Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Jan Krzysztof Bielecki dla Money.pl: OFE to niesprawiedliwy i za drogi system

0
Podziel się:

Doradca ekonomiczny premiera nie wyklucza likwidacji funduszy.

Jan Krzysztof Bielecki dla Money.pl: OFE to niesprawiedliwy i za drogi system
(Money.pl/Tomasz Brankiewicz)

- _ Nie wykluczam kolejnych zmian w systemie emerytalnym. OFE to jeden z najbardziej nieuczciwych systemów i za drogi dla Polski _ - mówi twardo Jan Krzysztof Bielecki, przewodniczący Rady Gospodarczej przy premierze Donaldzie Tusku. Były premier ostro atakuje prof Leszka Balcerowicza i zarzuca mu demagogiczne chwyty: _ To co robi to nie jest twarda matematyka, a krzyk urażonego człowieka, który mieni się obrońcą oszczędności Polaków. Na pewno nim nie jest _ - dodaje. Zarzuca mu rażące błędy przy wyliczaniu ukrytego długu publicznego.

Money.pl: Po bardzo emocjonalnym wystąpieniu byłego premiera Jerzego Buzka w obronie OFE, który jednocześnie skrytykował propozycje rządu, premier Donald Tusk spotkał się z nim i zaraz potem oświadczył, że to, co przygotowano nie jest propozycją ostateczną i że wprowadzony zostanie zapis, który będzie umożliwiał przechodzenie z OFE do ZUS i z powrotem. Będą jeszcze jakieś kolejne zmiany w projekcie zmian w OFE?

Jan Krzysztof Bielecki, przewodniczący Rady Gospodarczej przy premierze: Nie przewidujemy jakiś kolejnych niespodzianek. Projekt zmian jest gotowy i lada dzień trafi do konsultacji społecznych.

Jeżeli nie przewiduje Pan żadnych kolejnych zmian, to po co konsultacje? W trakcie prac legislacyjnych na pewno pojawi się mnóstwo propozycji.

Nie no, oczywiście, jeżeli pojawią się jakieś interesujące uwagi, to zawsze można je przeanalizować i rozważyć.

Czytaj więcej [ ( http://static1.money.pl/i/h/176/m261808.jpg ) ] (http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/rzad;zmieni;zdanie;w;sprawie;ofe;jest;jeszcze;czas,159,0,1389471.html) *Rząd zmieni zdanie w sprawie OFE? "Jest jeszcze czas" * Premier pytany o spotkanie z Jerzym Buzkiem, odpowiedział: - _ Pracujemy _.

A co z uwagami prof. Leszka Balcerowicza? O sporze między nim a ministrem finansów Jackiem Rostowskim mówi się - pojedynek gigantów. Ten pierwszy bardzo ostro krytykuje zmiany w OFE.

Nie możemy patrzeć na ten spór przez pryzmat personalny, jakiś osobistych animozji, ale tylko przez pryzmat twardej matematyki. Tymczasem te głosy, to jest krzyk urażonych ludzi, którzy mienią się być obrońcami pieniędzy Polaków, a nawet ojcami reformy, a tak na prawdę nimi nie są. Reformę emerytalną, po której powstały OFE zaczęto przygotowywać jeszcze za czasów rządów SLD, a później przejął to premier Jerzy Buzek i firmował swoim nazwiskiem. Zresztą niepotrzebnie dał się wmanewrować w ten spór.

Co do Leszka Balcerowicza, to dziwię się jego postawie. On, jako były premier i minister finansów, nie powinien tak mocno zawężać swoich poglądów. Powinien starać się ogarnąć całość sytuacji gospodarczej i finansowej państwa, a nie tylko być rzecznikiem Otwartych Funduszy Emerytalnych. Od tego one mają swojego rzecznika.

Prof. Leszek Balcerowicz nie ma racji mówiąc o przesunięciu naszych składek z OFE do ZUS, jako nacjonalizacji, czy wręcz pozbawianiu Polaków ich oszczędności? Co z zaufaniem do państwa?

