Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Agnieszka Zielińska
Agnieszka Zielińska
|
aktualizacja

Stan alarmowy w polskiej energetyce. "Sytuacja robi się coraz trudniejsza"

462
Podziel się:

Wraz z nadejściem zimy wzrosło zapotrzebowanie na energię elektryczną. Powróciły także pytania o to, czy grożą nam przerwy w dostawach prądu. To o tyle uzasadnione, że wiele bloków energetycznych znajduje się w remoncie. Ponadto z powodu kurczących się rezerw mocy coraz częściej musimy wspomagać się importem prądu.

Stan alarmowy w polskiej energetyce. "Sytuacja robi się coraz trudniejsza"
Sytuacja w polskiej energetyce jest o tyle niepokojąca, że nadal wiele bloków energetycznych znajduje się w remoncie (East News, Wojciech Strozyk/REPORTER)

Czy tej zimy grożą nam blackouty? To pytanie powraca jak bumerang. Ostatnio m.in. za sprawą wypowiedzi Jacka Ozdoby, wiceministra klimatu i środowiska, który w komentarzu dla Radia Plus powiedział, że Polska energetyka znajduje się w stanie przedzawałowym.

Pytany wprost, czy grożą nam masowe wyłączenia prądu, powiedział, że się tego nie spodziewa, ale przyznał, że przez ostatnie lata podejmowano decyzje, które mogą mieć negatywny skutek dla bezpieczeństwa systemów.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Rosja dąży do kryzysu humanitarnego. Ekspert z ONZ o odbudowie Ukrainy

Sytuacja robi się o tyle nerwowa, że o możliwości wystąpienia blackoutów mówią głośno niemieccy politycy. Niedawno Ralph Tiesler, szef Federalnego Urzędu Ochrony Cywilnej i Pomocy Ofiarom Katastrof (BBK), przyznał w wywiadzie dla "Welt am Sonntag", że Niemcy obawiają się wystąpienia tego zjawiska tej zimy.

Czy polscy politycy bagatelizują sytuację? Zdaniem ekspertów paradoksalnie nasza sytuacja na tle Europy nie jest najgorsza.

Polskiej energetyce brakuje mocy. Musimy ratować się importem

Do tej pory sprzyjała nam ciepła jesień, ale wraz z niższymi temperaturami wzrosło także zapotrzebowanie na energię elektryczną. To oznacza, że nadeszły także trudne dni dla polskiej energetyki, bo spadły rezerwy mocy.

Sytuacja jest o tyle niepokojąca, że nadal wiele bloków energetycznych znajduje się w remoncie. W tej chwili trwają remonty dwóch boków w Elektrowni Bełchatów, z których jeden kończy się w listopadzie, a drugi w grudniu. Remontowany jest także jeden z bloków w Elektrowni Kozienice. W tym kontekście nie można zapominać o serii awarii bloków w Jaworznie.

W tej sytuacji nic dziwnego, że ostatnio coraz częściej musimy się wspomagać importem. Jest to konieczne, gdy rezerwa mocy w polskim systemie spada poniżej wymaganych 9 proc.

Ostatnio taka sytuacja wystąpiła 14 listopada, gdy ratowaliśmy się importem energii z Czech i Słowacji, kupując 1,6 GWh energii. Podobnie było 21 listopada, korzystaliśmy wówczas z energii zakupionej od Słowaków i Szwedów.

Przypomnijmy również, że 23 września Polskie Sieci Elektroenergetyczne ogłosiły po raz pierwszy w historii okres zagrożenia na rynku mocy. W praktyce taki alarm oznacza, że elektrownie na sygnał operatora muszą dostarczyć zakontraktowaną moc. Nasze bezpieczeństwo energetyczne uratowała wówczas warszawska Elektrociepłownia Siekierki.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Budowa elektrowni atomowej w Polsce. "Jest wiele niewiadomych. Musi być zapewniony zbyt energii po stałej cenie"

Trudne dni dla energetyki. PSE apeluje o pranie i gotowanie poza godzinami szczytu

Polskie Sieci Elektroenergetyczne nie ukrywają, że nadejście mroźnych dni w połączeniu z niską generacją energetyki wiatrowej to problem dla polskiej energetyki. Dlatego apelują o działania, które mogą odciążyć energetyczny system.

Maciej Wapiński z PSE podkreśla, że każdy użytkownik energii elektrycznej może się do tego przyczynić poprzez ograniczenie zużycia energii. – Może to być np. gaszenie niepotrzebnego oświetlenia czy wyłączanie nieużywanych urządzeń zamiast pozostawiania ich w trybie czuwania. To szczególnie ważne w tzw. godzinach szczytowych, które zimą przypadają ok. godz. 17-21. Warto więc włączać zmywarkę, pralkę czy piekarnik po tych godzinach lub w weekend – tłumaczy.

