We wtorek media zelektryzowała informacja o tym, że warszawska restauracja Der Elefant od 1 października wpuści wyłącznie tych klientów, którzy są zaszczepieni przeciwko SARS-CoV-2, są ozdrowieńcami po COVID-19 lub mają negatywny wynik testu.
Skontaktowaliśmy się z właścicielem restauracji, który w Warszawie zarządza kilkoma lokalami. Chcieliśmy się dowiedzieć, czy podobne zasady wprowadzi w pozostałych punktach.
- Na razie wprowadzamy je wyłącznie w Der Elefancie - mówi money.pl Artur Jarczyński. - Kierujemy się zasadą, by zaoferować naszym gościom wszystko to, co jest na najlepszym poziomie. Najlepszą jakość, najlepszą obsługę, a w tym trudnym czasie też najwyższe bezpieczeństwo. Stąd nasza decyzja - tłumaczy właściciel lokalu.
Restauracja dla zaszczepionych w trosce o gości
Restaurator tłumaczy tę decyzję również troską o gości, którzy wciąż obawiają się zakażenia SARS-CoV-2.
- Wiele osób, które nas odwiedza, traktuje COVID-19 poważnie. Prosi o zachowywanie odstępów między stołami. Chwali nas za to, że personel od początku konsekwentnie nosi maseczki. Wprowadziliśmy je w różnych kolorach i co dwie godziny wszyscy te kolory zmieniają, żeby było wiadomo, że rzeczywiście są zmieniane - opowiada Jarczyński.
- Część osób może rzeczywiście przestanie nas odwiedzać, ale wierzę, że takim działaniem dojdziemy szybciej do końca tej zarazy - dodaje.
Warszawski lokal tym samym wychodzi przed szereg i wprowadza ograniczenia, nad którymi od sierpnia pracuje rząd. Już wtedy poznaliśmy założenia do projektu ustawy, który przewiduje, że przedsiębiorcy dotknięci ograniczeniami obsłużą wyłącznie te osoby, które się zaszczepiły, są ozdrowieńcami po COVID-19 lub też posiadają negatywny wynik testu.
Ustawa jednak wciąż nie trafiła do Sejmu. "Projekt został przyjęty przez Stały Komitet Rady Ministrów. Obecnie projekt czeka na rozpatrzenie przez Radę Ministrów" - odpowiada na nasze pytania Jarosław Rybarczyk z Ministerstwa Zdrowia.
A co o ograniczeniach w obsłudze klientów uważa Izba Gospodarcza Gastronomii Polskiej? Sekretarz Sławomir Grzyb uważa, że przedsiębiorcy mają prawo obsługiwać, kogo chcą. W jego ocenie jednak niedopuszczalne jest, by jakiekolwiek ograniczenia w tym zakresie wprowadzał rząd.
Lockdown jesienią nie przejdzie
Jeżeli rząd jesienią zdecyduje się na wprowadzanie obostrzeń i ograniczeń na podstawie rozporządzeń, to musi liczyć się z masowym nieposłuszeństwem restauratorów.
- Nawet gdyby rząd ogłosił lockdown, to branża gastronomiczna, jak i Izba Gospodarcza Gastronomii Polskiej stoją na stanowisku, że będziemy zbuntowani. Jeżeli nie zostanie ogłoszony stan klęski żywiołowej, nie będzie stanu wyższej konieczności, to nie będziemy zamykać lokali gastronomicznych - zapowiada Sławomir Grzyb.
Stan klęski żywiołowej oznaczałby, że wszystkim przedsiębiorcom, którzy musieliby zawiesić działalność, przysługiwałyby rekompensaty za poniesione straty. Podobne rekompensaty mają otrzymać firmy działające w przygranicznym pasie, gdzie ogłoszono stan wyjątkowy.
Artur Jarczewski jednak zapowiada, że wszystkie zarządzane przez niego restauracje dostosują się do ewentualnych rygorów związanych z pandemią COVID-19. Zrobi to nawet pomimo tego, że jego firmy cały czas nie odrobiły strat narosłych po poprzednich lockdownach.
Lockdown. Co po 30 września?
A temat ewentualnych ograniczeń działalności musi siedzieć gdzieś z tyłu głowy przedsiębiorców. Szczególnie, że obecne obostrzenia obowiązują tylko do 30 września. Sławomir Grzyb jednak podkreśla kilkukrotnie, że nie będzie zgody branży na lockdown przypominający ten wprowadzony w październiku zeszłego roku, kiedy gastronomia mogła działać wyłącznie na wynos.
Zresztą branża gastronomiczna przygotowuje pozew za lockdown. Jak tłumaczy przedstawiciel Izby, jest on już na ostatniej prostej.
- 5 sierpnia napisaliśmy petycję do wicepremiera Jarosława Gowina, do wiadomości premiera Mateusza Morawieckiego, ministra zdrowia Adama Niedzielskiego i Głównego Inspektora Sanitarnego Krzysztofa Saczki o przygotowanie wytycznych co do obostrzeń, które rząd będzie chciał wprowadzić. Ale na to nie dostaliśmy odpowiedzi - przypomina.
Zapewnia też, że przedsiębiorcy są otwarci na negocjacje z ministrem zdrowia. - Negocjacje z Ministerstwem Zdrowia muszą być dwustronne. Ale dla nas sytuacja jest jasna. Nie ma podstaw prawnych do zamykania gastronomii - podkreśla Sławomir Grzyb.
A jakie będą rekomendacje resortu zdrowia w kwestii obostrzeń? MZ w swoim modelu skupi się przede wszystkim na liczbie zakażeń SARS-CoV-2 na 100 tys. mieszkańców, jak i na poziomie wyszczepialności poszczególnych regionów.
"W przypadku dwóch regionów o podobnej liczbie zakażeń, ale o różnym poziomie wyszczepienia planuje się wprowadzić łagodniejsze zasady bezpieczeństwa, tam, gdzie jest wyższa liczba zaszczepionych mieszkańców. Szczepienie chroni przed ciężkim przebiegiem choroby, hospitalizacją i zgonem i to jest kluczowe" - podkreśla Jarosław Rybarczyk z resortu zdrowia.
Kiedy możemy spodziewać się decyzji w tej sprawie? Rybarczyk odpowiada, że decyzja "zostanie przekazana odpowiednio wcześniej opinii publicznej". W sierpniu Adam Niedzielski zapowiadał, że obostrzenia będą wprowadzane w przypadku dobowej liczby zachorowań na COVID-19 powyżej 1 tys.
W środę 22 września odnotowano 882 przypadki zakażeń SARS-CoV-2.