Gdyby to było w Wielkiej Brytanii i gdyby jakiś polityk tak otwarcie podważał zaufanie ludzi do tamtejszego publicznego systemu emerytalnego, to by był politycznie skończony. To jest patriotyzm? Mówienie, że w OFE są prawdziwe pieniądze, a w ZUS tylko elektroniczny zapis to demagogia i dogmatyzm. Przecież większość składek, które trafiają do OFE są lokowane w obligacjach, które też są zapisem, długiem, które państwo musi oddać w przyszłości. To, czy przyszli emeryci będą mieli zapewnione wypłaty emerytur i tak zależy niemal w całości od kondycji finansowej państwa.

Mówi Pan jak zagorzały przeciwnik OFE. Proponowane zmiany to rzeczywiście, jak mówią krytycy rządu, pierwszy krok do ich likwidacji?

OFE to bardzo niesprawiedliwy i kosztowny system, który nam kiedyś zafundowano i który trzeba zmienić, bo nie jesteśmy dalej w stanie go finansować. Przez 14 lat pożyczyliśmy 270 mld złotych, po to tylko, by OFE dublowały ZUS. To jest bez sensu. Zobaczymy jak będzie się rozwijała sytuacja gospodarcza w przyszłym roku, ale w sprawie OFE nic nie może być dane na zawsze. Ten system jest dla nas za drogi, jego twórcy popełnili rażące błędy. Nie chcą się teraz do tego przyznać i bronią go jak niepodległości.

Czytaj więcej [ ( http://static1.money.pl/i/h/151/m282775.jpg ) ] (http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/negatywny;wplyw;reformy;ofe;na;gielde;jest;przeszacowany,233,0,1381865.html) *Negatywny wpływ reformy OFE na giełdę jest przeszacowany * Rynki wcale nie obawiają się nowej reformy tak, jakby się wydawało niektórym komentatorom - pisze ekspert Deutsche Banku dla Money.pl.

A co z fatalnym wpływem zmian w OFE na rynek kapitałowy i giełdę? Nie obawia się Pan, że będą problemy z prywatyzacja kolejnych spółek Skarbu Państwa?

Wręcz przeciwnie, myślę, że te zmiany, które proponujemy, pomogą w prywatyzacji. Po wprowadzeniu zmian, po których OFE nie będą mogły inwestować w obligacje Skarbu Państwa lub obligacje gwarantowane przez Skarb Państwa, te pieniądze trafią na giełdę.

Krytyka za demontaż OFE to tylko część zarzutów ze strony prof. Leszka Balcerowicza. Niedawno Forum Obywatelskiego Rozwoju, któremu szefuje, włączyło licznik długu z wartością obrazującą ukryte zobowiązania państwa. Pokazuje już ponad 3 bln złotych, czyli blisko 200 proc. rocznego PKB. Wynika z tego, że Polska to bankrut.

Mówiłem już o twardej matematyce, tymczasem FOR zarzuca nas chwytliwymi hasłami. Leszek Balcerowicz skupił się tylko na emeryturach i pokazał tylko ten wycinek zobowiązań państwa. Gdyby chciał rzetelnie je policzyć, powinien uwzględnić choćby wydatki na naukę. Przecież nasze dzieci do 18. roku życia mają konstytucyjnie zagwarantowane prawo do nauki opłacanej z kasy państwa. Co z wydatkami na armię i konstytucyjnym zapisem, że co roku będziemy na nią przeznaczać 1,95 proc. wartości rocznego PKB? To też powinno być policzone, a tymczasem ludzie z FOR pokazują zobowiązania wobec emerytów jako te najważniejsze.

Nie wyobrażam sobie sytuacji, że wychodzimy do ludzi i mówimy od przyszłego roku będziecie musieli płacić za naukę dzieci, bo przecież państwo musi łożyć na przyszłe emerytury. Jeżeli byśmy policzyli wszystkie przyszłe zobowiązania państwa, to poszłyby one w dodatkowe setki miliardów złotych. Dopiero wtedy ten rachunek byłby wiarygodny. To jest olbrzymi dylemat dla porozumienia się Polaków, ile tych zobowiązań i w jakim terminie będziemy spłacać. Jak będzie nam za ciężko je spłacać, to podniesiemy wiek emerytalny, albo ograniczymy wysokość różnych świadczeń.

