TotaS
/ 178.235.194.* / 2015-01-11 11:14
Wlasnie o to chodzi w sektorze prywatnym, ze nikt nie musi lozyc na niego pieniedzy, utrzymuje sie z wlasnych dokonan. Oczywiscie jezeli mowimy o sklepie spozywczym kolo kopalni, to po zamknieciu kopalni ma on male szense zeby sie utrzymac. Ale badzmy szczerzy fatalna sytuacja w gornictwie trwa na tyle dlugo, ze wszyscy mieli dosc duzo czasu zeby pomyslec o tym co bedzie jak to w koncu rypnie, bo przeciez rypnac musi skoro przynosi straty. Nigdy w zyciu bym nie powiedzial ze to warcholy, czy darmozjady, przez gardlo by mi to nie przeszlo, to sa ludzie ktorzy BARDZO ciezko pracuja, tego im nie odbieram, ale nie sa sami w tym kraju ktorzy pracuja ciezko, za to sa jedynymi tak urzywilejowanymi. Przodowi pracownicy sa najbardziej poszkodowani w calym zamencie, bo fatalna sytuacja jest wynikiem zlego zarzadzania, nie wynikiem ich zlej pracy, pisalem o tym powyrzej. A Ci gornicy ktorzy maja niewiele do emerytury moga podjac prace gdzie indziej, sa na tyle mlodzi, biorac pod uwage przejscie na wczesniejsza emeryture, ewentualnie moga sprobowac swoich sil we wlasnym biznesie. Nie ma ludzi na stale przywiazanych do jednej pracy, wszystko siedzi w glowie.
--
Komentarz wysłany ze strony mobilnej
http://m.money.pl/