Polskie Linie Lotnicze LOT od 1 marca wprowadzają nowe zasady wynagrodzeń dla personelu pokładowego. Chodzi o stewardesy i stewardów, którzy w ramach umów B2B świadczą pracę za pośrednictwem spółki-córki LOT Cabin Crew.
Profil na Facebooku poświęcony polskiemu lotnictwu "Baranów International Memport" opublikował screen wpisu internauty. Z treści można wywnioskować, że to osoba, która niedawno przeszła pomyślnie rekrutację na młodszego członka personelu pokładowego w PLL LOT. "LOT wprowadza roczny limit zwolnień L4 - 12 dni - za każdy kolejny mamy płacić 100 zł kary dziennie do LOT Cabin Crew. Pomijam legalność takich zapisów. Co z osobami, które mają dzieci i biorą L4 na dziecko?!" - pisze autor wpisu.
Okazuje się, że ten limit 12 dni to prawda. Jest jedno "ale".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
LOT odpowiada: 12 dni zwolnienia w roku bez pomniejszania wynagrodzenia
Nowy system wynagrodzeń ma się opierać na dwóch filarach: podstawowej pensji obejmującej zagwarantowaną liczbę godzin "w locie" i dniówkach, wypłacanych m.in. za dyżury i pracę na rozkładowych rejsach.
Zgodnie z nowym systemem wynagrodzenie z tytułu minimum godzin blokowych nie jest pomniejszane o absencje. O ewentualne absencje pomniejszana jest tylko druga składowa: dniówki, przy czym każdy członek personelu pokładowego LOT Cabin Crew może wykorzystać 12 dni w roku w związku ze zwolnieniem lekarskim, które nie wpływają na wysokość wynagrodzenia z tytułu dniówek - czytamy w odpowiedzi biura prasowego PLL LOT na pytania money.pl.
Skąd wspomniana we wpisie internauty "kara" w wysokości 100 zł? Tyle od 1 marca ma wynosić dniówka dla stewardów i stewardess. Każdy dzień nieobecności ponad ustalony limit będzie wiązał się z jej utratą.
"Zwolnienie lekarskie" na umowach B2B
O komentarz poprosiliśmy eksperta rynku pracy. Zaznacza, że nie chce komentować rozwiązań wprowadzanych w konkretnych firmach, dlatego jego wypowiedź nie odnosi się wprost do praktyk stosowanych przez Polskie Linie Lotnicze LOT.
- Regulacje prawne w ogóle nie przewidują wynagrodzenia za okres choroby w ramach kontraktów B2B - mówi money.pl Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich. Podkreśla, że sednem relacji biznesowej jest umówienie się dwóch firmy na wykonanie określonej usługi i choroba pracowników nie powinna wpływać na realizację tego zadania. Zwraca jednak uwagę, że inaczej to wygląda, gdy drugą stroną takiej umowy jest jednoosobowa działalność gospodarcza.
Co do zasady, jednoosobowa działalność gospodarcza jest przeznaczona dla osób, które nie korzystają z niej jako zamiennika stosunku pracy lub innej formy zatrudnienia. Jeśli samozatrudniony odprowadza składkę chorobową do ZUS, w razie choroby może otrzymywać zasiłek chorobowy z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Nie byłby on jednak zbyt wysoki, ponieważ obliczany będzie od stosunkowo niskiej podstawy - dodaje Kozłowski.
Dlatego według eksperta jakikolwiek limit dni "zwolnienia lekarskiego" w tym kontekście jest w pewnym sensie wyjściem ponad regulacje prawne. - Bo gwarantuje w ramach relacji B2B jakiekolwiek wynagrodzenie w czasie choroby. Trzymając się literalnie przepisów prawa, nie musi ono przysługiwać w ogóle - zwraca uwagę ekspert FPP.