Czy oszczędzając zminimalizujemy ryzyko pojawienia się blackoutu?

Maciej Wapiński w tej kwestii nie zostawia złudzeń. – Takie zjawisko, czyli zanik napięcia w sieci elektroenergetycznej na znacznym obszarze kraju, może wystąpić zawsze, nawet w przypadku posiadania odpowiednio dużych rezerw mocy i niezależnie od pory roku – wyjaśnia.

Dodaje, że blackout występuje najczęściej w wyniku nałożenia się wielu zdarzeń losowych, co w efekcie powoduje lawinowe, automatyczne odłączanie się od sieci elektrowni.

– Ostatni raz mieliśmy do czynienia z taką awarią w 2008 r. w aglomeracji szczecińskiej. Wówczas 512 tys. mieszkańców zostało pozbawionych prądu. Była to największa awaria systemu elektroenergetycznego na terenie kraju. Spowodowały ją ekstremalne warunki pogodowe, czyli osadzanie się mokrego śniegu na przewodach linii – przypomina Wapiński.

"Tej zimy częściej będzie uruchamiany alarmowy system mocy"

Do tej pory naszej energetyce sprzyjała pogoda. Tegoroczny październik był wyjątkowo ciepły, zużycie węgla i gazu było niższe niż rok wcześniej. Dodatkowo pogoda była dość wietrzna.

W tym kontekście optymizmem napawają wyniki farm wiatrowych, które w okresie od stycznia do września wyprodukowały o 47 proc. więcej energii niż rok temu. Z kolei każda megawatogodzina wyprodukowana przez energetykę wiatrową przyczynia się do poprawy sytuacji. Jeżeli więc tegoroczna zima będzie wietrzna, to przetrwamy ją bez większych zawirowań — ocenia Robert Tomaszewski, analityk do spraw energetycznych Polityki Insight.

Przypomina także, że spowolnienie gospodarcze przyczyniło się do tego, że firmy ograniczają zużycie energii. Z najnowszych danych wynika, że zużycie w trzecim kwartale spadło rok do roku o 2 proc. Jest to zarazem przerwanie dotychczasowego trendu, zgodnie z którym każdy kolejny kwartał kończył się coraz większym zużyciem.

Pojawiają się jednak nowe wyzwania. Chodzi zwłaszcza o duży wzrost liczby użytkowników korzystających z pomp ciepła oraz fotowoltaiki. W efekcie, gdy słonecznych dni jest mniej, nie mogą oni wspomagać się fotowoltaiką, co przekłada się na zwiększone zapotrzebowanie na energię.

W tej sytuacji operator sieci elektroenergetycznej, czyli PSE, coraz częściej wspomaga się awaryjnym importem energii. W pierwszych trzech tygodniach listopada w ramach tzw. międzyoperatorskiej pomocy PSE zaimportowało ponad 5,3 tys. megawatogodzin. Dla porównania rok temu o tej samej porze było to tylko 335 megawatogodzin – wylicza Robert Tomaszewski.

Jego zdaniem korzystanie z importu, aby bilansować system, jest dla nas kosztowne, bo płacimy za to wysokie stawki, ale tej zimy trzeba liczyć się również z tym, że coraz częściej będzie uruchamiany alarmowy system mocy.

Sytuacja bilansowa na rynku mocy robi się więc coraz trudniejsza, ale obecnej sytuacji nie nazwałbym stanem przedzawałowym, to raczej jest stan alarmowy – mówi ekspert Polityki Insight.

Najwięksi europejscy eksporterzy energii ratują się teraz importem

Sebastian Pogroszewski, ekspert Instytutu Jagiellońskiego, uważa z kolei, że w tej chwili jest mało prawdopodobne, aby doszło do przerw w dostawach prądu i częściowych blackoutów.

W przypadku zagrożenia taką sytuacją istnieje szereg mechanizmów, które mogą temu zapobiec. Zostały one przećwiczone tego lata, gdy liczne remonty bloków energetycznych, trudna sytuacja hydrologiczna i niedobory węgla przyczyniały się do niskiej rezerwy w systemie energetycznym. W tym okresie straszenie blackoutem w całej Europie też było powszechne, ale do takiej sytuacji nie doszło – komentuje.

Z kolei Robert Tomaszewski nie wyklucza pesymistycznych scenariuszy. Jednym z nich może być kumulacja negatywnych zjawisk pogodowych. Groźne może być na przykład pojawienie się mroźnego wyżu przy bezwietrznej, pochmurnej pogodzie.

W takiej sytuacji trudno będzie jednak liczyć na import energii z krajów, które dotąd były największymi eksporterami energii w Europie, czyli z Norwegii i Francji.

