Proszę o poradę w takiej sprawie, otóż w 2006 roku rozpoczęłam naukę w szkole niepaństwowej, po niespełna pierwszym semestrze zrezygnowałam z naki i wysłałam pismo listem zwykłym (mój błąd) o rezygnacji z nauki. opłaciłam należność za pierwszy semestr i przekonana, że wszystko z mojej strony jest dopełnione czekałam na odpowiedź ze szkoły. Po około roku dokładnie w styczniu 2007 otrzymałam pismo ze szkoły, że na moim koncie jest zaległość za II semstr, pojechałam do szkoły i w dziekanacie dowiedziałam się, że nadal mam status studenta. żłożyam jeszcze raz rezygnację z pobierania nauki i prośbę do rektora o umożenie zaległości gdyż nie poczuwam się do obowiązku spłacenia jej. W dziekanacie dowiedziałam się również ciekawej rzeczy otóż, że zgubili mój suplement do dyplomu (uważam to z skanaliczne) oraz, że nie mają mojej umowy z uczelnią. Od rektora otrzymałam pismo o odmowie anulowania zaległości. Kilka dni temu dostałam pismo od firmy windykacyjnej z wysokością długu, odsetkami i terminie spłaty, przyszło to na adres pod którym nie mieszkam od dwóch lat, tak że dotarło do mnie z dużym opóźnieniem. Czy mogę liczć na przepadek długu, czy jeśli pisma nadal będą przychodziły na stary adres listem zwykłym czy będą one skutecznie doręczone. Firma windyacyjna pisła, że sprawę skieruje do sądu jeśli nie spłącę zaległości. Czy ewentualnie mogę powołać się na fakt, że nie podpisywałam ze szkołą umowy? Czy jeśli osoby zamieszkujące obecnie pod moim starym adresem nie będą odbierały korespondencji z sądu i z firmy windykacyjnej do mnie to czy będzie nadal biegł okres do przepadku długu. Jaki długi będzie okres do tego, aby mój dług przepadł.