anula111
/ 83.2.166.* / 2010-08-05 10:24
podpisałam umowę na 2 lata o internet bezprzewodowy (sieć orange) nie było miesiąca,żebym nie dawała modemu do naprawy,w ciągu tygodnia z internetu korzystałam max 3 dni,bo później zwyczajnie nie było połączenia:( Zatelefonowałam do operatora by dowiedzieć się jak wygląda zerwanie umowy w tym przypadku (bo żaden normalny człowiek nie będzie płacił za coś z czego nie może korzystać) jakaś babka powiedziała,że jeśli wina leży po ich stronie to kara umowna mnie nie dotyczy (1000zł) Więc wysłałam im pisemko odnośnie zerwania umowy,podałam przyczyny itd. Po jakimś czasie przysłali mi pisemko z prośbą ,bym zgrała im na płytkę wszystko co mam w kompie,tak też zrobiłam. Po kilku dniach otrzymałam następne pisemko w którym napisali,że mam zawirusowany komputer i przez to internet nie działa i ,że jeśli nadal chcę zerwać umowę muszę zapłacić 1000zł kary!!! Wkur...........am się niesamowicie,zadzwoniłam do nich i powiedziałam,że mogą mnie cmoknąć,bo nie będę płacić za coś z czego nie korzystam!! (z czego nie da się korzystać!! Następnego dnia zamówiłam internet radiowy,od tamtej pory net działa tak jak powinien:) Pisma z firm windykacyjnych dostaje średnio co 2 miesiące,raz zadzwoniłam ,poinformowałam ich,że nie zapłacę,bo wina leżała po stronie orange. Dodam tylko,że baba z którą rozmawiałam była baaaaaaaaaaardzo niemiłą i zastanawiam się czy nie powinnam oskarżyć ją o zastraszanie. Powiedziałam jej grzecznie,że nawet jeśli chcieliby coś mi zabrać to nie zabiorą bo nic nie mam,a ona na to "przyjadą panowie i załatwią to inaczej" Firma CROSS powinna zmienić pracowników,bo chyba nie o zastraszanie chodzi ,tylko o porozumienie się. Niebawem miną 2 lata od zerwania umowy,czy to znaczy,że po tym czasie nie mogą nic mi zrobić?? Jeśli możecie dajcie jakąś odpowiedzieć,żebym wiedziała co robić dalej. Z góry wielkie dzięki:)