Margolcia
/ 83.24.17.* / 2006-02-10 18:02
Ja jestem agentem, ale nie mam zamiaru sprzedawać komukolwiek ubezpieczeń na życie. Zresztą nie zajmuję się typowymi ubezpieczeniami. Chcę natomiast wyrazić swoją opinię na temat ubezpieczeń na życie i na temat oszczędzania. Otóż - w mojej prywatnej ocenie - inwestycja powinna być całkowicie oddzielona od ochrony i w żaden sposób od niej nie uzależniona. Występuję tu anonimowo, więc mogę napisać, co naprawdę myślę. Najgorszym (też wg moich prywatnych przekonań) rozwiązaniem jest tzw. kapitałowe ubezpieczenie na życie i dożycie. W [przypadku tego ubezpieczenia nie ma jakiejkolwiek kontroli nad swoimi pieniędzmi, nie wiadomo, jaka część z naszych pieniędzy jest przeznaczana na inwestycję, a jaka na ochronę. Jeśli chodzi o ubezpieczenia ochronne (na życie, NW, itp.) - trzeba się zastanowić czy tak naprawdę jest ono potrzebne w danym momencie życia i w jakiej wysokości. Bo np. zostawić niepracującą (bądź pracującą jako nauczycielka) żonę z dzieciakami i kredytem do spłacania - tego nie trzeba komentować. Ale jeśli jest spory majątek, oszczędności, itp. - to może to ubezpieczenie niekoniecznie jest potrzebne. Jeśli natomiast mówimy o oszczędzaniu - o jego zasadności przekonywać w zasadzie nikogo nie potrzeba. Wczoraj na necie znalazłam artykuł, gdzie ocenia się, że pokolenie dzisiejszych 30-latków na emeryturze będzie otrzymywać od 30 do 40 % tego, co zarabia teraz. A w jakiej sytuacji w takim razie będą ci, którzy dzisiaj są na "modnym" samozatrudniniu lub prowadzą działalność gospodarczą i nie uda im się skumulować konkretnego kapitału?
Samodzielnie oszczędzanie w funduszach to bardzo dobre rozwiązanie. Ma jedną tylko wadę - wymaga samodyscypliny i jeśli ktoś ma skłonność do tego, by w tym miesiącu nie wpłacić, za to podwójnie w przyszłym, to może jednak powinien zastanowić się nad czymś innym. I jeszcze wymaga pewnej świadomości inwestycyjnej (żeby nie dostać zawału, gdy nasze oszczędności w okresie długotrwałej bessy spadną o 30 czy 30% :-), a jeszcze lepiej umiejętności zarządzania rachunkiem w TFI.
Różni ubezpieczyciele też oferują fundusze inwestycyjne, ale musimy wiedzieć, na co się decydujemy. Bo Jeśli wybierzemy ofertę, gdzie w pierwszym roku 80% składki idzie na koszty towarzystwa, w drugim 60%, a w trzecim - 40%, to te koszty mogą się odbijać na inwestycji przez kolejnych 10 lat. Poza tym odradzam ubezpieczenia o niskiej składce. Dlaczego? Nie dlatego, że się "za mało uzbiera", a dlatego, że każda polisa jest obciążona pewnymi opłatami stałymi - opłatą administracyjną. Ta opłata (zazwyczaj ok. 10 zł. miesięcznie) jest pobierana bez względu na wysokość składki, a więc, gdy ktoś opłacą składkę mies. 100 zł., to po potrąceniu tej opłaty zostanie mu 90. Inaczej to będzie wyglądać, gdy ktoś wpłaca np. 1000 zł. Niektóre towarzystwa ubezpieczeniowe mają już naprawdę bardzo fajną, nowoczesną i korzystną dla klienta ofertę, ale trzeba zrobić rozeznanie. Są np. oferowane programy, które finansuje się w ciągu roku, 5 lat, itp. i potem nie ma już obowiązku opłacania kolenych składek (w tradycyjnych ubezpieczeniach jeśli płacimy przez lat 20 a potem przerwiemy, to umowa wygasa, lub, co gorsze, zmienia się w bezskładkową (wtedy ubezpieczenie samo się "zajada" i po paru latach może nic nie zostać na rachunku). Ubezpieczyciele (niektórzy) oferują kontrolę i zarządzanie rachunkiem przez internet, dostęp do dużej ilości (nawet powyżej 20) funduszy i to nie własnych, ale należących do zewnętrznych TFI. Wystarczy się rozejrzeć i nie podejmować decyzji pochopnie. I jeszcze jedna uwaga - jeśli agent (po tradycyjnych śpiewkach o śmierci i nędzy na starość) zapyta się, czy wolimay płacić 200 czy trzysta zł., to go raczej nie korzystajcie z jego usług i poszukajcie innego. Na świecie jest standardem, że zanim zostanie przedstawiona oferta, jest przeprowadzana analiza finansowa i na tej podstawie opracowywana indywidualna oferta, przy czym klient otrzymuje stosowny dokument, na którym jest uzasadnienie, dlaczego agent zaproponował właśnie taką, a nie inną ofertę. U nas podobno dopiero pracują nad odpowiednimi ustawami regulującymi te sprawy. Nie napisałam nawet połowy tego, co myślę, ale najwyższy czas skończyć :-)
Pozdrawiam