nominowany na szefa grupy AXA w Polsce, nadzór nie dał mu rękojmi na objęcie tej funkcji i musiał zrezygnować.

Dla menedżerów z branży był to jasny sygnał ostrzegawczy, że z urzędnikiem się nie zadziera. Mimo tego ubezpieczyciele stawiają się nadzorcy. Dlaczego? Według osoby z branży, która w rozmowie z money.pl zastrzega sobie anonimowość, towarzystwa mocno liczą na zmiany kadrowe w Urzędzie KNF po wyborach parlamentarnych, które odbędą się jesienią.

Nasz rozmówca sugeruje, że ubezpieczyciele mogą podnieść ceny w newralgicznym momencie, czyli tuż przed wakacjami. Zrzucenie całej winy na urzędników KNF z nadania politycznego byłoby nie tylko wygodnym wytłumaczeniem podwyżek, ale również ciosem w rząd Zjednoczonej Prawicy.

Solidne argumenty

W drugiej ręce branża trzyma argumenty merytoryczne podważające zasadność najbardziej niewygodnych rekomendacji. Jedną z nich jest wytyczna, zabraniająca stosowanie w kosztorysach rabatów (więcej na temat można przeczytać TUTAJ).

W tym tygodniu Sąd Najwyższy opublikował pisemne uzasadnienie do uchwały z 6 października 2022 sygn. (akt III CZP 119/22). Wynika z niego, że "w ramach niezbędnych i ekonomicznie uzasadnionych kosztów naprawy pojazdów" dopuszcza się stosowanie rabatów i upustów przy naliczaniu odszkodowania. Sąd zaznacza, że nie ma możliwości stosowania żadnego automatyzmu, każda sprawa powinna być traktowana przez ubezpieczycieli indywidualnie, a tych spraw zakłady w ciągu roku rozpatrują tysiące.

Oczywiście w tej sytuacji dostrzegamy sprzeczność między stanowiskiem Sądu Najwyższego a zapisem rekomendacji KNF nr 17.3 dotyczącej zakazu stosowania rabatów i upustów przez ubezpieczycieli. Taka rozbieżność może mieć konsekwencje dla rynku, a co za tym idzie dla kierowców. Ekonomia napraw i zasadność kosztów, nad którymi muszą czuwać ubezpieczyciele, niekoniecznie są zbieżne z interesami warsztatów. Im wyższe koszty napraw, tym wyższe stawki za OC dla wszystkich kierowców - komentuje uzasadnienie SN Jan Grzegorz Prądzyński, prezes Polskiej Izby Ubezpieczeń (PIU).

Wytyczne KNF też mają silne podstawy. Są oparte na obowiązujących przepisach prawa, obserwacjach i wnioskach wyciągniętych przez nadzór w trakcie licznych kontroli w zakładach ubezpieczeniowych, a także aktualnym orzecznictwie sądowym. Zwróciliśmy się do KNF z pytaniem, czy mimo wszystko dopuszcza zmiany w dopiero co zaktualizowanych wytycznych.

"W przypadku pojawienia się konieczności dokonania zmian w treści rekomendacji, prace takie będą prowadzone przez Urząd, a wydanie nowych rekomendacji poprzedzone będzie konsultacjami ich projektu z zainteresowanymi podmiotami i instytucjami" - czytamy odpowiedzi.

Tego po nadzorcy branża raczej się nie spodziewa. W nieoficjalnych rozmowach porównuje nadzór do nieomylnego cara. W toku prac nad rekomendacjami przedstawiciele towarzystw skarżyli się brak jakiegokolwiek dialogu z regulatorem. Zaproszono ich na spotkanie po tym, jak rekomendacje już weszły w życie, co w branży uznano za kuriozum.

Karolina Wysota, dziennikarka money.pl

Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(40)
Sławomir Siko...
9 miesięcy temu
Koszty rosną przez działanie i zaniechanie działania ze strony TU, czym przyczyniają się do powiększania szkody choćby z tytułu najmu samochodu zastępczego czy garażowania. Wiem, co mówię, bo prowadzę warsztat samochodowy. TU na każdym kroku łamią prawo uzależniając wypłatę pełnego odszkodowania od tego czy poszkodowany naprawił swoją szkodę i dostarczył fakt vat. Wyroki SN są jasne i TU je znają i dalej sobie pogrywają... Mam szkody gdzie najem samochodu zastępczego przekracza wielokrotnie wartość pojazdu, bo np. 45 000 zł a nawet 200 000 zł. Termin najmu się wydłuża gdyż poszkodowany nie posiada środków do wykonania naprawy. Brak ustalenia wielkości odpowiedzialności uniemożliwia poszkodowanemu podjęcia odpowiedniej decyzji o sposobie naprawy swojej szkody. TU często wypłaca odszkodowanie nawet kilka miesięcy po tym jak szkoda została naprawiona, dopiero wówczas formalnie przyjęli odpowiedzialność, co do wielkości szkody, więc do tego momentu poszkodowany mógłby poruszać się samochodem zastępczym. Gdyby Firmy Ubezpieczeniowe były własnością prywatną to żaden z nas nie pozwoliłby sobie na taką defraudację finansów.... Prezesi biorą tyko kasę a za negatywne działanie TU zapłaci konsument. Ciekawą sprawą jest to, że np. ASO Toyota, jako partner PZU ma podpisaną stawkę 51 zł netto/RBG a ja zapłaciłem w tym samym ASO stawkę 1219 zł netto/RBG. Klienci z ulicy rekompensują straty wynikające z umowy pomiędzy PZU a w/w ASO. Daje do myślenia? Takich rodzynków jak powyższy jest dużo więcej i dziwię się, że system ubezpieczeniowy jeszcze nie rozłożył się na łopatki może, dlatego że jego bankomatem jest " Kowalski" :)
Jędrek
rok temu
Tylko Polsce jest pojęcie szkody całkowitej, samochód ma być naprawiony, lub wypłata całkowitej wartości ustalonej przez biegłego nie zależnego sądowego, a auto niech sobie zabierze towarzystwo ubezpieczeniowe. Ubezpieczenie na właściciela, dlaczego nie na użytkownika? Ja płacę, a cały świat może jeździć pojazdem, stary młody, byle by miał prawo jazdy.
Jędrek
rok temu
Polisy w Polsce są na WŁASCICIELI, a nie na użytkowników! Ja ubezpieczam, a każdy może jeździć byle miał prawo jazdy. W praktyce dziadek ma parę samochodów, a jeździ cała rodzina i nie tylko rodzina.
Cyrano
rok temu
Bzdurne orzeczenia Sadow
ass
rok temu
a wystarczy zaglosowac w wyborach na KONFEDERACJE
...
Następna strona