Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Paweł Gospodarczyk
Paweł Gospodarczyk
|
aktualizacja

Słynny "paprykarz" zabiera głos. Zaskakujące wyznanie po latach

414
Podziel się:

Kiedy w 2011 r. zapytał Donalda Tuska, "jak żyć, panie premierze?", nie spodziewał się, że zostanie najpopularniejszym producentem papryki w Polsce. Dziś Stanisław Kowalczyk nie zajmuje się już uprawą. W rozmowie z money.pl przyznaje, że dla niego obecne ceny warzyw to przesada.

Słynny "paprykarz" zabiera głos. Zaskakujące wyznanie po latach
Słynny "paprykarz" zabiera głos. Zaskakujące wyznanie po latach (East News, Witold Rozbicki)

- Bacznie obserwuję to, co dzieje się z cenami. Z tego, co widzę, wzrost cen cebuli sięga w niektórych sklepach nawet 100 proc. Zapłaciłem za nią ostatnio 7 złotych, a pamiętam, że do niedawna kosztowała 3 zł. Papryka może lekko staniała, ale cena powyżej 20 złotych nadal jest kosmiczna - mówi money.pl Stanisław Kowalczyk, rolnik z powiatu przysuskiego na Mazowszu, który przez lata zarabiał na uprawie i sprzedaży papryki.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Saint-Gobain: Czy zielony ład może być szansą na rozwój gospodarki w Polsce?

"Jak żyć, panie premierze?"

Kowalczyk zasłynął z pytania "jak żyć, panie premierze?", zadanego Donaldowi Tuskowi w sierpniu 2011 r. Sytuacja miała miejsce podczas wizyty Tuska w miejscowości Sady-Kolonia - jednej z kilku dotkniętych potężnymi nawałnicami, które w tamtym czasie przeszły nad województwem mazowieckim i łódzkim.

Pytanie "jak żyć?" niemal z miejsca stało się motywem przewodnim kampanii będącego wówczas w opozycji Prawa i Sprawiedliwości, zrobiło też niemałą karierę w mediach i internecie.

Dziś 64-letni rolnik przyznaje, że na ceny warzyw patrzy bardziej z perspektywy konsumenta. Nie zajmuje się już papryką, choć nie porzucił całkowicie działalności rolniczej. Podkreśla, że chce zwolnić miejsce na rynku młodym producentom.

- Szykuję się do uruchomienia jakiejś produkcji, ale na razie nie wiem, co to będzie. Obecne koszty działalności mogą dobić. Ludzi do pracy jak na lekarstwo, a do tego dochodzą szalejące ceny nawozów, paliwa. No i potem ceny warzyw są, jakie są - mówi.

Rozbieżne interesy

Jak przekonuje, wzrost cen papryki na rynku hurtowym był potrzebny, bo rolnicy działali na granicy opłacalności. Aktualne ceny nazywa jednak przesadą. - Na obecną sytuację na rynku złożyło się wiele rzeczy, z którymi do tej pory nie mieliśmy do czynienia, a przynajmniej nie w takim wymiarze - zwraca uwagę pan Stanisław.

Jego zdaniem szansą na stabilizację cen jest większa konkurencja. Jak zaznacza, dopóki nic się nie zmieni, właściciele gospodarstw rolnych będą coraz częściej decydować się na sprzedaż dobytku.

Ludzie opuszczają wieś i ja się im nie dziwię. Część dokłada do interesu, część redukuje działalność - każdy przecież umie liczyć. Jak dojdzie konkurencja z importu, to cena zjedzie. O ile? Nie znajdzie się doktora, który to oszacuje - twierdzi.

Nasz rozmówca swoją dotychczasową produkcję musiał zawiesić z powodów finansowych. Pan Stanisław wspomina wieloletnie zmagania z bankami, które - jak mówi - niemal zjadły go żywcem. - Nie jestem w stanie prowadzić produkcji na taką skalę jak do tej pory. Miałem zaległości, bo miałem kredyty. Powinęła mi się noga, miałem wypadek losowy. Do banków nie trafiało żadne tłumaczenie, żadne prośby - wyjaśnia.

Problemy z płatnościami

Rolnik do dziś odczuwa skutki problemów sprzed lat. - Musiałem sprzedać ziemię, pozbyłem się części gospodarstwa. Dopiero od paru miesięcy jestem spokojniejszy. Po tylu latach w końcu czuję ulgę, choć tamten czas zostanie we mnie już do końca życia - przyznaje.

Pytany o słowa wypowiedziane niespełna 12 lat temu przekonuje, że niczego nie żałuje. - Zostałem wtedy dobrze potraktowany, dopuszczony do głosu. Dziś byłoby o to trudno. Moje pytanie zostało wykorzystane politycznie, przez co została we mnie gorycz. Pamiętam wizytę prezesa Kaczyńskiego kilka miesięcy temu w Radomiu. Byłem na tym spotkaniu, ale prezes albo mnie nie poznał, albo udawał - wspomina.

Przypomnijmy: niedługo po rozmowie pana Stanisława z Donaldem Tuskiem prezes PiS Jarosław Kaczyński w obecności mediów odwiedził rodzinę plantatora w Woli Wrzeszczowskiej.

Lider PiS wspomniał o Kowalczyku także w styczniu 2014 r. podczas konwencji partii w Przysusze koło Radomia. Mówił m.in., że producent papryki stał się przedmiotem prześladowań. Poseł PiS Marek Suski dodał, że z obietnic pomocy ówczesnego rządu dla poszkodowanych rolników "jak zwykle niewiele wyszło". Obecny na konwencji Kowalczyk zareagował oburzeniem, bo - jak powiedział - otrzymał znaczącą pomoc od państwa. - Na obłudę, na takie gierki perfidne nie pozwolę, choćbym nie wiem, jakie konsekwencje poniósł - mówił wówczas Kowalczyk.

Paweł Gospodarczyk, dziennikarz money.pl

Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(414)
Bert
10 miesięcy temu
Jednym brakuje 100 ,- do pierwszego na chleb a innym(rolnikom) 2 miliony do nowego traktora..
Bandi
rok temu
opozycja jeczy gdacze i placze a piniadze sa a za waszych czasow piniedzy nimo i nibedze zapomnieliscie
Momus
rok temu
Nie lubię papryki. Szkodzi mi.
kup pan
rok temu
hektary od kościoła tak jak pinokio
gad
rok temu
weź kredyt zmień pracę hasło tuskowców
...
Następna strona