Wyniki ankiety pokazują, że przedstawiciele branży nieruchomości są dość podzieleni co do kształtowania się cen nieruchomości w przyszłym roku. To, co stanowi natomiast wspólny mianownik, to mała wiara w spadki cen - zarówno na rynku pierwotnym, jak i wtórnym.
53 proc. agentów przewiduje kolejne wzrosty cen mieszkań na rynku pierwotnym, natomiast według 41 proc. ankietowanych ceny utrzymają się na obecnym poziomie. Tylko 6 proc. wierzy w możliwość spadków cen nowych lokali.
Na pytanie o prognozy dla rynku wtórnego, 44 proc. ankietowanych oceniło, że ceny będą podobne jak w mijającym roku. 39 proc. spodziewa się wzrostów, a 17 proc. spadków.
"Popyt na nieruchomości i ich ceny są wypadkową sytuacji ekonomicznej, a w związku z pandemią, inflacją i wzrostem cen materiałów budowlanych i wykończeniowych nie widzę możliwości, aby ceny zaczęły spadać. Przez pandemię wzrosła liczba osób pracujących zdalnie, potrzebujących oddzielnej przestrzeni (stąd m.in. wzrost popytu na domy i działki poza miastem). Ponadto są osoby, które inwestują na rynku nieruchomości i w dalszym ciągu będą one stanowić istotny element strony popytowej" - podkreśliła dyrektorka biura Metrohouse w Gdyni Ewa Chojnacka.
Kredyty tańsze i bardziej dostępne
Zdaniem przedstawicieli Metrohouse wzrosty cen w 2022 r. nie będą już tak dynamiczne jak obecnie.
"Wiele wskazuje na to, że banki w odpowiedzi na obecną sytuację zaczną obniżać marże, więc dostępność kredytów i ich koszt wróci do poziomów sprzed pandemii. Dalszy wzrost wynagrodzeń i inflacja mogą spowodować kolejną falę podwyżek na rynku nieruchomości, ale prawdopodobnie znacznie mniej odczuwalnych niż te odnotowywane w ostatnich kilkunastu miesiącach. Dodatkowo programy rządowe również w pewnym stopniu powinny wpłynąć na utrzymanie popytu na wysokim poziomie" - stwierdził dyrektor sprzedaży Metrohouse Piotr Jarosz.
Zdaniem 48 proc. ankietowanych agentów w przyszłym roku popyt prywatny utrzyma się na obecnym poziomie, kolejne 41 proc. uważa, że spadnie, a 11 proc. - wzrośnie.
Podobnie kształtują się prognozy dotyczące popytu inwestycyjnego: w ocenie 44 proc. pozostanie on na tym samym poziomie co teraz, według 41 proc. spadnie, a 15 proc. wzrośnie. Według szacunków Metrohouse prawie 40 proc. sprzedawanych mieszkań to tzw. zakupy inwestycyjne, nabywane w celu ich wynajmu lub w oczekiwaniu na wzrost wartości.
Ceny mieszkań. 50 procent w górę w sześć lat
W ankiecie zapytano też, które z produktów na rynku nieruchomości okażą się w nadchodzącym roku hitami sprzedażowymi. 35 proc. pośredników Metrohouse wskazało na działki budowalne.
Nowy Ład przyniesie zmiany
Jak zauważono, po części jest to wynik wprowadzanych przez Polski Ład zmian w prawie umożliwiającym uproszczoną procedurę budowy domu o powierzchni do 70 m kw. (brak pozwolenia na budowę, kierownika budowy czy też obowiązku prowadzenia dziennika budowy). Aby postawić taki dom, trzeba jednak posiadać działkę o powierzchni co najmniej 1000 m kw.
"Nowe regulacje związane z Polskim Ładem mogą spowodować przypływ na rynek nowych klientów zainteresowanych zakupem działek budowlanych, na których będzie można szybko wybudować dom. Mogą to być zarówno inwestorzy, skuszeni szybkim procesem inwestycyjnym, jak i klienci prywatni, którzy w dobie pandemii poczuli chęć posiadania własnego domu z ogródkiem i mają na ten cel już odłożone środki finansowe" – powiedziała kierowniczka biura Metrohouse w Olsztynie Ewelina Szymańska.
Na drugim miejscu jako hit sprzedażowy w 2022 r. wymieniono mieszkania (24 proc.), a na trzecim - domy w zabudowie szeregowej (16 proc.), które coraz częściej są nabywane z uwagi na możliwość posiadania własnego ogródka oraz o wiele większego metrażu w porównaniu do zakupu mieszkania w podobnej cenie w obrębie miasta.
Ankietowani mieli również możliwość wskazania trzech głównych czynników, które będą mieć znaczenie dla kształtowania się sytuacji na rynku mieszkaniowym. Za najbardziej istotną została uznana rosnąca inflacja (83 proc.), wzrosty stóp procentowych (76 proc.) oraz wysokie ceny mieszkań (49 proc.).
Na dalszych miejscach znalazły się m.in. możliwość bardziej restrykcyjnego podejścia banków do udzielania kredytów, niestabilność na rynku pracy czy też utrzymująca się sytuacja epidemiczna.