Problem umów B2B w liniach lotniczych. "Kolejna odsłona farsy"
Zatrudnianie personelu pokładowego i pilotów w Polskich Liniach Lotniczych LOT w ramach umów B2B jest praktyką stosowaną od kilku lat. Podobne zasady obowiązują też w tanich liniach lotniczych Ryanair. Kontrakty B2B zamiast umów o pracę były jednym z powodów strajku, do jakiego doszło w 2018 r.
- Mamy tutaj do czynienia z kolejną odsłoną farsy ukrywania rzeczywistych stosunków pracy pod płaszczykiem umów zawieranych pomiędzy przedsiębiorcami. Stopień podporządkowania załogi liniom lotniczym nie pozostawia złudzeń, że w aktualnym stanie w LOT mamy do czynienia z "udawanym" samozatrudnieniem, które w zakresie organizacyjnym i ekonomicznym jest po prostu stosunkiem pracy - mówi money.pl dr Izabela Florczak z Katedry Prawa Pracy na Uniwersytecie Łódzkim.
W ocenie prawniczki "jesteśmy niechlubnym wyjątkiem w takim układaniu relacji pomiędzy liniami lotniczymi i załogami", czego dowodem są badania prowadzone na zlecenie Komisji Europejskiej w projekcie VIRAL.
Istotny jest też wątek bezpieczeństwa. Czy chcielibyśmy być obsługiwani przez chorych członków załogi pokładowej? Doświadczenia ostatnich trzech lat jak widać nie wszystkim dały dostateczną lekcję, jak łatwo choroby się przenoszą. Pomijając fakt, że rekonwalescencja przy niektórych chorobach trwa długo, oczami wyobraźni widzę stewardessę ze złamaną nogą witającą pasażerów - mówi dr Florczak.
O sprawę zapytaliśmy też największy związek zawodowy w PLL LOT. Agnieszka Szelągowska, przewodnicząca Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego, uważa, że tak sformułowany zapis o limicie 12 dni "zwolnienia lekarskiego" na umowach B2B wydaje się zgodny z prawem. Zwraca jednak uwagę na szerszy kontekst.
Praca stewardesy wykonywana pod nadzorem, w określonym przez pracodawcę miejscu i czasie, zgodnie z polskim prawem pracy jest pracą etatową, a LOT łamie prawo - komentuje w rozmowie z money.pl.
Samozatrudnienie: wyższe wynagrodzenie kosztem praw pracowniczych
Polskie Linie Lotnicze LOT bronią nowych zasad, które mają obowiązywać stewardesy i stewardów. "LOT Cabin Crew zwiększył budżet na wynagrodzenia dla personelu pokładowego o 12 proc. i wprowadził nowy atrakcyjny system wynagradzania. Dość powiedzieć, że system ten obowiązywać będzie od 1 marca, lecz na wniosek zainteresowanych możliwe jest jego stosowanie od 1 stycznia. Z takim wnioskiem zwróciło się już ponad 80 proc. członków personelu pokładowego LOT Cabin Crew" - stwierdza biuro prasowe narodowego przewoźnika w odpowiedzi na nasze pytania.
Ekspert Federacji Przedsiębiorców uważa, że zjawisko zastępowania stosunku pracy umowami B2B będzie nadal występować na polskim rynku. - Może nawet na większą skalę, gdy gospodarka będzie hamować. Wynika to z dużych różnic w obciążeniach poszczególnych umów: wysokości składek i podatków. Wykonując pracę w ramach umowy B2B, można liczyć na wyższe wynagrodzenie, ale kosztem utraty uprawnień, które wynikają z umowy o pracę, jak choćby płatne zwolnienie lekarskie - przypomina Łukasz Kozłowski.
Dlatego w jego ocenie konieczna jest szeroko zakrojona reforma, aby samozatrudnienie zamiast umów o pracę przestało się opłacać. - To jest problem systemowy i należy dążyć do tego, by poziom obciążeń był maksymalnie zbliżony, a wysokość składek przedsiębiorców zależała od osiąganego dochodu - podkreśla.
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.