Politolog
/ .* / 2004-04-30 22:57
Przegladajac ponizsze komentarze po prostu jestem zatrwozony olbrzymia iloscia frustracji, obaw i (tak, tak) demagogicznych pogladow. Jednakze poruszono kilka waznych kwestii, ktore chcialbym usestymatyzowac:1) Wszyscy boja sie wzrostu biurokracji, norm, aktow prawwnych i szczegolowych regulacji. Jednakze kiedy patrze na tony bubli prawnych, ktore opuszczaja gmach przy Wiejskiej to zastanawiam sie co jest gorsze - regulacje w rozsadnej ilosci, ale zlej jakosci, czy moze duza ich ilosc, ale jakosc troche lepsza. Nad tym radzilbym sie zastanowic i to bardzo powaznie.2) Nie ma innej dla nas alternatywy (przynajmniej obecnie). Ktos mowil o tym, ze nie uczymy sie z historii - przepraszam, a w II RP jak bylo? Chcielismy byc mocarstwem, ale jakos nam nie wyszlo. Dlaczego? Bo bylismy nikim w sferze gospodarczej, ot co. Rowniez dzisiaj puszymy sie jak paw 5% wzrostem, ale nie oklamujmy sie - nasz rozwoj gospodarczy na tym poziomie musialby trwac X lat, aby dogonic kraje UE. Dlatego tez przystapienie do UE postrzegam jako racjonalny wybor, gdyz na plaszczyznie ekonomicznej nie mamy innego wyjscia. NAFTA, sojusz ze wschodem, moze autarkia (sic!)? Dobrze obrazuje to ostatnia umowa UE-Rosja, gdzie UE dostala naprawde dobre warunki, ktorych sami w zyciu bysmy nie wywalczyli. Dla tych co maja krotka pamiec - ostatnie przekrecenie kurka dla Bialorusi (i w konsekwencji nam).3) Argumentu, ze przyjada i nas wykupia nie potrafie zrozumiec. Jak na razie wiem, ze Niemcy (kolejny kompleks??) masowo szturmuja zachodnia granice, bo u nas taniej. Ludzie robia kokosy na roznicy cen, a sytuacja bardzo szybko sie raczej nie wyrowna (w sensie poziomu zycia w "starej" i "nowej" UE).4) Moze w koncu zmieni sie troche nasza mentalnosc. Co i rusz kolejne badania dowodza, ze jestesmy sfrustrowani, mamy kompleksy, etc. Mam nadzieje, ze swiadomosc uczestnictwa w jednym z najwiekszych tworow polityczno-gospodarczych na tym globie z lekka przewietrzy nasze spoleczenstwo.