Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Piechociński: Może Komorowskiemu zacięła się Wikipedia

0
Podziel się:
Piechociński: Może Komorowskiemu zacięła się Wikipedia

*Money.pl: Zaskoczyła Panakandydatura Marka Belki na szefa NBP? Co Pan pomyślał, gdy usłyszał Pan o decyzji marszałka Komorowskiego?? *

Janusz Piechociński, poseł PSL: Pomyślałem, że marszałek jest niekonsekwentny.

Dlaczego?

Bo - po pierwsze - przeprowadziliśmy niedawno w trybie nadzwyczajnymzmianę ustawy o NBP tak, aby wyjaśniona były kwestia tego, czy zastępca może pełnić obowiązki prezesa banku centralnego w okresie po tragedii smoleńskiej.

Po drugie - marszałek zapowiadał, że będzie prowadził konsultacje i zgłosi kandydata tylko wtedy, kiedy będzie miał pewność, że kandydat zdobędzie wymaganą większość w parlamencie.

A po trzecie - w związku z ustabilizowaniem się sytuacji gospodarczej nie jest racjonalne powołanie prezesa na miesiąc przed rozstrzygnięciem wyborów.

Marszałek twierdzi, że to właśnie bardzo racjonalna decyzja. Do tego podjęta w trosce o stabilność finansową kraju. Mija się z prawdą?

Jest to posunięcie nieracjonalne choćby dlatego, że trzeba mieć szacunek dla demokratycznej woli większości. Wyobraźmy sobie, że marszałek – na razie lider sondaży – przegrywa te wybory. W jakiej sytuacji stawiamy nowego prezydenta?

Więc PSL w tej sprawie jest konsekwentny i bliski temu, co tuż po tragedii wyłuszczył profesor Winczorek mówiąc, by pełniący obowiązku prezydenta koncertował się tylko na rzeczach niezbędnych. W związku z brakiem jakieś dramatycznej sytuacji w funkcjonowaniu NBP, czy w zagrożeniu złotego, nie ma potrzeby powoływania prezesa NBP przed wyborami.

Nazwisko profesora Belki nie pojawiało się wcześniej na giełdzie kandydatów. Takie zaskoczenie, to dobry sposób na obsadzanie ważnych stanowisk?

Sam sposób wyłonienia kandydata trochę przypomina sposób w jaki PO zabiegała oWłodzimierza Cimoszewicza, jak kandydata na sekretarza Rady Europy. Wtedy co prawda była zgoda na podwórku krajowym, ale zostało to zrobione, jak zostało. I teraz też widać, że marszałkowi chodziło o cel polityczny.

Jaki konkretnie? Dlaczego postąpił wbrew własnym deklaracjom?

Z prostego powodu: uruchomił wtórny, ale istotny dla mediów element kampanii prezydenckiej, który odwraca uwagę od marszałka, jego programu i od innych kandydatów. To świadomy zabieg narzucenia zastępczej narracji, przynajmniej na dwa tygodnie kampanii prezydenckiej.

Ale bardzo istotne jest jeszcze jedno. Marszałek ujawniając nazwisko kandydata, nieuzgodnionego z liderami klubów parlamentarnych w Sejmie, w ogóle odebrał szansę na dyskusję o tym, jaki powinien być kandydat na ten trudny czas, kiedy światowe finanse są w określonych kłopotach.

Bo załamała się butna pewność doktryny monetarno-liberalnej. Ocenia się jednoznacznie, że przyjęte przez nią mechanizmy i regulacje miały więcej wad niż zalet. I takie instytucje jak Międzynarodowy Fundusz Walutowy, czyi inni wyznawcy tej szkoły ekonomicznej, ponieśli nie tylko prestiżową ale i rzeczywistą porażkę.

Poza tym niech Pani postawi się teraz w sytuacji polityków, którzy dostali kandydata, którego znają z przeszłości jako premiera, ministra finansów, ekonomistę z jednoznacznie monetarno-liberalnej opcji. No i co teraz? Mają glosować tylko dlatego, że jest to cenna, rozpoznawalna w świecie zagranicznych finansów osoba? Bez rozmowy o tym, jak kandydat widzi funkcjonowanie banku centralnego?

