Niezależny Audytor
/ 185.80.162.* / 2015-09-10 12:41
Po co mówić o milionie osób, które wyjechały z Polski w czasach stanu wojennego? To była inna rzeczywistość. Lepiej byłoby postawić pytanie DLACZEGO 2 MILIONY POLAKÓW WYJECHAŁY Z POLSKI PO 2004 ROKU?
Wystarczą fakty ekonomiczne (wszystkie podaję za EUROSTATem - instytucją unijną i wiarygodną). Przeciętna miesięczna płaca w Niemczech - 2.315 euro. To równowartość 86% PKB niemieckiego per capita. Holandia: odpowiednio 2.794 euro i 102,85%. Szwecja: 2.826 euro i 103,71%. POLSKA: 634 euro i 43,47% PKB per capita.
We wszystkich krajach STAREJ UNII średnia płaca przekracza 75% PKB per capita, nawet w Grecji jest blisko tego poziomu.
czy kogokolwiek może dziwić, że Polacy zaczęli dopominać się o godne płace? Bo ceny, po 2004 roku, jakoś dziwnie mamy takie same, jak w innych krajach Unii Europejskiej (a czasami nawet i wyższe). Tylko autor SZNAPSGEJT i reformy ubezpieczeń społecznych, dzięki którym rząd, za zgoda sejmu i prezydenta Komorowskiego zabrał z OFE nasze pieniądze, tej prawdy dostrzec nie chce i nie potrafi. No ale cóż, tajemnicą pozostanie wysokość honorarium, które za takie jak podczas XXV Forum Ekonomicznego otrzymuje.
Stara prawda: BOGATY BIEDNEGO NIE ZROZUMIE. A czy L. Balcerowicz jest bogaty? Przecież pytany o brak przeciwdziałania aparatu skarbowego w czasie Sznapsgejt odpowiedział wprost: Jakoś ten pierwszy miliard trzeba zarobić!
Nie chcę też słuchać o gonieniu bogatych krajów Unii Europejskiej. PKB Polski jest ciągle 4-krotnie niższe niż PKB Niemiec, prawie 3-krotnie niższe niż PKB Francji, Wielkiej Brytanii czy Hiszpanii. Abyśmy mogli tamte kraje dogonić, powinniśmy co roku mieć przyrost PKB na poziomie CO NAJMNIEJ 7%. Wtedy dystans by się zmniejszał. 1% wzrostu gospodarki w Niemczech wymaga bowiem, abyśmy mieli 3,8%. Tyle, że Niemcy mają 1,6% na plusie, więc u nas wzrost powinien wynieść powyżej 6,1%. A jest trochę ponad 3%. Czyli od najbogatszych się oddalamy. Jeśli to, zdaniem L. Balcerowicza, jest sukcesem, to ja za taki sukces dziękuję.
Niemcy zawdzięczają swój sukces przede wszystkim dobrej kondycji przemysłu. Czyli tej części gospodarki, którą L. Balcerowicz postanowił "zdławić" naiwnie wierząc, że sprzedawanie przedsiębiorstw państwowych ich zagranicznym konkurentom przyniesie nam korzyść, bo nowi właściciele przeniosą produkcję do Polski (bo u nas tania siła robocza). Tak sobie zaplanował doktor planowania w gospodarce socjalistycznej, nauczony tego, że zawsze wizja socjalistycznego centralnego planisty się spełnia. Zapomniał, że głównie na papierze, w dość mocno fałszowanych sprawozdaniach GUS z tamtego okresu.
W większości przypadków stało się inaczej. Nowi właściciele zlikwidowali rynkową konkurencję - wywieźli z Polski najlepsze maszyny (często za bezcen) a fabryki zamienili w magazyny, sklepy albo ruiny. Na bruk trafiło wtedy ponad 4 miliony pracowników a statystyki bezrobocia kształtowały się średnio powyżej 25% w kraju i ponad 40% w niektórych regionach (np. byłe wałbrzyskie). Tylko Górnego Śląska z jego kopalniami i kolei (państwo w państwie pod nazwą PKP) L. Balcerowicz nie dotknął. Bo to jednak tysiące pracowników, którzy swojego potrafią bronić.
Skutek tej polityki gospodarczej L. Balcerowicza czujemy także i dziś. Nie potrafię powiedzieć, na ile spółek i spółeczek podzielono PKP, oczywiście każda ma swój zarząd, swoją radę nadzorczą czyli dziesiątki i setki dobrze płatnych stołków dla SWOICH. Kopalnie raz po raz wymagają dotacji, kolej bez dotacji na infrastrukturę, dawno przestałaby jeździć....
Swojej odpowiedzialności za taki stan naszej gospodarki L. Balcerowicz nie dostrzegał, nie dostrzega i nigdy nie dostrzeże. Ale to nie powód, byśmy i my o tych faktach zapomnieli.
Wręcz przeciwnie. Mamy obowiązek pamiętać, skoro wśród startujących do Sejmu ugrupowań jest NOWOCZESNA.pl. z Ryszardem Petru, uczniem a potem doradcą L. Balcerowicza na czele.
BALCEROWICZ MUSI ODEJŚĆ. On nie jest grypą czy gruźlicą. On jest epidemią PTASIEJ GRYPY, eboli i DŻUMY. Chorób śmiertelnych.