Powód? Norwegia ogłosiła niedawno, że planuje ograniczenie eksportu energii. Powodem jest m.in. fakt, że w ostatnich miesiącach w wyniku niewielkich opadów i łagodnej zimy stan zbiorników wodnych był rekordowo niski, co przyczyniło się do spadku produkcji energii i wyższych cen.

Z kolei bazująca na atomie Francja zmaga się ostatnio z serią awarii w elektrowniach jądrowych. Z tego powodu wyłączono aż połowę wszystkich działających do tej pory reaktorów.

Skandynawia była dotąd uznawana za tradycyjną "baterię" dla Europy, podobnie jak Francja, która w tej chwili sama musi wspomagać się importem. To kolejny czynnik ryzyka na europejskim rynku energii — mówi Robert Tomaszewski.

Dodaje, że nie można wykluczyć pojawienia się innych nieprzewidzianych zdarzeń, określanych mianem czarnych łabędzi, które mogą również spowodować przejściowe problemy z bilansowaniem systemu. – Jestem optymistą, ale sytuacja jest dynamiczna. Trzeba trzymać kciuki za wysokie temperatury, bo będzie się to wiązało z niższym zapotrzebowaniem na energię — mówi.

Polska zahamowała rozwój energetyki na lądzie, dlatego na tle Europy wypada gorzej

Nasi rozmówcy zgodnie przyznają, że polska energetyka byłaby w dużo lepszej kondycji, gdyby nie zahamowano rozwoju energetyki wiatrowej na lądzie.

— Niestety Polska pod tym względem wypada znacząco gorzej w porównaniu z innymi krajami Europy. Wynika to z wieloletniego zahamowania rozwoju tego źródła energii, poprzez pojawienie się szkodliwej dla tego sektora tzw. ustawy 10H — przypomina Sebastian Pogroszewski.

Jego zdaniem w praktyce nie potwierdzają się opinie sceptyków, że energetyka wiatrowa nie jest stabilnym źródłem energii, ale jest wręcz przeciwnie - zapewnia zapotrzebowanie na energię i umożliwia trzymanie w rezerwie konwencjonalnych źródeł.

– Sytuację w całej Europie poprawiają również zapełnione magazyny gazu. Niestety Polska w porównaniu do innych krajów posiada mniejszą pojemność magazynów, dlatego potencjalna rezerwa wystarczy na krótszy okres niż innym. – dodaje ekspert Instytutu Jagiellońskiego.

Według niego optymistyczne jest jednak to, że Europa połączona jest wspólnymi sieciami i jest zarazem jednym rynkiem energii elektrycznej, co stanowi gwarancję bezpieczeństwa. Ekspert przypomina, że w ciągu tego roku ten fakt wykorzystywano niejednokrotnie, należy się więc spodziewać, że tej zimy będzie podobnie.

Stopnie zasilania to rozwiązanie ostatniej szansy

Maciej Wapiński z PSE przypomina z kolei, że jednym z mechanizmów zaradczych tzw. ostatniej szansy, są także ograniczenia w poborze i dostarczaniu energii elektrycznej, czyli tzw. stopnie zasilania. Wprowadza się je wtedy, gdy inne środki okażą się niewystarczające. W praktyce są to kolejne poziomy ograniczeń w dostawach prądu oraz gazu. Mają one uchronić sieć od niekontrolowanych wyłączeń prądu, czyli blackoutów. Określa się je w skali liczbowej. 11. stopień ją otwiera, a 20. ją zamyka.

Obejmują one tylko dużych odbiorców i nie dotyczą tzw. odbiorców wrażliwych, czyli np. przedszkoli, szkół, czy szpitali. Pozwala to zarazem na utrzymanie pracy systemu, aby nie doszło do niekontrolowanych wyłączeń i ogólnego blackoutu. Wszyscy eksperci podkreślają jednak, że jest to ostateczność.

Agnieszka Zielińska, dziennikarka money.pl

Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(462)
ok0
rok temu
Jak można było usłyszeć w tv że wiatraki produkują[ prąd ] cały rok z przerwami na przegląd ??????????????????????????
Xxx
rok temu
Jest cienko wieczorem w sieci 218V
ok0
rok temu
blackout to już który rok rzędu mamy [ pytam] tak ciągle o tym piszecie
ok0
rok temu
Popytajcie poprzednie rządy dlaczego atomówek nie wybudowali tak budowali I szczytne hasło biogazownia w każdej gminie Dla przypomnienia Turów pracuje a tak dążyli do wyłączenia TSUE POLITYCY CZĘŚC OPOZYCJI
Prawdomówny
rok temu
Doskonały artykuł! Black week!
...
Następna strona