Senator-elekt, przedstawicielka klubu Lewicy Magdalena Biejat w programie "Tłit" Wirtualnej Polski została zapytana o zryczałtowaną składkę zdrowotną, którą proponuje Koalicja Obywatelska. Stwierdziła, że jest przeciwko temu rozwiązaniu.
Test przedsiębiorcy wejdą w życie?
Taka zryczałtowana składka kończy się tym, że obciążamy nieproporcjonalnie tych, którzy są w gorszej sytuacji finansowej - i mówię tutaj naprawdę również o przedsiębiorcach. My dostrzegamy różnicę między tymi, którzy zarabiają krocie i funkcjonują bardzo dobrze i którzy - jak to się ładnie mówi - optymalizują sobie, a de facto oszukują, by unikać podatków i współodpowiedzialności za państwo - zaznaczyła Biejat.
Polityk zachęca do ponownej dyskusji nad opracowanym kilka lat temu tzw. testem przedsiębiorcy. - Były takie pomysły, żeby sprawdzać według konkretnych kryteriów, czy ktoś rzeczywiście prowadzi działalność, czy unika opodatkowania. Uważam, że powinniśmy się nad tym zastanowić. Uważam, że takie osoby powinny być sprawdzane - mówiła Biejat.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zastrzegła przy tym, że ma pełną świadomość, że są ludzie siłą wypychani na jednoosobową działalność i wtedy "nie mamy do czynienia z oszukiwaniem, tylko wypychaniem na umowy śmieciowe".
Chodzi o to, że dziś nieuczciwi pracodawcy, którzy zatrudniają pracowników na czarno, na umowach śmieciowych, konkurują z tymi, którzy próbują uczciwe traktować swoich pracowników. Uważam, że na to państwo nie powinno pozwalać - dodała Biejat.
Nie ta skala
Przemysław Pruszyński, ekspert Konfederacji Lewiatan, pomysł ocenia jednoznacznie negatywnie. - Nie widzę potrzeby, żebyśmy dziś otwierali dyskusję, która została już otworzona 5-6 lat temu. Wówczas przedstawiciele resortu finansów czy resortu pracy twierdzili, że na rynku istnieje patologia, którą należałoby rozwiązać tzw. testem przedsiębiorcy. W momencie, w którym zaczęto pracować nad kryteriami takiego testu, nad tym, w jaki sposób uchwycić taką osobę, która powinna być pracownikiem etatowym, to okazało się, że takich osób w polskiej gospodarce jest niewiele - wskazuje Pruszyński w rozmowie z money.pl.
Ekspert podkreśla, że ustawodawca powinien reagować na przypadki oszustw, jednak ich skala nie jest tak duża, jak do niedawna.
W czasach kiedy opracowywano koncepcję testu, na jednoosobowej działalności pracowały sprzątaczki, pracowali ochroniarze, osoby wykonujące proste czynności. Ze względu na oszczędności po stronie pracodawców, łatwiej było założyć takim osobom działalność - wiadomo, szybkie rozliczenie, niski ZUS - i powiedzieć, że to są przedsiębiorcy. To zjawisko skończyło się naturalnie, kiedy nastal rynek pracownika. Pracodawcy sami musieli zaoferować pracownikom lepsze warunki - wspomina nasz rowmówca.
Jak mówi, "polowa zjawiska samozatrudnienia zatem zniknęła". Kogo obejmuje druga połowa? - To osoby świadomie wybierające umowę B2B. Nasze analizy pokazały, że nie jest łatwo postawić kryteria określające, czy ktoś jest przedsiębiorcą, czy nie. Oni nie pracują dla jednego pracodawcy. Informatyk nie zamyka się na obsługę sieciową jednej firmy, lekarz nie świadczy usług dla jednego szpitala. Mimo wszystko to są przedsiębiorcy - stwierdza Pruszyński.
W ocenie analityka, na pierwszy rzut oka wprowadzenie testu przedsiębiorcy motywowane jest poczuciem niesprawiedliwości społecznej, jednak zdaniem Pruszyńskiego, sedno tkwi głębiej. - Nagle okaże się, że tego przymuszania ludzi do etatu w praktyce nie ma, a ludzie świadomie wybierających B2B nie przymusisz do umowy o pracę, bo oni zazwyczaj pracują dla więcej niż jednego podmiotu. Nie widzę szans na to, żeby testem przedsiębiorcy można było zrobić coś dobrego. To tylko pogorszy sytuację obywateli, a nie wierzę też, że są tam zaszyte jakieś wielkie korzyści fiskalne - podsumowuje.
Rząd Prawa i Sprawiedliwości chciał wprowadzić test przedsiębiorcy, by uniemożliwić korzystanie z podatku liniowego osobom, które współpracują tylko z jednym podmiotem. Jak argumentowało Ministerstwo Finansów, tacy przedsiębiorcy nie ponoszą ryzyka gospodarczego. Mają bowiem zapewniony wpływ tak, jakby pracowali na etacie.
Tego typu przedsiębiorcy często korzystają z korzystnych form opodatkowania (np. podatek liniowy). W efekcie odprowadzają od swoich dochodów znacznie mniejsze podatki i składki, niż gdyby byli zatrudnieni na etacie
Ostatecznie w roku 2019 z testu zrezygnowano, choć nie w pełni. Trzy lata później wprowadzono bowiem przepisy, na mocy których pracodawcy zatrudniający byłych przedsiębiorców muszą zaliczyć im okres prowadzenia działalności gospodarczej do stażu pracy. W wielu przypadkach oznacza to dłuższe urlopy wypoczynkowe oraz nabycie praw do różnych nagród i dodatków. Jeśli owymi pracownikami będą osoby pozornie samozatrudnione, ich pracodawcy powinni liczyć się z roszczeniami za np. zaległe urlopy wypoczynkowe.
Paweł Gospodarczyk, dziennikarz money.pl