Jest jeszcze jedna rzecz, która świadczy o tym, że te wyliczenia są niewiarygodne. Te trzy biliony złotych to rachunek brutto a nie netto. Przecież w czasie, gdy państwo będzie musiało regulować swoje zobowiązania wobec emerytów, to przecież do systemu będą wciąż wpływały składki. Te pieniądze pomniejszają kwotę pokazaną przez Leszka Balcerowicza. By być wiarygodnym trzeba to uwzględniać. Zachowując się równie demagogicznie zapytam - a co jak w przyszłości wiek przechodzenia na emeryturę zostanie podwyższony do 80 roku życia? Te trzy biliony od razu znikają.

A wiek emerytalny skoczy do 80 roku życia?

Tłumaczę to tak, żeby pokazać, ile te symulacje są warte. Tak naprawdę nie wiemy, ile razy w przyszłości parametry wieku emerytalnego będą się zmieniać. Musimy się w tej kwestii dogadywać.

Czytaj więcej [ ( http://static1.money.pl/i/h/218/m284634.jpg ) ] (http://www.money.pl/gospodarka/raporty/artykul/mdm;to;nie;koniec;bedzie;drugi;program;doplat;do;mieszkan,56,0,1393464.html) *MdM to nie koniec. Będzie drugi program dopłat do mieszkań * - _ Chcemy by dopłaty do lokali pod wynajem ruszyły w 2014 roku _ - mówi Money.pl minister Piotr Styczeń. Zapowiada łatwiejsze eksmisje.

Jednak biorąc pod uwagę oficjalną podawaną przez rząd wartość długu publicznego, czyli 57 proc. wartości PKB, trzeba odpowiedzieć na pytanie, czy będziemy w stanie zagospodarować i wykorzystać środki unijne z kolejnej perspektywy? Wiele samorządów doszło do dopuszczalnej granicy zadłużenia, a przecież będą potrzebowały znacznych sum na wkłady własne do planowanych inwestycji, tak żeby wydać te pieniądze.

To nie jest problem by wydać te pieniądze, bo apetyty są ogromne. Już działamy by zapewnić pieniądze na wkłady własne. Temu między innymi ma służyć ostatnia propozycja rządu rozluźnienia finansów municypalnych w ramach nowej reguły wydatkowej. Zapewni nowe preferencje dla samorządów przy realizacji projektów unijnych. Wciąż na nowo będziemy poszukiwali równowagi pomiędzy nakładami na dziś i na kolejne lata. To nie jest tak, że musimy unijne pieniądze wykorzystać w ciągu 7 lat. Tak naprawdę ich pozyskiwanie i wykorzystanie można rozciągnąć do 9 lat, a więc aż do 2022 roku.

*Jest szansa na mocniejsze odbicie w gospodarce i wzrost PKB powyżej pełzającego, co prognozuje wielu ekonomistów? *

Co to znaczy pełzającego? Wiele rządów w Europie życzyłoby sobie, by ich gospodarki rozwijały się w tempie 2 proc. PKB rocznie.

*To jednak nie gwarantuje nam wyraźnego spadku bezrobocia. Dopiero wzrost na poziomie 4 proc. pozwoli na mocny przyrost miejsc pracy. *

Nie przesadzajmy, mam wątpliwości, czy dopiero ten wskaźnik wzrostu gwarantuje przyrastanie miejsc pracy netto. Jeszcze dwa miesiące temu wszyscy atakowali rząd i mówili, że czeka nas recesja. Teraz wszyscy mówią, że za mało będzie im, gdy osiągniemy wzrost 2,5 proc. PKB. Poczekajmy, aż to się potwierdzi, myślę że przyszły rok możemy skończyć z jeszcze wyższym wzrostem. Jestem przekonany, że będzie to bardzo mocny impuls dla gospodarki.

Czytaj więcej w Money.pl

fundusze unijne
giełda
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)