A Pan się obawia o funkcjonowanie NBP pod rządami takiego ekonomisty?

Cóż, mamy przecież za sobą bardzo ciekawe doświadczanie przełomu początku XXI wieku, kiedy to w RPP iszefem banku centralnego był reprezentant skrajnego skrzydła monetarnego liberalizmu, czyliLeszek Balcerowicz.

I co się wtedy okazało? Po pierwsze, że nie było współpracy między rządem a RPP w walce ze spowolnieniem gospodarczym. A po drugie, przyjęta metoda kierowania się tylko wartością złotówki i zbijania inflacji okazała się dramatyczna dla produkcji, dla zatrudnienia, dla sytuacji budżetowej, co ujawniła _ dziura Bauca. _

A teraz proszę zwrócić uwagę, że Polska przeszła obronną ręką przez pierwsza fazę kryzysu między innymi dzięki temu, że w RPP, a także na czele banku centralnego stały w ostatnich kilku latach osoby, które miały inne podejście. I bardziej sprzyjały liberalnym procesom gospodarczym, takim jak produkcja, czy zatrudnienie, częściej regulując rynek choćby mechanizmem stóp procentowych.

Przede wszystkim uważam, że w ogóle nie powinno być tego głosowania do czasu wyborów. Przepraszam bardzo, ale cztery tygodnie, cóż to szkodzi?Czy złoty się rozsypał, giełda się rozpadła? Nie.

Rosati: Zmiana budżetu jest nieunikniona Jeszcze niedawno słyszeliśmy, że wszystko jest pod kontrolą, gospodarka ma się dobrze. Okazało się, że bez nowelizacji budżetu można znaleźć 2 mld zł na walkę z powodzią, co deklaruje premier – w końcu kolega i przyjaciel marszałka. A teraz w trybie _ superordynaryjnym _ marszałek mówi, że jednak szefa NBP trzeba powołać.

I prawdopodobnie dojdzie w przyszłym tygodniu go głosowania tej kandydatury. Co Pan wtedy zrobi?

Rozumiem, że marszałek korzysta z tego, że ustala porządek obrad i jest zarazem pełniącym obowiązki prezydenta, czyli zgłasza kandydata. Ale musi mieć świadomość, że stawia Sejm przed zero-jedynkowym wyborem. I pytanie jest, czy chce spowodować, że cała procedura może ulec drastycznym zakłóceniom.

Co takiego drastycznego może się stać?

Na przykład może być złożony wniosek o odłożenie rozmów o tej sprawie do czasu po wyborach.

Rozumiem, że PSL poparłoby taki wniosek?

My uważamy, że ze względów proceduralnych i czasowych decyzja powinna zapaść po wyborach prezydenckich. I to nie pełniący obowiązki, ale prezydent powinien zgłosić kandydata, którego wcześniej należałoby skonsultować ze środowiskami politycznymi. A zgłoszenie kandydata powinno być poprzedzone poważną dyskusją na temat działania banku centralnego.

Tymczasem żadnej dyskusji nie było. Co więcej, nawet premier Tusk twierdzi, że nic nie wiedział o pomyśle na prof. Belkę. Wierzy Pan w taką niezależność marszałka?

Przyjmijmy najlepszy dla nas wszystkich wariant, że to są suwerenne decyzje pełniącego obowiązki prezydenta. I że to są autorskie pomysły.

Dlaczego to miałyby być wariant najlepszy? Przecież nawet o relacjach w koalicji dobrze to nie świadczy?

Powtórzę, przyjmijmy założenie najlepsze dla nas wszystkich, czyli także dla jakości debaty publicznej, nie tylko dla relacji w parlamencie i w koalicji, czy między marszałkiem a premierem, że marszałek podjął tę decyzję samodzielnie.

Wie Pani, może akurat okazało się, że tym razem nie miał w ręku komputera, żeby sobie przypomnieć, co dotąd w tej sprawie mówił i co obiecywał publicznie. A może wydruk z Wikipedii się zaciął.

Raport Money.pl

wiadomości
wywiad
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)